Rozdział 33

474 35 3
                                    

Hej, kochani, Przeczytajcie tą notkę!

Ostatnio jest baaaardzo mało komentarzy, dlatego proszę, żebyście zostawili coś po sobie  ;)

*** 

- To jak gramy? Najpierw ja z princesską? - zapytał Zack wskazując na mnie głową.

- Dobra, ja gram z wygranym - Cole stanął za mną i wyszeptał mi do ucha, że wierzy, że to ze mną zagra następną rozgrywkę.

- Mogę grać z Zackiem, ale nie jestem pewna, czy znam zasady – powiedziałam nieśmiałym głosem.

Chłopcy popatrzyli na mnie z szokiem.

- Nigdy nie grałaś w bilard'a?

- Zack, jestem dziewczyną. Nie siedzę po nocach w klubach i nie gram ze starymi, nadzianymi gośćmi - w rzeczywistości było dokładnie odwrotnie. Czasami zdarzało mi się nawet wygrać sporo kasy.

- No, dobra, to Cole, przygotuj się na porażkę, bo jak tylko zmiażdżę twoją princesskę moimi umiejętnościami, biorę się za ciebie, brachu.

Wybuchnęłam cichym chichotem. Uwielbiałam tego gościa. Z nim nie dało się nudzić. Przypominał mi trochę Kim. Ona też nie znała pojęcia spokój.
Obiecałam sobie w duchu, że zadzwonię do niej jutro, jeśli ma jeszcze ten sam numer.

Cole wytłumaczył mi z grubsza, o co chodzi w grze, chociaż znałam zasady. Złapałam kij inaczej, niż mi kazał, przez co schylił się i otoczył mnie ramionami, pokazując jak powinnam zrobić to poprawnie. Korzystając z pozycji, zrobiłam malutki kroczek do tyłu i wypięłam się tak, że otarłam się o jego męskość. Zesztywniał, a ja udałam, że nie zauważyłam, co się stało. Cole zrobił głęboki wdech i wrócił do tłumaczenia mi, jak mam ułożyć palce. Zrobiłam to tak, jak chciał, ale specjalnie pokierowałam bilę tak, że w nic nie trafiłam. Zack zdobył już kilka punktów, a ja wciąż ani jednego. Cole westchnął i znów pochylił się nade mną, tłumacząc, jakie błędy popełniam. Znowu, tym razem mocniej otarłam się o jego krocze. Chłopak sapnął mi do
ucha i przełknął głośno ślinę.

Złapałam nad stołem rozbawione spojrzenie Zacka. Mrugnął do mnie, a ja powstrzymałam się od uśmiechu. Rozgryzł mnie. Nie doceniałam go. Jest bardziej spostrzegawczy, niż myślałam. Podczas, gdy Cole był skupiony na pokazywaniu mi poprawnego uderzenia, Zack śmiał się coraz bardziej.

Po raz kolejny zatoczyłam pupą koło.

- Bethany - syknął mi do ucha.

- Tak? - zapytałam niewinnym głosem.

- Robię się twardy. Przestań, chyba, że chcesz, żebym miał poważny problem.

- Och, a cóż to za problem, z którym sobie nie poradzisz? - zaśmiałam się cicho pod nosem.

- Poradzę sobie, tylko i wyłącznie z twoją pomocą, skarbie - przygryzł
płatek mojego ucha i wtedy wiedziałam, że z dalszej gry nici.

***

- Opowiadaj.

Kat spojrzała na mnie z niezrozumieniem.

- No co jest pomiędzy tobą, a moim bratem - musiałam trafić w sedno, bo na policzki mojej przyjaciółki wkradły się rumieńce. - Wiedziałam! No mów!

- M-między m-mną, a Natem? Wydaję Ci się - wpatrzyła się w kubek, który trzymała w obu dłoniach. Siedziałyśmy w galerii handlowej, w Starbucksie.

Wybuchłam głośnym śmiechem, aż wszyscy naokoło spojrzeli na mnie jak na idiotkę.

- Ciszej idiotko! - Kat zachichotała. - No dobra. Jesteśmy razem -
zarumieniła się uroczo.

But slowly, I'm losing faith...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz