Tu-Du (cz.2 - ostatnia)

1.5K 89 368
                                    

Witam ponownie!

Obiecałam, więc wstawiam ;P 

Czy Tony przeżyje? 

Czy Steve i Bucky staną się super-wujkami? 


Czy jesteście ciekawi dalszego rozwoju wydarzeń? 


A. TAAAAAK

B. Znowu zadajesz głupie pytania

C. Nie, po to tu przyszłam/przyszedłem, żeby nie czytać rozdziału


Kiedy masz recenzję do napisania, ale totalnie nie masz na to weny... xD -> Me :c

Okej, zapraszam do czytania! 


&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&


Dwie godziny później los pana Starka wciąż był nieznany. Jeden z lekarzy szybko przebiegł korytarzem, po czym wrócił, rzucając po drodze, że „pracują". Peter wiedział, że doktorzy robili wszystko, co w ich mocy. Widział, jak zaawansowana technologicznie jest Wakanda, więc zdawał sobie sprawę, że jeśli istnieje jakiekolwiek miejsce, w którym Tony mógłby zostać uratowany, byłoby to właśnie tu.

Jego stres jednak nie zmniejszał się. Z każdą kolejną minutą wzrastała niepewność, którą odczuwali wszyscy znajdujący się w pałacu. Steve co jakiś czas zerkał w stronę sali, na której operowany był pan Stark, Stephen przez większość czasu siedział zamyślony przy oknie, ale potem gdzieś wyszedł, Wanda popijała jakiś napój, a ciocia May oparła się wygodnie o poduszkę znajdującą się na kanapie i z napięciem na twarzy oczekiwała na werdykt.

Peter natomiast przemieszczał się po holu, nie mogąc usiedzieć w miejscu. Chyba nigdy w życiu nie był tak zaniepokojony. Nawet stres, który czuł przed poważnymi egzaminami w szkole, był niczym w porównaniu do tego, co czuł w pałacu królewskim. Nie miał nawet ochoty pozwiedzać ani zadawać żadnych pytań, co zrobiłby, gdyby znalazł się tu w zupełnie innych okolicznościach – np. świętując zwycięstwo. Teraz jednak imprezowanie to ostatnie, na to miał ochotę.

Miał zamiar podejść do cioci i w spokoju posiedzieć z nią na kanapie, gdy nagle usłyszał nowy, podejrzanie dziecięcy głos.

- Peter!

Obrócił się w jego stronę i zobaczył Pepper, obok której stała mała, najwyżej pięcioletnia dziewczynka. Jego oczy rozszerzyły się, widząc, że dziecko trzyma panią Stark za rękę. Zaraz, czyżby...?

- Peter! – Powtórzyła z szerokim uśmiechem na twarzy. Zanim Parker zdołał zapytać, kim ona jest (mimo że miał pewne podejrzenia), dziewczynka wyrwała się Pepper i podbiegła do niego i dosłownie rzuciła się na jego nogi, kurczowo do nich przylegając. – Nareszcie!

Chłopak był tak zaskoczony, że zanim położył ręce na plecach małej, minęło kilka sekund.

- Em – zaczął, patrząc w dół w wielkie, pełne szczęścia, ciemne oczy. Jak pana Starka, pomyślał. – Hej?

- Hej!

W tej samej chwili podeszła do nich Pepper. Uśmiechnęła się, głaszcząc brzdąca po włosach.

Infinity Shots (Marvel)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz