15. Jedna z tajemnic?

133 8 1
                                    

Marinette

Od wczoraj zastanawiam się nad słowami Adriena w kierunku ojca, coraz bardziej jestem pewna tego, że oni coś ukrywają i nie podoba mi się to. Wszystko wydaje mi się podejrzane. Jako rodzina mają w porządku relację, wiadomo konflikty się zdarzają jak w każdej rodzinie ale tu sprzeczki kręciły się tylko wokół brata Adriena. Rozumiem, że Felix nie spełnił oczekiwań rodziców i jest chamem ale jako rodzina powinni go kochać mimo to.

– Marinette, nie widziałaś Adriena? – Odezwała się Emilie.

– Mówił, że skoczy do łazienki I przyjdzie, ale coś długo go nie ma.. pójdę po niego.

Pojechałam w kierunku drzwi od łazienki, ledwo zapukałam a Adrien pełny zadowolenia wyszedł z pomieszczenia. Pocałował mnie w głowę I po prostu bez słowa ominął idąc do jadalni, spojrzałam sie za nim lekko zdezorientowana ale powoli wróciłam do stołu. Chłopak miał dziwny uśmiech skierowany w moją stronę, wręcz lekko przerażający, byłam lekko zaskoczona tym zachowaniem i zaniepokojona.

– Marinette kochanie, pamiętasz, że jesteśmy umówione po śniadaniu na zakupy?

– Mogę iść z wami? – Wyrwał blondyn.

– Miałeś pomóc tacie, mieliśmy z Emilie spędzić babskie popołudnie

– No proszę – Błagał. – Pójdę z wami a wieczorem pomogę tacie a wy spędzicie wieczorem sobie czas na babskich pogaduszkach

Wymieniliśmy spojrzenia z blondynką i zgodziliśmy się na ten układ, choć nie ukrywam, że chciałabym pogadać z jego matką bez jego udziału, ale przynajmniej będziemy mieli czas wieczorem. Skończyliśmy śniadanie i udaliśmy się do sypialni, aby się ubrać, ten poranek był dla mnie dziwnie ciężki, straciłam ochotę na wypad na zakupy ale nie chciałam tego odwoływać więc lekko się zmusiłam, szybko się ubrałam i czekałam w korytarzu.

Gdy tylko Emilie się zjawiła dziwny stres opuścił moje ciało i wyszliśmy z domu. Szliśmy powoli w stronę galerii, mieliśmy mnóstwo czasu więc nie śpieszyło nam się, zaszliśmy nawet po drodze na mały deser, gofry z bitą śmietaną i truskawkami. Adrien był dziś wyjątkowo marudny niczym małe dziecko na deszcz i ciężko się go słuchało, próbowaliśmy go namówić, żeby wrócił do domu, jednak bez skutku, chciał iść z nami i koniec.

Weszliśmy do galerii i zaczęliśmy od sklepów na pierwszym piętrze, przebieraliśmy w ciuchach szukając jakiś perełek, chciałam kupić sobie jakiś ładny sweterek ale również patrzyłam na koszulki i spodnie chciałam wychwycić coś ładnego jednak z moim gustem będzie ciężko. Zawsze będzie coś co nie będzie mi pasować, w pierwszym sklepie kupiłam sobie ładną czerwoną piżame na krótko ale im dalej tym gorzej było.

Przeszliśmy jakieś trzy czwarte możliwych sklepów i dalej nic idealnego nie znalazłam, Emilie zaś była lekko obładowana torbami ale miała problem w znalezieniu idealnej sukienki na zbliżające się urodziny Pana Gabriela.

– Długo jeszcze będziemy chodzić? – Marudził blondyn.

– Trzebabyło zostać w domu – Odpowiedziałam z irytacją. – Co się dzisiaj z tobą dzieje, od rana nic tylko marudzisz

– Mam pomysł! – Przybiegła w naszą stronę. – Niedaleko galerii znajduje się lumpeks! Podobno można tam znaleźć jakieś diamenty, Idziemy?

– Jasne!

– Serio Mari? Będziesz ubierać się po lumpach? – Prychnął.

– A co masz do tego bo nie rozumiem? Dość że ekologiczne to można dać ubranią drugie życie. Powiedziałam już, że jeśli masz dość to wróć do domu

Adrien był dziś na tyle uparty, że tylko przewrócił oczami i ruszył za nami powolnym krokiem, chciałam spędzić miło dzień ale mi na to nie pozwala i go tylko psuje, miałam dość. Znaleźliśmy się po dłuższej chwili przed sklepem, nie spędziliśmy tam długo, oczywiście dlatego, że znaleźliśmy wszystko czego szukaliśmy. Teraz tylko prosta droga do domu i odpoczynek przy kawie, na dworze się już ściemniało czyli długo zajęły nam zakupy.

Szybko wróciliśmy do domu, zagotowaliśmy wodę i usiedliśmy przy kawie wyczerpane dzisiejszym dniem. Adrien w końcu zostawił nas w spokoju i pomógł Ojcu w tym co musiał a my w końcu mogliśmy poplotkować, oczywiście nie odbyło się bez kieliszka słodkiego wina. Przygotowaliśmy sobie również małą obiado kolację aby nie siedzieć głodne

– Adrien dobrze cię traktuje? Po dzisiejszym dniu mam pewne obawy..

– Mówiąc szczerze to nie wiem co się dzisiaj z nim stało, na codzień jest na prawdę opiekuńczy i kochany, nie mogę narzekać bo czuje się z nim jakbym chodziła po chmurach

– Nawet nie wiesz jak mnie to cieszy, Adrien jakoś nie sprawiał nigdy, aż tak dużych problemów jak Felix, nie zrozum mnie źle, chodzi bardziej o to, że Felix był inny.. A ten ktoś podobny do mnie i Gabriela nie bardzo przypomina naszego syna..

– Ludzie się zmieniają, niekoniecznie na lepsze, moja matka też była kiedyś inna a teraz nie jestem w stanie jej nawet matką nazwać

– Mari, skończyłem. Idziesz do łóżka? Zmęczony jestem

– Nie widzisz, że rozmawiam? Miałeś nam nie przeszkadzać a ty dość, że zepsułeś atmosferę na zakupach to jeszcze teraz

– Dobrze a możesz chociaż poświęcić mi z dwadzieścia minut? Chce z tobą porozmawiać.

Z lekką złością udałam się do sypialni za blondynem, byłam już tak zirytowana jego zachowaniem, że miałam ochotę wykrzyczeć, aby w końcu dał mi spokój. Jednak nie zrobiłam tego i położyłam się tuż obok chłopaka tak jak chciał, przytulił się do mnie i po prostu leżał

– Mów co chciałeś 

– Ćsii – Położył mi palca na ustach.

Zaczął mnie całować po szyi starając się zjechać do piersi i brzucha, powtarzałam żeby przestał stroić sobie żarty i mnie puścił jednak bez skutecznie. Usłyszałam jakieś krzyki z korytarza, po chwili drzwi do sypialni otworzyły się z głośnym hukiem a w drzwiach stał zdenerwowany i pełen wściekłości.. Adrien.

– Nie dotyka jej! – Wykrzyczał i rzucił się w stronę chłopaka.

– Co podotykałem to moje – Powiedział z kpiącym uśmiechem.

– Nienawidzę cię! – Wymierzył pieść prosto w twarz. – Marinette, wyjeżdżamy! Chce wrócić już do domu!

Krzyczał w złości, rodzice Adriena przyglądali się całej sytuacji stojąc w drzwiach pokoju, Emilie płynęły łzy po policzkach a Pan Gabriel spuścił głowę nie chcąc się na to patrzeć.

– Jeszcze jedno! – Stanął przed ojcem z ręką skierowaną w jego stronę. – Dziękuje

Rzucił czymś metalowym mocno o ziemie prawdopodobnie pierścionkiem, ten natomiast całkiem się rozsypał, Felix zniknął a z pierścionka wyleciało...

... pawie piórko..


》𝙿𝚊𝚖𝚒ę𝚝𝚗𝚒𝚔 𝙸𝚗𝚠𝚊𝚕𝚒𝚍𝚢《Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz