~It's a big responsibility when it comes to someone's life~

632 34 5
                                    

Miałem być na Zakonie o godzinie 15:30, mówili żeby się nie spóźnić, no cóż jak to ja, spóźniłem się bo zapomniałem o tym spotkaniu.
Wyjechałem o 15:29 a na zakonie byłem o 15:36.

-Mówiłem żebyś się nie spóźnił.-warknął.

-Zapomniałem o spotkaniu, po chuj miałem przyjeżdżać?-spytałem.

-Miałem to załatwić po dobroci ale zaczynasz mnie wkurwiać.- w tym samym momencie poczułem uderzenie w głowę czymś ciężkim.
***
Obudziłem się w ciemnym pokoju przykuty do randomowej rury. Czułem bardzo ostry ból głowy. Próbowałem wydostać się stąd. Szkoda, że świerk nie noszę we włosach, było by łatwiej odkuć to gówno. Szarpałem kajdankami żeby cokolwiek się poluzowało. Nie udało się, jedynie okaleczyłem sobie nadgarstki.

Wolałem odpuścić z dotychczas wykonywanej metody do uwolnienia,

Myślałem nad kolejną, jemeński nic nie wpadało mi do głowy. Jedynym pomysłem było to szarpanie.

Próbować jeszcze raz? A co mi tam.
Zacząłem jeszcze bardziej szarpać, przez co rany robiły się większe. Krew z nadgarstków powoli skapywała na podłogę. Zaprzestałem czynności gdy do pokoju wszedł mężczyzna w masce.

-Oj pastorze, co ty odpierdalasz.-powiedział kręcąc głową.-Nic ci to nie da, to był dobry wybór z tymi kajdankami.

-Na chuja tu mnie trzymacie?-spytałem nieco wkurwiony.

-Można powiedzieć, że możesz nam być potrzebny.-udawał zamyśloną minę.
-Mogę ci zdradzić, że ludzie będą myśleć, że nie żyjesz...-widać było, że się szczerze uśmiecha.

-Co do chuja?! Ile wy tu mnie chciecie trzymać, że nawet moją śmierć chcecie upozorować?!-podniosłem głos.

-Nie podnoś na mnie głosu pastorze, a odpowiadając na twoje pytanie... hmm, jakby to ująć, wątpię, że mamy plan żeby cię wypuścić.-zaczął się cicho śmiać.

Nie mogłem uwierzyć w to wszystko. Naprawdę już nigdy stąd nie wyjdę? Nie, to nie może tak być, muszę coś wymyślić, przecież nie będę tu siedzieć do końca swojego życia!

po minucie śmiania się, zamaskowany mężczyzna wyszedł z pokoju zostawiając mnie samego z myślami. Znowu zacząłem szarpać kajdanki. Proszę, niech coś w nich się zepsuje, cokolwiek! Znowu poczułem zimną ciecz spływającą po moich nadgarstkach. Nie zważając na ból, dalej szarpałem.

Po kilku minutach odpuściłem, to nie miało żadnego sensu.

W chuj się boję co zrobi Carbo gdy dojdzie do niego wiadomość czy co oni tak kombinują, że "umarłem". Jesteśmy dla siebie jak bracia, oby nie zrobił nic głupiego.
***
Po około 5/7 minutach krew dalej skapywała. Nie miałem co zrobić, oby dwie ręce miałem skute dosyć daleko od siebie.

Byłem już tym całym dniem wymęczony.. Zamknąłem oczy, po czym zasnąłem.
***
Obudziłem się cały mokry. Nade mną stał jakiś człowiek z wiadrem w ręku. Oblał mnie zimną wodą.

-Czy ciebie pojebało?!-krzyknąłem.

-Zamknij ryj w końcu.-mruknął.

Jeszcze chwile stał nade mną, po czym dołączył do niego kolejny. Tym razem rozpoznałem gościa.

Spadino.

Co jest kurwa.

-Czyżby ktoś cię obudził? Smutne.. Przyszedłem ci tylko powiedzieć, że to od twoich przyjaciół zależy, czy będzie trzeba upozorować śmierć czy nie.-powiedział i ze swoim kolegą wyszli z pokoju.

Jak to od nich zależy, co on kombinuje?
^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^
*Carbonara POV*
Od godziny 16:20 próbujemy dodzwonić się do Erwina, gówniarz nie odbiera, co mu się dzieje? Zawsze odbierał. Jest godzina 20:00 a my szukamy go po całym mieście i poza nim. Nie ma opcji żebyśmy go nie znaleźli.

Jechałem właśnie do zakonu się przebrać gdy dostałem SMS. Zjechałem na pobocze i wyciągnąłem telefon.
SMS był od zastrzeżonego.

,,To od ciebie i Doriana zależy czy Pastor przeżyje. Musicie tylko wykonać kilka zadań. Nie możecie NIKOMU powiedzieć o tym SMS ani oni grze którą zaczynacie. Nie martw się, twój kolega Dorian również dostał tego SMS. Na zakonie na punkcie widokowym o godzinie 21:00 znajdziecie 2 karty sim, są takie same, jedna dla ciebie jedna dla Doriana, będzie tam kilka numerów, jeden z tych numerów będzie wysyłał wam zadania. Jeden zły ruch, a Pastor zginie. Powodzenia."

Co to kurwa?! Jaka znowu gra?!

Po przeczytaniu SMS odrazu zadzwoniłem do Doriana. Odebrał po 2 sygnałach

-Dorian, dostałeś sms?- spytałem.

-Tak dostałem, to jakiś żart czy co?!-krzyknął.

-Nie wiem co to jest, ale szczerze mi się to nie podoba, szukamy Erwina, a tu nagle przychodzi sms o jakiejś grze, gdzie jest napisane ze jeden zły ruch to ginie, co to kurwa jest?!-wkurwiony podniosłem głos.

-Nie wiem co to ma być, ale za 5 minut mamy być po te karty Sim na zakonie.-mówił.

-Dobra, to za 5 minut się spotkamy, do zobaczenia.

.
.
.

.
.
.

.
.
.

.
.
.

.
.
.

Przepraszam, że dzisiaj tak późno wstawiam rozdziały, ale jutro mam sprawdzian z chemii, i wolałam się poduczyć, więc wiecie no

|I love you Monthana|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz