5. Gorszy dzień.

179 12 5
                                    

Marinette

Przebudziłam się w swoim łóżku w dodatku w ciuchach z wczoraj, pewne było to, że Adrien przeniósł mnie z salonu. Spojrzałam na telefon, była trzecia rano, skorzystałam z toalety i wróciłam do pokoju mając nadzieję, że zasnę. Szanse były nikłe a moja nadzieja na nic mi się zdała, leżałam dobre czterdzieści minut z oczami jak pięciodolarówki. Obudziłam Tix I poprosiłam, żeby przeniosła mi koc i poduszkę do salonu.

Przenosząc sie do salonu zrobiłam sobie herbatę, którą postawiłam na szklanym stoliku, włączyłam serial, który zaczęłam oglądać z Adrienem wcześniej, mam nadzieję, że się nie obrazi. Ułożyłam sie wygodnie na kanapie okrywając szczelnie kocem I wciągnęłam się w te jakże romantyczną fabułę. Wiecie o co chodzi, typowe opowiadanie, on badboy ona pick me i się związali, nie wiem jak to możliwe i jak do tego doszło ale no okej.

Chłop co olewa, każde jej starania, prezenty czy miłe słowa, każdą próbę zbliżenia on odtrąca. Jedynie co dobrego zrobił dla niej to uratowanie przed laleczkami, które na niego lecą. Chłop olewa ją w szkole a ona za nim lata jak głupia, co za laska. Skąd w ogóle biorą się takie kobiety? Godzina piąta a ja cisnę serial, w którym chwilowo nic ciekawego się nie dzieje. Nie wiem kiedy i jak, oczy same się zamknęły i zasnęłam

– Kropeczko! Uważaj! – Usłyszałam krzyk Kota. – Kotaklizm!

Odpalił swoją moc, niszcząc samochód, który leciał wprost na mnie. Nawet nie wiem jak on znalazł się tak szybko przy mnie, ocknęłam się z lekkiego szoku dziękując Kotu za ratunek i wróciliśmy do ratowania Paryża. Władca Ciem opętał akumą sam siebie, dał sobie moc kradnięcia naszych mocy, mógł również sie teleportować i ciężko było go złapać. W pewnym momencie poczułam wiatr za sobą i mocne pchnięcie

Poleciałam dobre trzydzieści metrów dalej, podniosłam głowę a z mgły dostrzegłam sylwetkę Mistrza Fu, szedł uśmiechnięty do mnie gładząc swoją małą bródkę, zadowolony jakby nic się nie działo niepokojącego wokół. Nagle za nim pojawił się Władca Ciem wbijając ostrze prosto w serce starca, Krzyknęłam głośno rozpaczając to co sie stało, moment później pojawił się przy mnie Czarny Kot, pozbawiony sił i mocy.

Leżał na ziemi a na twarzy malował się grymas bólu, usłyszałam w cieniu wywoływany kataklizm i krzyk mojego partnera, wiatr zawiał a pył, który został z Kota odleciał. Patrzyłam na to co się dzieje wokół mnie z przerażeniem i smutkiem jaki mnie w tedy ogarnął, łzy spłynęły mi po policzku, ciarki na ciele pojawiły się gdy tylko usłyszałam przerażający śmiech, drwił ze mnie, śmiał sie z mojej klęski..

– Biedroneczka została sama – Uniósł się gromkim śmiechem. – Jaka szkoda, że będę musiał cie teraz zabić, dołączysz do swojego Kocurka i staruszka. Same plusy!

Nim zdążyłam się odezwać poczułam ogromny ból rozrywający moje ciało od środka. Ostrze miałam wbite na wylot swojego ciała, popatrzyłam z przerażenia jak krew ze mnie ulatywała, z czasem traciłam przytomność. Wyszeptałam tylko cicho: "jeszcze pożałujesz" i padłam na ziemie.

》𝙿𝚊𝚖𝚒ę𝚝𝚗𝚒𝚔 𝙸𝚗𝚠𝚊𝚕𝚒𝚍𝚢《Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz