Mijają kolejne dni. Nic się nie dzieje. Nikt do mnie nie wchodzi. Telefon dalej tu leży. Wysłałem jeszcze kilka wiadomości na ten numer. Nie dostałem żadnej odpowiedzi.
Jako, że telefon ma jeszcze 30% baterii postanowiłem wysłać GPS. Może zdecyduje się tu przyjechać? Cokolwiek!
Jestem tu od jakiegoś tygodnia, raz dostałem jakiekolwiek jedzenie. Czy oni ze mnie kościotrupa chcą zrobić?
Co chwile słyszę jakieś głosy za ścianą, jednak nic z tego nie rozumiem.
^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^
*Montana POV*Od jakiegoś tygodnia dostaje dziwne SMS. A teraz ten ktoś wysłał mi GPS, co to kurwa jest?
Nie widuje się z Erwinem, jego przyjaciele nie chcą mi powiedzieć gdzie jest, jak u niego, nic.
Po chwili zastanowienia, postanowiłem pojechać do tego miejsca z GPS.
Nawet jeśli nic tam nie będzie, warto sprawdzić.Długa droga mnie czeka.
Gdy dojechałem, ujrzałem zwykły dom.
Postanowiłem zapukać.Otworzył mi Spadino?
-No co tam Montuś?
-Nie chce ci przeszkadzać, ale z jakiegoś numeru dostałem GPS na twój dom..-powiedziałem zgodnie z prawdą.
-Ey, który się bawi w wysyłanie GPS?-krzyknął do ludzi w domu.
-Z tego co widzie nikt się nie przyznaje, szczerze nie wiem kogo to sprawka ale przepraszam jeśli to któregoś stąd.-powiedział i zamknął drzwi.
Wsiadłem z powrotem do mojego auta. Wszedłem na telefonie pierwszy raz od tygodnia jakoś na twittera, miałem za dużo pracy żeby wcześniej na niego wejść.
Jako pierwszy wyświetlił mi się filmik. Stał tam... Erwin?! Musze to obejrzeć.
***
Nie mogłem w to uwierzyć, dlaczego mi nie powiedzieli. Odrazu zadzwoniłem do Carbonary. Odebrał po około 3 sygnałach.-Czemu mi kurwa nie powiedzieliście?!-krzyknąłem do telefonu.
-Ale o co ci chodzi?-spytał.
-Czemu nie mówiliście, że Erwin nie żyje?!-dalej krzyczałem jednak tym razem załamał mi się głos.
-Nie chcieliśmy żebyś się załamał...-powiedział cicho.
Rozłączyłem się. Jak to się kurwa stało? Dlaczego ja nic nie zauważyłem?
^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^
*Erwin POV*Minął chyba miesiąc od kąsa tu jestem. Szczerze nie mam pojęcia. Telefon który miałem się rozładował. Zaczęli mi przynosić jedzenie.
Oczywiście przynosił mi to jedzenie typ który lubi kopać więc wiadomo co się działo. Dalej miałem jedną rękę podpiętą do rury.
Of course próbowałem kilka razy jeszcze szarpnąć te kajdanki ale nic to nie dało.
Włosy mam już trochę dłuższe niż miałem. Wydaje mi się, że wyglądam już fatalnie.
Nie wiem po chuj mnie tu trzymają, skoro tylko przychodzą dać mi jedzenie.
Ciekawi mnie tylko, jak wszyscy z zakonu się trzymają.
Myślałem nad tym wszystkim gdy nagle wszedł spadino.
-No witaj pastorku.-zaczął monolog.-Można powiedzieć, że do niczego nie jesteś nam potrzebny..
-yhm i?-patrzyłem na niego jak na debila.
-No chciałem cię tylko uświadomić, że moi ludzie się troszeczkę nad tobą poznęcają po czym zabiją.-powiedział z uśmiechem i wyszedł.
Zajebiście sobie zginę. A jestem jeszcze taki młody.. Nie jestem gotowy na śmierć.. Boże jakie to śmieszne.
Dobrze wiem, że nie zginę więc o cholerę mu chodzi? Niech się w chuja cmoknie.
Mnie się zabić nie da.
***
Około 10 minut temu przyszli jego ludzie.Kilkanaście razy uderzyli w twarz, w brzuch i czasami jak im się zachciało, podduszali.
Miałem po tych 10 minutach dość. Bolało mnie dosłownie wszystko. Patrzą na nich widziałem, że oni za szybko się nie zmęczą.
Ledwo żyłem. Już miałem zemdleć, gdy oblali mnie zimną wodą.
-KURWA!- krzyknąłem.
Widząc ich minę, wiedziałem, że trochę długo to potrwa.
Jeden z nich wziął mały nożyk z kieszeni.
-Czas zmienić zabawę.-powiedział.
Zaczął mi robić nacięcia na całym ciele. Bolało w chuj. Nie mogłem nic z tym zrobić, byłem za bardzo osłabiony. W pewnym momencie po prostu odpłynąłem.
^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^
*Montana POV*Minął miesiąc od śmierci Erwina. Dalej nie mogę się z tym pogodzić. Chciałbym ten ostatni raz go zobaczyć, pogadać.
Byłem na urlopie tygodniowym. Dzisiaj wracam do pracy, miałem się przez ten czas ogarnąć, jednak nie udało się.
Nie mogę o nim zapomnieć.
.
.
..
.
..
.
..
.
..
.
..
.
..
.
..
.
..
.
.Tak.
CZYTASZ
|I love you Monthana|
Fanfiction"Bardzo mnie kusiło żeby podejść bliżej. Nie mogłem tego dłużej trzymać w sobie. Podeszłem do bruneta, i chwilę się zawahałem czy to aby napewno dobry moment. W sumie, lepszego nie będzie. Pocałowałem go. Tą cudowną chwilę przerwał nam dzwonek telef...