So was I

1K 69 131
                                    

Wesołej, spokojnej Wielkanocy! :D

Dziś przychodzę do was z shotem w ogóle niezwiązanym ze świętami xD Ale tak miało być. Wprawdzie miałam nadzieję, że uda mi się wstawić coś innego, ale jak się już pewnie domyśliliście nie wyrobiłam się XD

Otóż ostatnio wena znów mnie nawiedziła i tym razem podsunęła mi pomysł na shota, gdzie dorosłe dzieci bawią się w chowanego ^^ Jak pewnie pamiętacie w "Chacie" był rozdział, gdzie Avenegrsi w to grali, ale tym razem będzie to cały shot - kto szukał, kto gdzie się schował, kto będzie mistrzem chowanego :D (możecie znów obstawiać, kto wygra xD)

Zainteresowani?

Dopiero niedawno zaczęłam nad nim pracę, także jeszcze trochę na niego poczekacie (wiem, znowu tak mówię... >.<), ale mam nadzieję, że będzie warto.

Dziś jednak inny shot - "So was I". Chyba każdemu z nas kojarzy się z tą jedną sceną z Civil War, prawda? Shot jest krótki, meeeeega krótki, ale liczę, że wam się spodoba ^^


&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&


Tony nie mógł w to uwierzyć.

Znał Steve'a tyle lat, a mimo to Rogers nie zawahał się go zdradzić. Wszystko to dla jednego człowieka, byłego zabójcy Hydry. Czemu Barnes jest dla niego aż tak ważny? Czemu dla niego zdradził kogoś, z kim współtworzył Avengers?

Walka szła mu dobrze, ale teraz wiedział, że nie miał szans. Był sam – znikąd pomocy, pustka. Jedynie ciche jęki Petera dochodziły do jego uszu. Chłopiec był w jeszcze gorszej sytuacji od niego. Stark przeklął w duchu. Zabrał ze sobą Parkera jako wsparcie, a skończyło się na tym, że Barnes i Steve ich udupiają.

Jak? Dlaczego? Co zrobił, że zasłużył na taki los?

To nie miało tak wyglądać. Kapitan i Zimowy Żołnierz mieli przegrać, i to z kretesem. Przecież Tony jest geniuszem! Miliarderem! W ciągu ostatnich lat się zmienił – na lepsze oczywiście – ale to wciąż było za mało. Steve rozbił ich drużynę. To, co zrobił, jest niewybaczalne. Może i odczuwał z tego powodu lekkie poczucie winy, lecz mimo to uparcie szedł w zaparte.

Wszystko to, by chronić najlepszego przyjaciela z dzieciństwa.

Stark przygryzł dolną wargę. Kto by pomyślał, że Rogers tak nagle obróci się przeciwko niemu i całym sercem będzie się starał pomóc Barnesowi? Tony wiedział, że Steve jest wyraźnie wyczulony na krzywdę Bucky'ego, ale żeby aż tak?

To nie tak miało być.

- Panie Stark... - wyjęczał Peter, mając łzy w oczach.

Do tej pory szło mu naprawdę dobrze, ale ostatecznie James go udupił. Dzieciak nie miał teraz jak się bronić, nie wygra.

A może Rogers się wycofa? Może się rozmyśli? Jeszcze może to zrobić. Jeśli tylko odzyska zdrowy rozsądek--!

- Przykro mi Tony – powiedział Steve, unosząc prawą rękę. – ale Bucky jest moim przyjacielem.

- Tak jak ja kiedyś. – Stark wyprostował się, twardo patrząc w oczy swojego przeciwnika.

Wtedy blondyn opuścił rękę.

- Dobierasz cztery karty, Tony. – Położył na stole kartę, na której było napisane „+4".

- Niech cholera weźmie ciebie i Barnesa! – Wykrzyknął, wściekłym ruchem dokładając sobie cztery karty do talii. – A już miałem uno!

Barnes lekko się pod nosem uśmiechnął, patrząc w skupieniu na swoje karty. Steve jedynie pokręcił głową.

- Taka gra – powiedział, po czym przybił z Buckym piątkę.

- To niesprawiedliwe – burknął Peter, którego talia zawierała już siedemnaście kart.

Tony poprzysiągł sobie jedno – zemści się. Następna runda będzie należała do niego i Parkera. 


&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&

Spodziewaliście się takiego obrotu spraw? ;P

Swoją drogą mam zamiar obejrzeć dziś 3 odcinek "MoonKnighta". Pierwsze dwa były naprawdę ciekawe, a i postać głównego bohatera jest interesująca. Oglądaliście? ^^

Do następnego! ;*

Infinity Shots (Marvel)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz