Vivien była wykończona po całonocnej jeździe. Dwie kawy na mało się zdały. Powieki i tak swobodnie opadały, jakby żyły swoim własnym życiem. Nie wspominając o ziewaniu, które ciągle atakowało i to jeszcze znienacka.
Przejrzała papiery i odbyła rozmowy telefoniczne. Na nic więcej nie miała już siły. Zbliżała się pora lunchu, zerknęła na telefon i samowolnie wybrała numer Lemaira.
- Miło, że dzwonisz - odezwał się, jakby był obrażony.
- Hej, pomyślałam że dobrze byłoby się spotkać. Jest pora lunchu i... Chyba, że nie chcesz.
- Będę za dziesięć minut.
Bastien zjawił się pod firmą Bonne route i gdy tylko zobaczył Vivien, wyszedł z samochodu. Ucieszył się, kiedy zaproponowała spotkanie. Lubił spędzać z nią czas. Przy niej czuł się lepiej. Rozprowadzała pozytywną energię, której chciał jak najwięcej pochłonąć. Wiedział, że czasami przesadza ze swoimi tekstami i dziecinnymi pomysłami, ale wiedział też, że aby stworzyć związek, trzeba się w pełni zaakceptować, a przecież nie chciał chciał ukrywać drobnych aspektów swojego życia.
- To gdzie jemy? - Podszedł i ucałował jej różowy policzek.
- Masz jakieś propozycje?
- Możemy iść do Cuisine italienne, albo podjechać gdzieś samochodem.
- Mam lepszy pomysł. - Wzięła go za rękę, czego się nie spodziewał i poprowadziła na drugą stronę ulicy.
- Budka z frytkami? - zdziwił się. - Jesteś pewna? Tu są same puste kalorie.
- Nie lubisz frytek? Mają tu jeszcze zapiekanki i mini hamburgery. - Wskazała.
- Nie jadam takich rzeczy, ale dla ciebie się poświęcę.
Zamówili porcje i ruszyli z nimi spacerując wolno po chodniku.
- Dlaczego nie odbierałaś wczoraj telefonu? - zapytał zajadając niechętnie smażone ziemniaki.
- Wczoraj... - Westchnęła. - Tyle się działo, więcej niż przez cały rok.
- Mogę wiedzieć czy to tajne?
- Moja siostra ponownie wpakowała się w kłopoty, tylko tym razem w dość poważne. - Odgarnęła włosy, które przeszkadzały w spożywaniu burgera.
- Masz siostrę?
- Tak, młodszą. Jest dorosła, ale czasami zachowuje sie jak dziecko.
- To tak jak ja. - Roześmiał się. - Ale nie bierz sobie tego do serca, potrafię być poważny i stanowczy, kiedy wymaga tego sytuacja. - Wrzucił frytkę do ust.
- Bastien. - Spojrzała na niego. - Co powiesz na wspólną kolację u...
- Uważaj! - Chwycił ją w pasie, ratując przed kolizją.
O mały włos, a znalazłaby się na ziemi razem z hulajnogowym piratem.
- Nic ci nie jest? - zapytał z troską wpatrując się w jej oczy.
- Nie - odpowiedziała będąc nadal w lekkim szoku.
Nie zauważyła tego chłopaka. Szła patrząc na Bastiena i gdyby nie on, miałaby złamaną teraz rękę, albo nie wiadomo co.
Mężczyzna trzymał ją mocno w talii i przyciskał do siebie, jakby ochroniając ją przed wszelkimi niebezpieczeństwami. Vivien spojrzała mu w oczy i zawładnięta ich szarością, nie potrafiła się od nich oderwać. Ręka Bastiena poszybowała w górę przez plecy aż do ramion i włosów, które włożył za ucho.
CZYTASZ
Przekorny los ✓
RomansaŻycie jest pełne przeciwności losu. Los płata nam figle i świetnie się przy tym bawi, pytanie, czy podołamy w tej zabawie i wytrwamy do końca? A może uda nam się odwrócić bieg zdarzeń? Wyłamniemy się z tego pędu i popłyniemy sami, obierając własny k...