Rzuciłam telefon gdzies w kąt łóżka po czym wstałam i wzielam ze sobą swoją walizkę, którą zostawiłam w przedpokoju. Pociagnelam ją za sobą i skierowałam sie do mojego pokoju. Otworzyłam drzwi i to co tam zobaczyłam, przeszło moje najśmielsze oczekiwania...
Na moim łóżku siedział... DAMIANO. Tak. Ten Damiano. Jak go zobaczyłam to zagotowałam sie od srodka. Już chciałam zacząć na niego wrzeszczeć, ze co on tu robi i ze ma natychmiast stad iść. Jednak ten uciszył moje emocje swoim głosem.
- Beatrice, ja... naprawde tak bardzo cie przepraszam. Tak bardzo tego zaluje. Nie wiem co mam zrobić żebyś mi wybaczyła - zaczął monolog totalnie bez żadnych skrupułów i poczucia winy ze od tak wszedł sobie do mojego domu pod moją nie obecnosc. Nie za bardzo wiedziałam jak on to zrobił.
- Damiano. Co ty tu robisz? Prosiłam o pare dni przerwy a ty nachodzisz mnie w moim własnym domu - powiedziałam ledwo co opanowana - Poczekaj, zaraz wracam - dodałam i wyszłam z pokoju a ten patrzył na mnie zdezorientowany.
Poszłam do salonu i zabrałam z kanapy mój telefon który wcześniej tam zostawiłam. Wlaczylam komórkę i zaczęłam pisać do Vic, ze brązowo-oka zguba sie znalazła. Szczerze to byłam ciekawa jej reakcji.
Po chwili schowalam telefon do kieszeni i wróciłam wzrokiem na twarz bruneta wchodząc z powrotem do pokoju.- Masz cos jeszcze do powiedzenia? Jak nie to wypad - rzuciłam oschle i obojetnie.
- Bea... prosze - powiedzial, zchodzac z łóżka i podchodząc do mnie. Złapał mnie za dwie rece i splótł nasze palce. Przysunął swoją glowe do mojej.- Tak bardzo bardzo cie kocham - szepnął mi cicho do ucha a mnie przeszły miłe ciarki. Brakowało mi tak bardzo jego bliskości. Po chwili chłopak odsunął sie ode mnie i puścił me dłonie. Odwrocil sie i podszedł do otwartego po czym usiadł na parapecie.
Przeszło przeze mnie stado myśli. Sama już nie wiedziałam czy mam mu wybaczyć, czy nadal sie gniewać. Czy zrobić przerwę czy moze jednak utrzymywać z nim kontakt. Brunet już miał wychodzic przez moje okno. Chyba zapomniał czym są drzwi i do czego służą.
- Dam... znaczy Damiano, czekaj! - krzyknęłam.
- Tak? - odwrócił swoją glowe w moim kierunku. Zobaczyłam w jego oczach promyk nadziei.
- Wybaczam ci, jednak nadal jestem bardzo ale to bardzo wkurzona. Musisz sie postarać aby rozwiać moje wątpliwości co do tego czy słusznie postąpiłam, wybaczając ci - powiedziałam zakładając rece na klatke piersiową i unosząc delikatnie glowe do góry.Brunet automatycznie zszedł z parapetu i z powrotem wrócił do mojego pokoju. Podszedł do mnie i objął mnie w talii. Na jego twarzy pojawił sie szeroki uśmiech.
- Jak sobie życzysz, bardzo pragnąłem ciebie, i twojej bliskości. Tęskniłem za tobą. Kocham cie i nic tego nie zmieni. Tak bardzo cie przepra... - nie dokończył bo go pocalowalam.Przeszło przeze mnie cudowne uczucie. Bardzo znow chciałam poczuć na sobie jego miękkie usta. Chłopak oddał mi pocałunek, po czym zszedł rękoma nizej aż dotknął moich pośladków. Podrzucił mnie do góry a ja zaplątałam sie w okol jego talii moimi nogami.
Trzymał mnie tak gdy sie całowaliśmy. Złapałam moimi dwoma rękami jego dwa policzki po czym oderwałam sie od niego. Ten spojrzał na mnie zdziwionym wzrokiem a ja przysunelam jego twarz tak do mnie, ze stykaliśmy sie czołami. Patrzyłam głęboko w jego oczy.
- Nigdy więcej tego nie rób. Jasne? - nagle rzuciłam szczerze w jego kierunku.
- Jak słońce - odpowiedział i znow mnie pocalowal. Oddałam pocałunek po czym Damiano podszedł ze mna do mojego łóżka i polozyl nas.Do niczego więcej nie doszło. Nie chciałam dzisiaj uprawiać z nim seksu. Za szybko na to, po tym co sie stało. Kochałam go ale zeby to zrobić ponownie, i zeby znow było tak jak wcześniej, musiało minąć trochę czasu.
Gdy już skonczylismy sie całować, po prostu leżeliśmy obok siebie trzymając sie za rece. Nagle przyszlo powiadomienie. Za pewne był to mój telefon. Oderwałam reke od Dam'a i wstałam z łóżka aby wziac mój telefon z komody.
Jak sie okazało to Vic. Napisała, że dobrze, ze Damiano sie znalazł. Dodała rowniez pytanie „Mam nadzieje ze mu nie wybaczyłas i jakim cudem on znalazł sie u ciebie?". W tym momencie nie wiedziałam co mam jej napisać. Wróciłam na lozko z telefonem w rece lekko poddenerwowana. Nie chciałam jej okłamywać a jednocześnie nie chciałam mowic ze pogodziłam sie z brunetem.
Czułam jak chłopak zagląda mi przez ramie w telefon i przewraca wzrokiem raz na mnie a raz na ekran urządzenia.
- Nie wiesz co napisać? - nagle mnie zapytał.
- Nie. - burknęłam.
- Może po prostu powiedz jej prawdę - odpowiedział.Zignorowałam troche to co powiedział, bo wyłączyłam telefon i położyłam go obok mnie na łóżku. Zostawiłam przyjaciółkę bez odpowiedzi. Ale nie miałam siły już dzisiaj jej opowiadac wszystkiego. Wróciłam myślami do Damiano i do jego slow jak bardzo mnie kocha.
Spojrzałam sie na jego cudowną twarz.
- Ja tez cie bardzo kocham, dlatego prosiłam żebyś tego już nie robił - nagle rzuciłam.
- Obiecuje, ze to sie nie powtórzy - powiedział brunet robiąc maślane oczka - A ty masz więcej nie robić tego co masz na nadgarstkach i żebrach okej - dodał stanowczo.Pokiwałam tylko głową i wtuliłam sie w jego ciepłe ciało. Cieszyłam sie a zarazem męczyła mnie mysl czy postąpiłam dobrze wybaczając mu. Jednak radowało mnie to, ze mój chłopak którego tak kocham znow jest obok mnie...
————————————————————————
Jak mówiłam, tak zrobiłam. Oto rozdział. Przepraszam, ze tak późno.
Staram sie nadrabiać to ze nie pisałam teraz tak długo.
Mam nadzieje ze jest okej. Postaram sie wrocic do częstszego pisania ale czasem szkoła daje w kość i zycie mnie przytłacza. Ale to nie ważne.
Piszcie co sądzicie:3
909 słow.
CZYTASZ
My love - Damiano David
FanfictionMłoda dziewczyna pochodząca z małego miasteczka, pojechała na koncert ulubionego zespołu muzycznego. Czy ten mały krok odmieni jej życie? ---- ⚠️Książka zawiera niecenzurowane słowa, sceny 18+ i sceny z samookaleczania⚠️