~A walk can come in handy~

1K 64 2
                                    

Zaniepokojony poszedłem do pokoju z karteczką. Położyłem ją pod książki, żeby nikt tego nie zobaczył. Położyłem się na łóżku i niczego nie świadomy zasnąłem.
Obudziłem się w nocy około godziny 02:00, usłyszałem z kuchni dziwne dźwięki, jakby ktoś tam czegoś szukał. Wiedziałem, że to nie moja mama ponieważ ona wie gdzie co jest i gdy śpię robi wszystko najciszej żeby mnie nie obudzić. Postanowiłem to sprawdzić. Zszedłem po cichu na dół i na korytarzu prowadzącym do kuchni się zawahałem. Czy napewno iść w stronę dziwnych dźwięków? A na co czekam, oczywiście, że tak! Po woli poszedłem korytarzem i zatrzymałem się na końcu, spojrzałem ostrożnie w stronę kuchni, nie widziałem tam nic niepokojącego. Czy ja mam jakieś urojenia? Nie zawracając sobie już tym głowy, zgasiłem światło w kuchni i poszedłem znowu spać. Obudziłem się o godzinie 10:30. Jako, że była sobota to mogłem sobie pospać. Po kilku minutach leżenia wstałem i poszedłem znowu szukać ubrań. Tym razem wybrałem czarną bluzę i znowu szare jeansy. Ubrałem się w wybrane ciuchy i usiadłem na krześle przy biurku. Poszukałem jakiejś małej czystej karteczki i napisałem:

,,Wychodzę, nie wiem kiedy wrócę, jak coś to dzwoń<3
              ~Erwin                                          "

Wyszedłem z pokoju i przykleiłem kartkę do drzwi. Skierowałem się w stronę wyjścia z domu. Założyłem buty i poszedłem. Postanowiłem wybrać się na tory w moim mieście, co prawda są dosyć daleko jednak co mi szkodzi się przejść. Miałem do wyboru opcje a) Krótszą drogę ale nie wiadomo co może mi się przytrafić lub opcje b) Iść dłuższą drogą  ale mam pewność, że nic mi nie wyskoczy na ryj. Wybrałem opcje a.
Na zakręcie w prawo(dłuższa droga) i w lewo (krótsza) skręciłem w lewo. Droga prowadziła w mały PrZyTuLnY las.

|I love you Monthana|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz