No witam serdecznie!
W ramach jutrzejszego Dnia Ojca, daję wam w prezencie nieco IronDad & Spidersona, z domieszką super IronMum - Pepper!
Opis zapewne już pamiętacie xD W końcu czekaliście na tego shota ;P
Chcieliście? Macie!
Jaki byłby ze mnie dobry dżin... xD
Nie przedłużam, zapraszam na dawkę parkerowskiej traumy!
&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&
Ostatnie pół godziny patrolu Peter spędził na dachu jednego z budynków. Siedział na krawędzi, uważnie obserwując okolicę. Teraz miał pod ochroną nie tylko Queens, ale praktycznie cały Nowy Jork. Roboty miał naprawdę dużo i teraz jego patrole były jeszcze bardziej męczące niż kiedyś, ale nie narzekał – w końcu robił to, co kochał. Tony dał mu szansę na rozwój i chłopiec nie zamierzał jej zmarnować. Sprawi, że pan Stark będzie z niego dumny, jeszcze bardziej niż do tej pory.
- Kradzież torebki na końcu ulicy – odezwała się nagle Karen.
Peter bez wahania zeskoczył z dachu i, huśtając się na pajęczynie, ruszył w pościg za złodziejem. Poszkodowana biegła za nim, ale była za wolna. Parker więc śmignął nad nią i wylądował tuż przez zaskoczonym mężczyzną.
- Nieładnie jest okradać bezbronne kobiety – powiedział, biorąc się pod boki.
- Nie mam zamiaru słuchać gościa w rajtuzach! – wykrzyknął bandyta, wyjmując z kieszeni kurtki nóż. – Zjeżdżaj, popaprańcu!
Gdy Spiderman wciąż stał w tym samym miejscu, złodziej nie wytrzymał i go zaatakował. Chłopiec bez problemu uniknął jego zamachów, aż w końcu wykorzystał jeden z ruchów, które ostatnio ćwiczył, i wytrącił mu nóż z ręki. Zaskoczony mężczyzna aż upuścił torebkę, kiedy upadając, próbował złapać równowagę.
- Ty cholerny -- – zaczął, ale nie dane mu było dokończyć.
Zanim Peter zdołał się ruszyć, nadbiegła poszkodowana kobieta. Podniosła swoją zgubę, po czym obrzuciła bandytę mrożącym krew w żyłach spojrzeniem.
- Jak ci nie wstyd, ty przebrzydły imbecylu! – Zamachnęła się i trafiła oszusta torbą w brzuch. – Żeby napadać na bezbronne kobiety! – Kolejny cios, tym razem w nogę.
- Ja pierdole, babo, opanuj się! – wykrzyknął kieszonkowiec, chcąc osłonić się przed atakami.
- Ja mam się opanować?! – Następne uderzenie było skierowane w klatkę piersiową bandyty. – Ty bezczelny chuju!
Parker stał cały czas w tym samym miejscu. Czuł się tak, jakby jego nogi zostały przyklejone do podłogi. W życiu by się nie spodziewał, że ujrzy dziś taki widok! To było piękne!
- Łoooo! – wykrzyknął, gdy kobieta ani na moment nie przestawała tłuc mężczyzny. – Pani jest niesamowita!
Poszkodowana (czy w tej sytuacji, gdy złodziej leżał na ziemi, jęcząc, można było ją nazwać poszkodowaną?) jedynie poprawiła swoje włosy, po czym krótko się uśmiechnęła w stronę bohatera.
- Dziękuję za pomoc w odzyskaniu torebki – powiedziała.
Obrzuciła mężczyznę ostatnim, przerażającym spojrzeniem, pokazując mu jednocześnie środkowego palca. Następnie zarzuciła torbę na ramię i obróciła się na pięcie, kierując się w stronę stacji metra. Peter natomiast podszedł do oszusta. Widząc jego zbolałą i zażenowaną minę, miał ochotę wybuchnąć śmiechem.
CZYTASZ
Infinity Shots (Marvel)
FanficRóżnorodne one-shoty lub krótkie historyjki podzielone na kilka części 😁 Wszystkie oczywiście dotyczyć będą uniwersum Marvela. Co się pojawi? Między innymi: * IronDad & SpiderSon * seria Quick Karton - czyli one shoty o relacji Clint & Piętro j...