120. Błąd

117 14 8
                                    

Pov Grzegorz Dąb:

Czas. Każda minuta stracona to minuta zagrażająca życiu pacjenta. Trwa walka, walka o dostanie się do pomieszczenia z lekami i innym asortymentem medycznym. Wiem, że w tej sytuacji są dwa wyjścia. Pierwsze poczekać na straż która wyważy solidne drzwi, druga zyskać zaufanie i liczyć na współpracę.
- Co się dzieje?
- Co Pan tu robi? Miał Pan leżeć w łóżku, prosiłem.
- Gdzie jest mój syn? Podobno miał wypadek, gdzie jest Kamil?
- Zgadza się, Kamil został potrącony przez samochód. Stracił pamięć i...
- I co?- pyta wściekły ojciec a ja wskazuje tylko na drzwi. - otwórzcie je, dlaczego tego nie zrobicie?
- W zamku jest klucz, zapasowy klucz nie przekręci się.
- Pan się przesunie.
- Chyba Pan żartuje, proszę wrócić do sali- rozkazuje.
- Albo się Pan przesunie albo sam Pana przesunę. Jeśli ja to zrobię córka będzie mogła zapomnieć o moim synu i zrobię wszystko aby mój wnuk lub wnuczka były pod naszą opieką- nie myśląc długo odchodzę od drzwi. Drzwi które po dwóch kopnięciach lądują na ziemi. - Proszę...- rzeknie. Wchodzę do środka i rozglądam się za chłopakiem, zauważam szkło, krew...
- Kamil?- podbiegam do bruneta leżącego na ziemi. - Nie śpij, nie śpij. Coś Ty zrobił?- porywam bandaże którymi tamuje krwawienie.
- Z...ostawcie mnie....
- Nic się nie bój, pomożemy Ci tylko daj nam pracować.Ile wziąłeś tych tabletek? Ile ich zażyłeś?- pytam zabierając je z dłoni chłopaka.
- N...ic- odpowiada unosząc głowę. Jego wzrok zatrzymuje się na mnie. - Kim jesteś?
- Jestem lekarzem, pomogę Ci.
- A mój tata? Gdzie jest mój tata?
- Jestem, jestem przy tobie synku.
- Ty jesteś moim tatą?
- Tak.
- Dlaczego ja nic nie pamiętam? Dlaczego Cię nie pamiętam?
- Miałeś wypadek, straciłeś pamięć ale Pan doktor Ci pomoże.
- Zabierzesz mnie do domu, chcę do domu.
- Wrócisz z tatą do domu ale najpierw musimy się Tobą zająć- oznajmiam. - Dasz radę wstać?
- Po co mam wstawać? Idziemy tato do domu?
- Pójdziemy z Panem doktorem on Cię zbada, a potem wrócimy do domu.
- Kiedy?
- Kiedy?
- Potrzebuje czasu, muszę mu wykonać wszystkie badania. Nie wiemy jakie odniósł obrażenia oprócz utraty pamięci.
- Ile?
- Trzy- cztery dni.
- Długo.
- Nie wypuszczę go wcześniej niż w piątek.
- Proszę robić co trzeba- na te słowa czekałem. Chwilę później zabieram Kamila na Sor gdzie zlecam wykonanie potrzebnych badań. Zajmuje się również ręką chłopaka. Kilkanaście minut później opuszczam SOR z Panem Mariuszem.
-Proszę wrócić do sali, pisaliśmy mu leki przeciwbólowe i uspokajające. Będziemy go obserwować.
- Doktorze ten chłopak- wybiega pielęgniarka, od razu ruszam do sali.
- Kamil, co się dzieje?
- Boli...
- Co Cię boli?
- Ałaaa
- Co Cię boli?- powtarzam pytanie.
- Brzuch.
- Zabierz ręce.
- Ałaaa.
- Cholera, twardy. Zawiadomcie blok, zabieramy go szybko- rozkazuje.
- Co się dzieję?
- Krwawi do środka, mamy zagrożenie życia. Proszę wrócić do sali- informuje i biegnę przygotować się do operacji.
- Proszę zaczekać- słyszę wołanie.
- Tak?- pytam zatrzymując się.
- Nie będzie Pan operował mojego Kamila, wszyscy ale nie Ty.
- Ale...

Pov Mariusz Chwastek:

Jak ja mogę leżeć gdy mojemu dziecku dzieje się krzywda?
Wypadek, utrata pamięci. Myślałem że już nic gorszego nie może nas spotkać a jednak przez niedopatrzenie lekarza pojawiło się zagrożenie życia u mojego syna. Nie wybacze mu, nigdy mu nie wybacze. Zgłoszę to gdzie trzeba, odpowie za ten błąd. Zapłaci za niego surową karę a potem dopilnuje aby ani On ani jego rodzina nie zbliżyła się do nas, do Kamila.

I. Zanim się pojawiłaś || Poczciwy KrzychuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz