52. Twój stan

240 19 0
                                    

Pov Pielęgniarka:

Gdy weszłam do sali pacjenta aby zmienić mu kończącą się kroplówkę, miał gościa. Od razu zapaliła mi się czerwoną lampka bo odwiedziny zostały wstrzymane. Gdy spytałam dziewczyny co tutaj robi speszyła się i wybiegła z sali, wtedy zobaczyłam skutki jej odwiedzin.
Bez chwili zastanowienia wybiegam na korytarz i krzyczę " Pomocy", następnie wracam do sali. Podbiegam do łóżka chłopaka i sprawdzam, czy żyje, w międzyczasie przychodzi moja koleżanka.
- Co się tu stało?- pyta rozglądając się po sali.
- Biegnij po ordynatora.
- Ale ordynator właśnie wychodzi do domu.
- To go zatrzymaj!- krzyczę. Czasami mam wrażenie jakby niektóre osoby pracowały tutaj za karę. Wracam do pacjenta, podpinam go z powrotem do monitora.
- Jestem. Co się dzieje?- pyta ordynator wbiegając.
- Gdy weszłam do sali była u niego dziewczyna, uciekła na mój widok. Prawdopodobnie chciała go udusić poduszką- tłumacze szybko.
- Żyje?- pyta ubierając rękawiczki.
- Żyje.

Pov Ojciec Julki:

W zawodzie lekarza nigdy nie wiesz kiedy wrócisz do domu, zawsze może spotkać Cię nagły przypadek tak jak teraz. Wchodząc do sali Kamila nie sądziłem że ktoś będzie chciał się go pozbyć, najważniejsze jednak dla mnie jest że chłopak żyje. Ubieram rękawiczki a następnie zabieram się za osłuchanie chłopaka.
- Oddycha ciężko- rzucam. - Kamil? Słyszysz mnie?- pytam gdy zauważam, że otwarł oczy.
- Słyszę ale mogłem nie słyszeć- mówi cicho.
- Widzę że humor Ci się trzyma. Jaką mamy temperaturę?
- Już momencik. 38,1- odpowiada pielegniarka mierząc.
- Spada to dobrze. Powiedz Ty mi chlopaku jak udało Ci się...
- Leżałem z zamkniętymi oczami na szczęście nie sprawdziła czy żyje.
- Wiesz kto to był?
- Paulina ta dziewczyna co we mnie wjechała.
- Ela?
- Tak?
- Wezwij policję.
- Dobrze.
- I podajemy tlen.
- Nie chcę.
- Miałeś pozwolić mi pracować.
- Miałem zobaczyć się z Julką.
- Twój stan zdrowia na to nie pozwala, wyzdrowiejesz to się zobaczycie. Julka wróciła dziś do domu.
- A ja?-pyta.
- Ty wrócisz, gdy pozbędziemy się twojej gorączki i zapalenia płuc.
- Kiedy to będzie?
- Gdybyś ubierał się cieplej w okresie zimowym, a nie podkoszulek i rozsunięta kurtka, byłbyś już w domu.
- Hartuję się.
- Oj Kamil, Kamil. Co ta Julka w tobie widziała?
- Kandydata na męża.
- Kandydata na męża, mówisz? A Ty widzisz w niej kandydatkę na żonę?- pytam. Chłopak mi nie odpowiada. Próbuje dostać się do swojej kurtki.
- Poczekaj, pomogę Ci- mówię podając mu ją. Wkłada rękę do jednej z kieszeń i wyciąga z niej pudełeczko. Moje serce zaczyna bić szybciej. Otwiera je po czym obraca w moją stronę.
- Kupiłem go kilka dni przed powrotem do Krakowa. Nie zdążyłem jej się oświadczyć. Zamiast " Tak" usłyszałem z nami koniec, zapomnij o mnie- rzeknie po czym zamyka pudełeczko z pierścionkiem.
- Piękny jest.  Zraniła Cię raz, wyjechała bez słowa. Po dwóch latach znów się pojawiła i znów Cię zraniła. Ty nawet po tym wszystkim co Ci zrobiła, nie odwróciłeś się od niej, nawet teraz gdy straciła wasze dziecko. Dlaczego?
- A Pan? Dlaczego jest Pan ze swoją żoną choć są Państwo z dwóch różnym światów?
- Bo ją kocham. Jest moją wielką miłością- odpowiadam.
- Właśnie odpowiedział sobie Pan na swoje pytanie. Szczęście jest takie że Julia ma Pana charakter a nie Pana żony.
- Co dalej?
- Dalej? Musimy postawić Jule na nogi.
- A jeśli się nie uda, lekarze powiedzieli jasno że Julka nie będzie już chodzić.
- Jest Pan wierzący?
- Tak.
- To niech Pan wierzy a resztę zostawi specjalistą i mnie- naszą rozmowę przerywa policja...

Co sądzicie?

I. Zanim się pojawiłaś || Poczciwy KrzychuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz