Rozdział 28

889 48 5
                                    

Bethany

Dwa słowa, dziewięć liter.
Powiedział to? Naprawdę powiedział, że mnie kocha? Przesłyszałam się? On się przejęzyczył? 
Nie, powiedział to. On mnie kocha. On mnie naprawdę kocha. 
Popatrzyłam na niego przez łzy. Patrzył mi w oczy z czułością i miłością. 
- Kocham cię, nawet nie wiesz jak bardzo. - szepnął już spokojniejszy. Oparł czoło na moim i wypuścił powietrze z płuc, jakby wstrzymywał je od dawna. 
Nadal jestem na niego zła, ale nie mogę teraz myśleć o niczym. Tylko o jego dotyku i jego słowach. Tak bardzo chciałam usłyszeć te słowa. Tyle razy o nich marzyłam. Chciałam móc odpowiedzieć to samo. 
- Też cię kocham - szepnęłam ledwie słyszalnie, ale on doskonale to usłyszał. Cały gniew ze mnie wyparował kiedy przycisnął swoje wargi do moich i objął mnie silnymi ramionami.
Zatraciłam się w jego dotyku. Położyłam rękę na jego klatce piersiowej, w miejscu, gdzie biło serce. Oderwałam swoje usta od jego i skupiłam się na rytmicznych uderzeniach.
Bum. Bum. Przerwa.
Bum. Bum. Przerwa.
Bum. Bum. Przerwa.
Cole przykrył dłonią moją dłoń.
- Bije tylko dla ciebie - wyszeptał mi do ucha przez co po policzku spłynęła łza, którą chłopak scałował. Pochylił się nade mną i delikatnie przycisnął usta do moich. Czułam słony posmak na wargach.
Może ostatnio się od siebie oddaliliśmy, ale wiem, ze to jest jedna z tych milości, które nie przemijają. Wiem, ze zawsze bede go kochać i razem pokonamy wszystkie przeszkody.
***
Rano obudziłam się przed Cole'em. Podnioslam sie na lokciu i rozgladnelam po pokoju. Na ziemi leżały nasze ubrania, ktore wczoraj tam rzucilismy. Przytrzymałam koc na piersi i powoli wstałam nie chcac obudzic chlopaka.
Z ziemi wzięłam swoją bieliznę i koszulkę Cole'a. Narzucilam je na siebie i zeszlam na dół, żeby zrobic nam śniadanie. Stanęłam przed otwartą lodówką i westchnęłam. Oprócz  starej cytryny i dwóch ziemniaków nic tam nie było. Faceci. 

Wróciłam do sypialni. Musiałam się przebrać, żeby wyjść na zakupy. Nie miałam tu nic swojego oprócz wczorajszych ubrań, które były wymięte i rozrzucone po pokoju. Podeszłąm do szafy chłopaka i  wyjęłam jakieś dresy i T-shirt. Założyłam moje czarne vansy i mogłam iść. Przed wyjściem spojrzałam na śpiącego chłopaka. Trzymał poduszkę przyciśniętą do piersi. Wyglądał tak spokojnie i bezbronnie. Uśmiechnelam sie pod nosem i zamknęłam za sobą drzwi. 

Najbliższy sklep był kilka przecznic stąd. Postanowiłam sie przejść. Dzięki temu miałam chwilę na przemyślenie wszystkich spraw.

Pierwsza, mój związek z Cole'em. Kocham go. Jestem tego w stu procentach pewna. On mnie kocha równie mocno. Miłość to nie wszystko, co jest potrzebne w związku. Jest jeszcze zaufanie. Czy ja mu ufam? Nie mam pojęcia. Zaufanie zawsze było dla mnie bardzo ważne. Nie wielu osobom ufałam. Chyba tylko matce i najlepszej przyjaciółce, z którą straciłam kontakt dawno temu.

Kim przeprowadziła sie do Anglii dwa lata temu przed moją wyprowadzką. Byłyśmy nierozłączne. Jeszcze kilka miesięcy po jej wyjeździe rozmawiałyśmy przez Skype'a i telefon. Pozniej poznałyśmy nowych ludzi, zawarłyśmy nowe znajomości. Teskniłam za nią i za naszymi wypadami. Czasami szłysmy do klubów. Oczywiście nie chciano nas wpuszczać, ale odpowiednia ilość gotówki wszystko potrafiła załatwić. Miałyśmy mocne głowy, więc czasami dla zarobienia, lub po prostu dla zabawy, zakładałyśmy się z ludźmi w klubach, że nie wypijemy dziesięciu shotów i nie zatańczymy na stole bez spadnięcia. Miny tych biednych ludzi, kiedy udawało nam się to bez problemu, były bezcenne. Zawsze dobrze się razem bawiłyśmy. Kiedy zrobiłyśmy prawko na motor, pojechałyśmy, bez zawiadamiania rodziców na wycieczkę za miasto. Oczywiście później miałyśmy spore kłopoty. Nie było nas trzy dni. Tęsknię za tą beztroską, ale nic na to nie poradzę. Zycie toczy się dalej i wiem, że będzie coraz więcej problemów. 

