9. Szczęśliwy dzień

173 11 12
                                    

Adrien

Stałem i patrzyłem na dziewczynę wyczekująco, serce waliło mi jak szalone a po ciele przeszedł dziwny dreszcz, nie wiedziałem co takiego chce mi powiedzieć, mam nadzieję, że usłyszę to co pragnę. Ta natomiast wpatrywała się w ziemie conajmniej jakby zastanawiała się jak dobrze ułożyc zdanie I dobrać słowa, nie naciskałem, czekałem, aż sama się odezwie. Choć trochę obawiałem się, że to coś złego..

– Adrien.. – Odezwała się po chwili ciszy.

– Spokojnie, weź oddech i powiedz co leży ci na sercu

– Ale ja sama nie wiem, przy tobie czuje się inaczej, nie jak przy przyjacielu a kimś więcej.. nie wiem co czuje, nie jestem pewna swoich uczuć ale wiem, że zależy mi na tobie i za każdym razem jak wracasz do siebie to czuje dziwną pustkę.. wiesz dlaczego nie chciałam mówić o tym pocałunku? Nie dlatego, że go nie chciałam, po prostu nie mogłam zebrać myśli, z jednej strony Cz.. mój przyjaciel a z drugiej pojawiłeś się ty.. namieszało mi to w głowie, po za tym ja jeżdżę na wózku, kto by chciał być z kaleką?..

Nie dowieżałem w to co usłyszałem, cały stres zszedł ze mnie a na twarzy pojawił się lekki uśmiech. Jednak źle się czułem z tym że moje alter ego również namieszało jej w głowie, jednak po tym co usłyszałem poczekam z ujawnieniem.

– Marinette.. – Ukucnąłem przy Mari i wtuliłem głowę w jej brzuch. – Głupiutka.. Jaka kaleka.. co ty mówisz? To, że jesteś jeszcze na wózku nie zwalnia cię do miłości i związku, jesteś niesamowita pod każdym względem

– Czyli to znaczy..

– Tak – Nie dałem jej dokończyć. – Odwzajemniam to i to już długi czas trzymam to w sobie

Uniosłem głowę by spojrzeć na dziewczynę, ta natomiast złapała mnie za policzki i pocałowała, od razu odwzajemniłem gest. Tak długo na to czekałem, chce jej pokazać tak wiele, najważniejsze to by poczuła się dobrze sama ze sobą, chce aby wiedziała, że może na mnie liczyć, że jestem tuż obok by pomóc i wspierać, a po czasie może w końcu odważę jej się powiedzieć, że Czarny Kot był przy niej już od dłuższego czasu.

Wróciliśmy do domu, wyciągnąłem laptopa by zamówić to co najważniejsze do ćwiczeń w domu z Mari, choć upierała się, że sama chce zamówić i zapłacić, niestety przegrała tę walkę. Siedziała oparta głową na moim ramieniu spoglądając na ceny sprzętu i z przerażeniem ponownie zaczęła sie ze mną sprzeczać.

– Adrien nie! To jest za drogie! Nie będziesz tyle płacił, daj sobie spokój!

– Jak nie przestaniesz na mnie krzyczeć i próbować zmienić moje zdanie to zaniosę cię do sypialni a wózek złożę i odłożę go do kuchni

Spojrzałem na nią z wielkim uśmiechem na twarzy, ta jednak lekko urażona spojrzała na mnie spod byka po czym wybuchnąłem śmiechem i przybliżyłem do siebie, objąłem jedną ręką głaskając ją po ramieniu. Odpuściła i siedziała cicho, nawet nie spoglądała już na laptopa bo chyba na zawałby zeszła, ale co się nie robi dla swojej miłości? Zamknąłem laptopa i odłożyłem go na stół.

– Skończyłeś wydawać swoje pieniądze?

– Tak, skończyłem wydawać SWOJE – Podkreśliłem głośno słowo. – Pieniądze, a skoro są MOJE to mogę je wydawać na co tylko zechce

– Oddam ci jak tylko będę mogła

Wstałem z kanapy szybkim ruchem, oparta o mnie dziewczyna upadła na kanape, zaśmiałem się lekko przeciągając w oknie i spoglądając na widok za nim. Przygotowałem kawę w kuchni i podałem ją Marinette, wziąłem się za ciasto, urządziłem niezły syf w kuchni, przynajmniej Mari nie będzie krzyczeć bo to ja tu sprzątam. Popijając kawę przygotowałem ciasto które włożyłem do lodówki, obrałem jabłka i utarłem.

Po godzinie ciasto włożyłem do piekarnika, posprzątałem po sobie i dołączyłem do towarzystwa w salonie, tak dobrze myślicie. Mari w tym czasie zdążyła zaprosić całą naszą paczkę, oczywiście nie przyszli z pustymi rękoma, wzieli ze sobą cztery butelki czterdziesto procentowego alkoholu. Gdybym wiedział, że będzie nas więcej to upiekłbym dwie blachy ciasta, przecież to pójdzie w chwilę i na co mój wysiłek?

– Nie bardzo to rozplanowaliście – Skomentowałem. – Jest kanapa na którą pomieści dwie osoby, Mari ma swoje łóżko a co dalej?

– Po alkoholu to ja mogę spać nawet na podłodze pod dywanem – Wszyscy zaśmialiśmy się z słów Luki. – Chloè może przespać sie w wannie

– No chyba nie!

– Mam materac, trzeba go napompować i kolejne dwie osoby się pomieszczą – Wtrąciła się Mari. – A ty możesz spać ze mną

Wszyscy spoglądali na nas zdziwieni, nie spodziewali się chyba tego co usłyszą.

– Tylko rączki przy sobie, to że mam niesprawne nogi, nie oznacza że ręce też mam koślawe

– Wygrałam! – Wykrzyczała nagle Alya. – Wisicie mi po dwieście dolców!

– Czy wy na prawdę się założyliście o to czy my będziemy razem?

– A co taki zdziwiony? – Odezwała sie Alya. – Od razu wiedziałam że między wami iskrzy! Przeznaczenie – Puściła mi oczko. 

Zabije Nino, cholerna papla. Wyciągnąłem ciasto i wziąłem z szafki kieliszki, impreza po godzinie rozkręciła się na dobre, głośna muzyka i śpiew dziewczyn prawie rozbiło szyby w oknach ale dało się znieść. Graliśmy w planszówki oczywiście nie obyło się bez kłótni szczególnie przy Monopoly. Chińczyk, warcaby i skrable były nieodłączną częścią posiadówki. Podłończyliśmy mate do tańczenia i tak zaczęła się rywalizacja

– Przegrany wypija shota octu! – Wykrzyczała Alya.

– Teraz cieszę się, że mam niesprawne nogi – Zaśmiała się Mari.

– W takim razie szykujcie Alyi shota! – Rozkazał Nino. – Zniszczę cię!

Po trzech rundach zaciętej walki, Nino i tak przegrał, podałem przyjacielowi kieliszek z wymalowanym współczuciem na twarzy. Przechylił szybko naczynie wypijając zawartość, lekko mu sie cofnęło ale popił pepsi i pozwolił sobie na mały odpoczynek, następna była Chloé, biedna również przegrała z niechęcią wykonała zadanie, chwilę później zwróciła wszystko.

Marinette obserwowała uważnie kolejne wygrane Alyi, nutka zazdrości gościła w jej oczach oraz smutek. Kolej była na Luke, ciemnowłosy wywijał nogami conajmniej jakby stąpał po gorącym węglu, Alya cały czas starała mu się dorównać, jednak bezskutecznie. Głośny aplauz i wiwat dla chłopaka podniosło tylko jej odwagę i bez wachania sięgnęła po ohydny napój, starała się zrobić ostrą mine do złej gry, jednak twarz jej się skrzywiła.

– Adrien! – Spojrzałem na przyjaciela. – Twoja kolej

– Ale ja? O nie! Nie wciągnięcie mnie to!

– Jak wszyscy to wszyscy! Dawaj!

Wszyscy zebrani nagle zaczęli wykrzykiwać moje imię, nie mogłem tak po prostu zrezygnować jak jakiś frajer. Choć i tak byłem przekonany o mojej porażce to z cały sił starałem się nie przegrać, dwie rundy a Luka dalej na prowadzeniu, już czułem ten smak octu w buzi. Po trzeciej rundzie z zaskoczeniem spojrzałem na wynik, był remis, popatrzyłem na twarze reszty

– Pijecie oboje! – Krzyknęła blondynka z drzwi od łazienki. – Jak wszyscy to wszyscy, tylko dogadajcie sie w razie czego gdzie kto wymiotuje

Przełknąłem głośno ślinę i podszedłem do blatu, stuknęliśmy się kieliszkami i równo wypiliśmy shota. Nigdy więcej. Popiłem szybko czym kolwiek i dopiero po chwili zorientowałem się, że popiłem ocet wódką, przełyk mnie lekko zapiekł a w głowie zakręciło, mimo to dalej stałem na nogach. Chyba.

Hej
Chciałabym coś napisać ale nie mam zielonego pojęcia co.
Dlatego witam się z wami i żegnam

Trzymajcie się
Do zobaczenia ❤️

》𝙿𝚊𝚖𝚒ę𝚝𝚗𝚒𝚔 𝙸𝚗𝚠𝚊𝚕𝚒𝚍𝚢《Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz