Rozdział 12

1.3K 101 5
                                    

- Mag! - od dziesięciu minut latam jak nienormalna, poszukując moich butów.

- Tak?

- Widziałaś moje buty?

- Czarne obcasy? - spytała

- Nie, beżowe balerinki... - wpadłam do kuchni, gdzie ciocia piekła ciasteczka.

- W balerinkach na randkę? - spytała z cieniem rozbawienia w głosie - chcesz go poderwać, czy być jego przyjaciółką?

- Ciociu... - jęknęłam. Sama w sumie nie wiedziałam czego chcę - chyba to i to.

- Siadaj. - pokazała ręką krzesło barowe. Sama usiadło na drugim.

- Co do niego czujesz?

- Sama nie wiem. Bardzo go lubię ale po tym, jak mnie unikał, nie wiem co mam myśleć.

- Jeśli masz jakiekolwiek wątpliwości, może nie powinnaś się angażować?

- Nie wiem, Mag. Mam nadzieję, że po dzisiejszym wieczorze wszystko będzie dla mnie jasne...

***

Punktualnie o 20 zadzwonił dzwonek do drzwi. Otworzyłam i chcąc uniknąć ciekawskich spojrzeń Mag i Johna, szybko wyszłam na zewnątrz i zamknęłam za sobą drzwi.

- Hej - powiedziałam do Cole'a. Zlustrowałam szybko wzrokiem jego wygląd. Ciemne dżinsy, włosy w nieładzie, jakby dopiero co wstał z łóżka. Albo wyszedł komuś z łóżka... Stop! Jego muskularną pierś okrywał czarny T-shirt, idealnie opinał się na ramionach, podkreślając bicepsy.

Usłyszałam ciche parsknięcie i zaczerwieniłam się. Świetnie. Przyłapał mnie na gapieniu się...

- Cześć, księżniczko

- Księżniczko?- parsknęłam śmiechem

- Tak. Księżniczko. - powiedział z uporem w głosie.

- Dlaczego?

- Bo masz księżniczkowate włosy... - powiedział udając powagę. Spojrzałam na włosy. Może trochę... pochylił się nade mną i dał mi całusa w polik - ... i jesteś piękna jak księżniczka - szepnął mi do ucha i odsunął się, łapiąc mnie za rękę.

Byłam pewna, że jestem cała czerwona. Na miękkich nogach ruszyłam za nim. Wsiedliśmy do czarnego, sportowego samochodu i ruszyliśmy.

Po kilku minutach byliśmy już na miejscu. Odpięłam pas i chciałam wysiąść, ale Cole był szybszy. Wyskoczył z samochodu, okrążył go i otworzył moje drzwi, podając mi rękę i pomagając wysiąść. Nie puszczając mojej ręki, pociągnął mnie do środka. W środku było bardzo dużo ludzi. Cole podszedł do kasy, która właśnie została otwarta, dlatego obyło się bez czekania w kolejce. Spojrzeliśmy na repertuar i zdecydowaliśmy się na jakiś horror ( oczywiście musiało stanąć na jego zdaniu). Cały czas się uśmiechałam. Było mi bardzo przyjemnie w jego towarzystwie, jednak mój dobry nastrój nie trwał długo, bo okazało się, że nie ma wolnych miejsc... No błagam, nie! To się nigdy nie zdarza! Przecież na tych salach kilkaset miejsc... spojrzałam na Cole'a.

- No trudno, księżniczko. Porywam cię. - westchnął i pociągnął mnie w stronę wyjścia. Chciałam zapytać gdzie mnie porywa, ale on powiedział, że dowiem się na miejscu.

Po kilku minutach drogi Cole zatrzymał się pod jakimś nowoczesnym, oszklonym budynkiem. Spojrzałam w górę i ze zdziwieniem stwierdziłam, że ten budynek jest strasznie wysoki.

Weszliśmy do holu, trzymając się za rękę. Jakaś kobieta za ladą, przyjaźnie kiwnęłam nam głową na przywitanie, na co ja i mój towarzysz odpowiedzieliśmy uśmiechem. Weszliśmy do windy i ze zdziwieniem zobaczyłam, że budynek ma aż 20 pięter! Byłam strasznie ciekawa, jaki jest widok z góry. Okazało się, że zaraz się dowiem, ponieważ Cole przycisnął guzik z tym właśnie numerkiem.
***
Hejka kochani!
Wiem, obiecałam w święta ten rozdział, ale mam strasznie dużo nauki... ehhhh... mam nadzieję, że rozdział się podoba i przepraszam, że taki krótki, ale teraz chyba będą trochę krótsze, bo jakbym miała dawać dłuuuuuugie, to by były chyba raz na rok :/
Postaram się dodać następny jakoś nie długo :*
Kocham Was!



But slowly, I'm losing faith...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz