30. Mając wszystko, czasami nie masz nic.

179 18 3
                                    

Gdy tylko znalazła się w swoim samochodzie, dała upust wszystkin emocjom, które musiał stłumić. Jak on mógł mi to zrobić? Ten widok zabolał. Zabolał jak cholera.

- O Boże! - wykrzyczała, zdając sobie sprawę, że go kocha.

Opadła głową na kierownicę, uderzając w nią nie tak lekko. Nie tak wyobrażała sobie ten dzień. To nie miało być tak. Przyjechała, aby oświadczyć mu nowinę, która rozwijała się w jej brzuchu, aby zobaczyć jego reakcje, cieszyć się lub też płakać, pozormawiać co dalej, a co zastała? Co zobaczyła? Co poczuła?Kolejny raz została zdradzona. Kolejny raz.

Wszyscy faceci to świnie! Im chodzi tylko o seks, o zaliczenie, a gdy osiągną swój sukces biorą inną na celownik. Czy tylko ja mam takiego pecha, że trafiam na samych fiutów!? Narzeczony mnie zdradził i to ze starszą cipą. Właściciel Alfy Romeo okazał się obsesyjnie chory i zdolny do najgorszego. A właściciel owczarka szkockiego uroczym palantem, który nie potrafił trzymać kutasa w spodniach. Co najgorsze w tym ostatnim się zakochałam i jeszcze urodzę jego dziecko. Życie jest po prostu piękne...

Zawibrował telefon. Spojrzała na rozświetlony ekran i parsknęła z rozbawienia. Ten dupek jeszcze do mnie dzwoni. Odpaliła samochód mając zamiar wrócić do Marsylii, ale zdając sobie sprawę, która jest godzina i że jej aktualny stan nie jest najlepszy na podróże, zaczęła krążyć bezcelowo po mieście. Myślała o wynajęciu jakiegoś pokoju, nawet zajrzała do recepcji jednego z hoteli, dostając informację, że o tej godzinie nie przyjmują gości. Wściekła niczym osa, nasunęła jej się myśl, że mogłaby zadzwonić do Suzanny i poprosić ją o przenocowanie. Już wybierała jej numer, gdy zdała sobie sprawę, że tak niedawno oznajmiała ją jaka jest szczęśliwa, a teraz musiałaby tłumaczyć się i wyłożyć kawę na ławę, to co przed chwilą widziała.

Doszczętnie zrezygnowała z tego pomysłu, przypuszczając, że Timon zapewne nocował albo i też mieszkał z nią. O nie. Tak nisko nie upadłam, aby pchać się w łaski byłego narzeczonego i jej dziewczyny, który potraktował ją w taki sam sposób.  Wyjechała z centrum i jeździła po obrzeżach. Zatrzymała się przy mało ruchliwej drodze i nie gasząc samochodu wysiadła, aby dotlenić mózg i zaczerpnąć trochę świeżego powietrza, które z każdą sekundą w tej blaszanej puszcze, ubywało. Przykucnęła na skraju drogi, chowając głowę w ramionach.

Firma, dziecko - jak sobie z tym poradzę?

Odwróciła się nagle, słysząc czyiś bieg. Podniosła się, rozglądając po czarnej nocy, szukając wzrokiem źródło wytwarzające coraz to głośniejsze dźwięki. Zjeżyła się, uświadamiając sobie, że jest na nieznanej dzielnicy, gdzie mogą krążyć podejrzane typy. Obkręciła się na pięcie z zamiarem szybkiego powrotu do swej gabloty, gdy w tym samym momencie usłyszała trzask. O ja pierdolę! Jakiś facet kradnie mi samochód!

- Stój! - krzyknęła. - To mój samochód! Wypieprzaj złodzieju! - podbiegła do drzwi, szarpiąc za klamkę. - Dzwonię na policję!

Sięgnęła do kieszeni, orientując się, że telefon został w aucie razem z torebką.

- Stój!

Energicznie szarpnęła za klamkę, chcąc ją wyrwać, byleby otworzyć te cholerne drzwi i wyrzucić gnoja, który ośmielił się rozsiąść w jej własności. Złodziej ruszył dodawając dynamicznie gazu i o mało jej nie uszkadzając. Potknęła się i upadła na twardy asfalt, który nie omieszkał się zostawić po sobie śladu na dłoniach, zdzierając z nich skórę i doprowadzając do niewielkich ilości krwi.

Zniknął jej z oczu, zostawiając za sobą jedynie unoszący się pył kłębiastego kurzu. Rozpłakała się żałośnie ze swojej bezradności i pecha. Najgorszy dzień w życiu! Otarła łzy, nawet nie wiedziała co to za ulica. Była poza miastem, a wokół było niewiele domów.

Przekorny los ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz