19. Owocna kolacja.

178 18 3
                                    

Vivien była wykończona po całonocnej jeździe. Dwie kawy na mało się zdały. Powieki i tak swobodnie opadały, jakby żyły swoim własnym życiem. Nie wspominając o ziewaniu, które ciągle atakowało i to jeszcze znienacka.

Przejrzała papiery i odbyła rozmowy telefoniczne. Na nic więcej nie miała już siły. Zbliżała się pora lunchu, zerknęła na telefon i samowolnie wybrała numer Lemaira.

- Miło, że dzwonisz - odezwał się, jakby był obrażony.

- Hej, pomyślałam że dobrze byłoby się spotkać. Jest pora lunchu i... Chyba, że nie chcesz.

- Będę za dziesięć minut.

Bastien zjawił się pod firmą Bonne route i gdy tylko zobaczył Vivien, wyszedł z samochodu. Ucieszył się, kiedy zaproponowała spotkanie. Lubił spędzać z nią czas. Przy niej czuł się lepiej. Rozprowadzała pozytywną energię, której chciał jak najwięcej pochłonąć. Wiedział, że czasami przesadza ze swoimi tekstami i dziecinnymi pomysłami, ale wiedział też, że aby stworzyć związek, trzeba się w pełni zaakceptować, a przecież nie chciał chciał ukrywać drobnych aspektów swojego życia.

- To gdzie jemy? - Podszedł i ucałował jej różowy policzek.

- Masz jakieś propozycje?

- Możemy iść do Cuisine italienne, albo podjechać gdzieś samochodem.

- Mam lepszy pomysł. - Wzięła go za rękę, czego się nie spodziewał i poprowadziła na drugą stronę ulicy.

- Budka z frytkami? - zdziwił się. - Jesteś pewna? Tu są same puste kalorie.

- Nie lubisz frytek? Mają tu jeszcze zapiekanki i mini hamburgery. - Wskazała.

- Nie jadam takich rzeczy, ale dla ciebie się poświęcę.

Zamówili porcje i ruszyli z nimi spacerując wolno po chodniku.

- Dlaczego nie odbierałaś wczoraj telefonu? - zapytał zajadając niechętnie smażone ziemniaki.

- Wczoraj... - Westchnęła. - Tyle się działo, więcej niż przez cały rok.

- Mogę wiedzieć czy to tajne?

- Moja siostra ponownie wpakowała się w kłopoty, tylko tym razem w dość poważne. - Odgarnęła włosy, które przeszkadzały w spożywaniu burgera.

- Masz siostrę?

- Tak, młodszą. Jest dorosła, ale czasami zachowuje sie jak dziecko.

- To tak jak ja. - Roześmiał się. - Ale nie bierz sobie tego do serca, potrafię być poważny i stanowczy, kiedy wymaga tego sytuacja. - Wrzucił frytkę do ust.

- Bastien. - Spojrzała na niego. - Co powiesz na wspólną kolację u...

- Uważaj! - Chwycił ją w pasie, ratując przed kolizją.

O mały włos, a znalazłaby się na ziemi razem z hulajnogowym piratem.

- Nic ci nie jest? - zapytał z troską wpatrując się w jej oczy.

- Nie - odpowiedziała będąc nadal w lekkim szoku.

Nie zauważyła tego chłopaka. Szła patrząc na Bastiena i gdyby nie on, miałaby złamaną teraz rękę, albo nie wiadomo co.

Mężczyzna trzymał ją mocno w talii i przyciskał do siebie, jakby ochroniając ją przed wszelkimi niebezpieczeństwami. Vivien spojrzała mu w oczy i zawładnięta ich szarością, nie potrafiła się od nich oderwać. Ręka Bastiena poszybowała w górę przez plecy aż do ramion i włosów, które włożył za ucho.

Przekorny los ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz