Po ponad godzinnej jeździe dotarliśmy do Bad Wiessee - urokliwej miejscowości, pełniej widoków zapierających dech w piersiach. Po wejściu do pokoju, który wynajął Constantin w pensjonacie Gästehaus Linsinger, usiadłam na łóżku i patrzyłam, jak odstawiał nasze bagaże. Był skupiony, jakby coś go trapiło. Czyżby teraz doszło do niego, co zaproponował? Że miał spędzić pięć dni w towarzystwie dziewczyny chorej na nowotwór? Że nie będzie mógł w pełni korzystać z wyjazdu, bo ja miałam pewne ograniczenia po przebytej operacji i radioterapii? Nie mogłam jeszcze pływać i leżeć plackiem na plaży przy jeziorze. Lekarz odradzał też dalekie piesze wycieczki. Krótko mówiąc nie mogłam prawie nic. Chłopak odwrócił się w moim kierunku i spojrzał na mnie, uśmiechając się lekko.
— Czyli mówisz, że ty śpisz na tamtym? — zapytał, na co przytaknęłam głową. — Jak się czujesz?
— Dobrze — odpowiedziałam, bo też taka była prawda. Podróż nie była długa, więc nie czułam się zmęczona. — Ale ty chyba nie czujesz się za dobrze? — Schmid popatrzył na mnie zmrużonymi oczami, po czym podszedł do łóżka, na którym siedziałam i zajął miejsce obok mnie.
— Skąd takie przypuszczenia?
— Bo cię obserwuję i widzę, że chyba coś jest nie tak — odparłam zgodnie z prawdą, a Constantin uniósł kąciki ust do góry, lustrując moją twarz.
— Silke, zapewniam cię, że wszystko jest dobrze — odpowiedział, uśmiechając się delikatnie. — Nawet bardzo dobrze — dodał po chwili. Kompletnie nie wiedziałam, co o tym sądzić. Mówił prawdę, czy wolał coś przemilczeć, aby nie sprawiać mi przykrości?
— Jedziemy do sklepu, żeby kupić coś do jedzenia, czy szukamy jakiejś restauracji? — zapytał, gdy chciałam pociągnąć wywołany przeze mnie wcześniej temat.— Obojętnie — powiedziałam, na co zwiesił głowę.
— Uwielbiam takie odpowiedzi — mruknął, zerkając na mnie.
— No, co? Jesteś facetem, to decyduj. — Wzruszyłam ramionami.
Czy umiałam sama podejmować decyzje? Absolutnie nie. O wiele bardziej wolałam, gdy robił to ktoś inny.— To chodź, poszukamy jakiejś knajpy, a potem pojedziemy do sklepu, żeby zrobić zakupy na wieczór i jutrzejszy dzień — odparł, a ja przytaknęłam.
*
Spacerowaliśmy wieczorem w okolicach pensjonatu, gdzie nocowaliśmy. Kilkanaście minut później dotarliśmy nad jezioro i usiedliśmy na pomoście. W oddali było słychać jakąś spacerującą parę, ale po chwili ich głosy ucichły. Patrzeliśmy z Constantinem na niczym niezmąconą taflę wody, wsłuchując się w cykanie świerszczy i rechot żab. Okryłam się szczelniej bluzą, która miałam na sobie, bo robiło się coraz chłodniej, a przynajmniej miałam takie wrażenie.
— Czemu nic nie mówisz? — odezwał się po chwili Schmid, przez co przeniosłam na niego wzrok.
— Zawsze gadasz, że za dużo mówię, a teraz nagle przeszkadza ci cisza? — zapytałam, na co on wzruszył ramionami.
— Tak naprawdę, to lubię, jak dużo gadasz. — Przewróciłam oczami, bo już za nim nie nadążałam.
— Silke, może jednak znajdziesz czas żeby wybrać się na Letnie Grand Prix? — zapytał, patrząc na mnie z nadzieją w oczach.— Wolałabym nie, bo nie wiem, jak będę się czuła. Teraz jest okey, ale za chwilę może mi się pogorszyć — odparłam, a Schmid zrobił niezadowoloną minę, jednak po chwili przytaknął ze zrozumieniem.
— Tego wyjazdu też się obawiałam — dodałam, na co uniósł brew.— Daj spokój, przy mnie nic ci się nie stanie — powiedział z zadowoleniem, obejmując mnie. Przyciągnął mnie do siebie, a ja oparłam głowę na jego ramieniu. — Więc luzik i ciesz się wyjazdem.
CZYTASZ
Ławka [Constantin Schmid] ZAKOŃCZONE
FanfictionSilke i Constantin - przyjaciele od dziecka. Niestety wspólnie spędzona noc powoduje, że dziewczyna odsuwa się od chłopaka. Schmid przez miesiąc próbuje spotkać się z nią, ale ona nie wykazuje entuzjazmu w tej kwestii. Gdy chłopak traci nadzieję, że...