Następna sprawa, to ta całą sprawa z gangiem. Dalej nie mieści mi się to w głowie. Gang! To się wydaje niemożliwe. Takie rzeczy są tylko w filmach i książkach. Nadal nie znałam zasad, którymi rządził się gang i nie wiedziałam, czy chcę je poznać. Najchętniej, odcięłabym się od tego wszystkiego, od ojca i braci. 

Włąśnie. Rodzina. Mam dwóch braci i ojca. Nate wydawał się być strasznie aroganckim dupkiem, ale widziałam troskę w jego oczach. Przytulił mnie. To były tylko chwile, ale okazywał jakieś uczucia. Nie wiem, jakie ma kontakty z bratem, ale widać, że troszczy się o rodzine. Nie powiem, że go lubię, lub mu ufam, bo tak nie jest. Nawet go nie znam. Jest moim bliźniakiem, a go nie znam...

Daniel. Mój młodszy brat. Kiedy spotkałąm go na korytarzu, w rezyencji ojca, podbiegł do mnie i mnie przytulił. Bez zbędnych słów. Po prostu mnie objął. Nie miałąm pojęcia jak się zachować. To jest moja rodzina, ale są to przecież obcy dla mnie ludzie. Mam nadzieję, że będę mogła ich lepiej poznać.

Ojciec. Greg. Jest szefem jednego z największych na świecie gangów narkotykowych. Widziałąm go, kiedy rozmawiał z podwładnymi. Był zimny i szorstki. Wydawał się być taki surowy. Zmieniłam o nim zdanie, kiedy tylko za mną i Cole'em zamknęły się drzwi jego gabinetu. Ojciec nie chciał rozmawiać przy Cole'u, ale ja go porzebowałąm. 

Nagle do mnie podszedł i wziął w objęcia. Tulił mnie przez jakiś czas. Ja też go objęłam i tak staliśmy. 

"Kiedy się ode mnie odsunął, patrzył przez chwilę na moją twarz.

- Jesteś tak podobna do Rebecki. Tak samo jak Nathaniel - szepnął jakby do siebie. - Gdzie teraz jest? Jak się czuje? Dlaczego w ogóle tutaj jesteś? Jest z tobą?

Popatrzyłam na niego zszokowana. Przecież musi wiedzieć. Na pewno mnie sprawdzili, całą moją przeszłość. Wszystkie tajemnice, które ukrywałam, wydarzenie sprzed kilku lat...

- Ona nie żyje, tato - wyszeptałąm ze łzami w oczach. Tata spojrzał na mnie jakby mnie nie rozumiał - Nie żyje - wyszlochałam.

Popatrzył na mnie ze łzami w oczach. Wyglądał tak bezbronnie. Miał rozpacz wypisaną na twarzy.

- A-ale jak to nie żyje? Od kiedy? - wyszeptał. Łza zrobiła mokry ślad na jego policzku. Starł ją i przycisnął mnie do siebie i schował twarz w moich włosach. 

- Miała wypadek osiem miesięcy temu. Mieszkam u jej siostry, Mag.

- Kochanie, tak mi przykro.

- Przestań. - warknęłam. Spojrzał na mnie zaskoczony. Oderwałam się od niego i stanęłam w pewnej odległości. - Masz pojęcie, jak strasznie jest słuchać tego samego w kółko?! "Beth, tak mi przykro." "To wielka strata." "Byłą wspaniałą kobietą." Większość ludzi, która tak mówiła, nawet jej nie znała! 

Poczułam na barkach ciepłe ręce Cole'a i wtuliłam się w jego klatkę piersiową, oddychając spazmatycznie, próbując pokonać napad paniki. Nie miałąm ich od bardzo dawna. W dzieciństwie miałam je częściej. Od śmierci mamy żyłam w jakby otępieniu. Spotkanie ojca wszystko wyostrzyło. 

Nie mogłam oddychać. Przed oczami miałam mroczki. Osunęłąm się na pierś Cole'a.




But slowly, I'm losing faith...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz