1. Poznanie.

205 18 2
                                    

Narrator

W domu znajdującym się na Lazurowym Wybrzeżu, dało się usłyszeć krzyki dwóch kobiet. Nie wątpliwe było to, że jeden z głosów należał do naszej kochanej bohaterki, jej głos był donośny, pewne jest to że było ją słychać na połowie plaży, na której znajdowali się mieszkańcy jak i turyści. Drugi głos natomiast należał do dziewczyny mamy, kłóciły się zawzięcie, przekrzykując siebie wzajemnie.

Nie dało się ukryć że mama Marinette nie chętnie brała udział w życiu swojej córki, odkąd ciemnowłosa trafiła w ciężkim stanie do szpitala a wiadomość o paraliżu dziewczyny nie odbiła się echem w jej rodzinie, Mari miała kochających rodziców, na których zawsze mogła liczyć, a teraz? Cóż.. ciężko to ująć. Tom, ojciec dziewczyny odszedł od kiedy młoda kobieta trafiła na wózek, od tamtej pory wszystko się zmieniło.

Remont domu, aby przystosować wszystko pod fiołkowo okom kosztowało niemało, jej mama wynajęła pielęgniarkę, która zajmowała się jej córką, ona natomiast wyjeżdżała, dobrze się bawiąc ze swoimi znajomymi, gdzieś na końcu świata. Zjeżdżała dopiero gdy pojawiały się jakieś problemy w firmie, chociaż też nie zawsze, starała załatwiać wszystko za pomocą technologii. Niestety ona nie zastąpi miłości matki..

Tydzień temu jej matka zjechała do domu, nie dało się ukryć, że nie była z tego powodu zadowolona. Pielęgniarka dziewczyny - Sophie, złożyła wypowiedzenie z pracy, Marinette została bez opieki i pomocy, Sabine już w drodze powrotnej starała znaleźć opiekę dla swojej córki ale nie było to łatwe, szukanie się przedłużyło więc była zmuszona zostać. Nie robiło to za dużej różnicy, więcej jej nie było niż była.

Marinette

– Mogłabyś chociaż raz zainteresować się mną? – Oburzyłam się. – Nie patrzeć na czubek własnego nosa? Zastanawiam się kto tu jest czyją matką! Zachowujesz się jak rozpuszczona gówniara!

– Zwarzaj na słowa, Marinette! – Wskazała palcem na mnie. – Jak mam interesować się kimś, przez kogo straciłam męża?! Tom odszedł przez ciebie!

– W takim razie mam wnioskować, że jestem sama sobie winna za utratę matki?! Kobieto, czy ty siebie słyszysz?!

– Słyszę się doskonale! Sama sobie jesteś winna i dobrze o tym wiesz

Spuściłam głowę i powoli odeszłam, zatrzasnęłam się w swoim pokoju, podjechałam do łóżka i zablokowałam koła w wózku. Zwinnym ruchem przeszłam na łóżko, zatopiłam twarz w swojej poduszce i cicho zaszlochałam, miałam dość, nie mogłam uwierzyć w to jak moja matka się zmieniła, kilka lat temu gdyby ktoś mi powiedział, że będę dzień w dzień kłócić się z matką, to bym go wyśmiała. 

– Marinette.. nie płacz, proszę – Odezwała się mała, magiczna, czerwona kuleczka z czarną kropką na główce. Podleciała do mnie, wtulając się w mój palec. – Poradzimy sobie, jestem przy tobie

– Wiem, dziękuję – Posłałam jej smutny uśmiech. – Chce po prostu, żeby moja matka zniknęła z tego domu i dała mi święty spokój

– Oj Marinette – Cmoknęła, wymachując drobnym jak zapałka paluszkiem. – Uważaj czego sobie życzysz, bo może się spełnić!

– Ale sama widzisz jak się zmieniła – Zdenerwowana skierowałam ręką na drzwi sypialni. – Tu się zadział odwrotny efekt, ludzie nie zmieniają się tak szybko w dobrych na złych.

– Zdziwiłabyś się kochanie – Założyła rączki na okrągłym brzuszku. – No nic, połóż się spać i odpocznij od emocji.

– Masz rację – Okryłam się szybkim ruchem kołdrą i zgasiłam światło. – Dobranoc, Tikki.

》𝙿𝚊𝚖𝚒ę𝚝𝚗𝚒𝚔 𝙸𝚗𝚠𝚊𝚕𝚒𝚍𝚢《Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz