Czy dzisiaj jest niedziela? Nawet nie wiem. Wstałem około 13:20. Ubrałem się i zjadłem śniadanie. Postanowiłem dzisiaj pójść do parku. Najpierw jednak poszedłem do łazienki i obmyłem twarz zimną wodą żeby się porządnie rozbudzić. W przedpokoju ubrałem buty i wyszedłem z domu. Droga do parku zajęła mi około 15 minut. Usiadłem tym razem na ławce na końcu parku, ponieważ było tu mało ludzi. Spojrzałem na telefon żeby dowiedzieć się co dzisiaj jest. Był 3 czerwca. Zdałem sobie sprawę, że kończę szkole za tydzień, co wiąże się z tym, że coraz częściej będę widzieć pana spadiniarza, próbującego mnie zabić. Ahhh jak cudownie. Przemyśleniami postanowiłem podzielić się z Kui'em. Zadzwoniłem do niego lecz jebana katarynka nie odebrała bo już z kimś rozmawiał. Po kilku próbach dodzwonienia się do katarynki udało się.
-No co tam misiu kolorowy?-zaczął rozmowę.
-Dłużej się nie dało rozmawiać katarynko jebana?-zapytałem.
-No nie denerwuj się pastorku, co chcesz?
-Chciałem cię uświadomić, że za tydzień, codziennie będziemy widzieć pana spadiniarza na mieście czy gdziekolwiek indziej.-wyjaśniłem.
-Ej no w sumie racja. Dobra misiu kolorowy, ja muszę kończyć, później obgadamy tą sprawę na burgerze, do zobaczenia pastorku!- chamsko się rozłączył.
Posiedziałem chwilę jeszcze na ławce i postanowiłem wrócić do domu.
W domu myślałem ciągle o tym jak to będzie z spadino, skoro dotychczas widzieliśmy się tylko w wakacje, a teraz kończymy ostatnią klasę i będziemy się widzieć codziennie. Nie mogłem tego pojąć. Postanowiłem miesiąc po zakończeniu szkoły przeprowadzić się do miasta o nazwie 5city. Z tego co widziałem w internecie, większość osób które znam, też chcą tam właśnie się przeprowadzić. W tym spadino. No cóż jakoś się wytrzyma. Przecież nie będziemy całe życie jak małe dzieci si kłócić. No chyba, że przejdzie do czegoś mocniejszego.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
Dzisiaj również napiszę 3 rozdziały bo w sumie nudzi mi się. Kocham was za te wyświetlenia kochani<333
CZYTASZ
|I love you Monthana|
Fanfiction"Bardzo mnie kusiło żeby podejść bliżej. Nie mogłem tego dłużej trzymać w sobie. Podeszłem do bruneta, i chwilę się zawahałem czy to aby napewno dobry moment. W sumie, lepszego nie będzie. Pocałowałem go. Tą cudowną chwilę przerwał nam dzwonek telef...