Rozdział 10

1.9K 89 2
                                    

Gdy się obudziłam na dworze panowała ciemność. Zdezorientowana podniosłam się do pozycji siedzącej przy okazji budząc osobę obok mnie. Przecież zasnęłam w samolocie. Jak to możliwe, że nie obudziłam się, gdy przenosili mnie do pokoju hotelowego i jeszcze kiedy wyciągali mnie z samolotu. Chyba mam mocniejszy sen niż myślę.
- Cass? - usłyszałam głos Zayna, a tak miałam nadzieję, że to będzie Liam.
- Przepraszam. Gdzie reszta?
- Louis i Harry i Niall mają obok nas pokój, a Liam jest naprzeciwko.
- Aha. Jeszcze raz przepraszam za to, że cię obudziłam.
- Nic się nie stało Cassie. Idź spać. - ziewnął i już po chwili usłyszałam słodkie chrapanie mojego kuzyna. Wstałam leniwie z wygodnego łóżka i podeszłam do mojej walizki. Przez księżyc w pełni cały pokój był pięknie oświetlony. Gdy tylko otworzyłam bagaż zobaczyłam kartę do pokoju i kartkę złożoną na pół. Chwyciłam ją więc i rozwinęłam.
Jak wstaniesz przyjdź do mnie. L.xx.
Mimowolnie na mojej twarzy pojawił się uśmiech wywołany tą wiadomością. Wzięłam karte z walizki i po cichu wymknęłam się z pokoju, by nie obudzić Zayna. Zapukałam do drzwi Liama. Po chwili zobaczyłam jego umięśnioną sylwetkę. Zaniepokoiło mnie tylko to, że ma czerwone i podpuchnięte oczy. Wygląda jakby płakał. Na jego biodrach zwisały luźno szare dresy. Gdy tylko zobaczyłam jego tors nogi mi się ugieły.
- Hej, skarbie. - powiedział z lekką chrypką. Seksowną chrypką.
- Cześć. - gestem ręki zaprosił mnie do środka. Gdy weszłam od razu usiadłam na łóżko. W pokoju panował półmrok, bo jedynym oświetleniem w nim była mała lampka. Zbliżał się powoli. W pewnym momencie po prostu rzucił się na mnie i zaatakował moje usta. Czułam od niego miętę i Gucciego. Mieszanka wybuchowa. Jego smakowite wargi wkradły się na moją szyję. Zassał skórę, a ja poczułam przyjemny ból. Jęk wyrwał się z moich ust. Wiedziałam, że się uśmiecha. Po chwili polizał bolące miejsce i dmuchnął.
- Wiesz, że zawsze potrafisz mi poprawić humor. - zaśmiał się - Doceniam to skarbie. Jesteś tym o czym zawsze marzyłem. Mam coś dla ciebie. Poczekaj. - podszedł do walizki i przeszukiwał ją. Po chwili znalazł jakąś karteczkę i oodał mi ją. To jakaś ulotka. Przypatrzyłam się i niewierzyłam. Jak ja dawno nie byłam na zawodach.
- Mogę wziąć udział? - uśmiechnął się jedynie na moje słowa i pocałował mnie.
- Heh... już cię nawet zapisałem. Wiem ile to dla ciebie znaczy. Dużo trenujesz i ćwiczysz. To sie opłaca dla pierwszego miejsca czyż nie?
- Dziękuję ci. Jesteś wspaniały. Wow one są jutro o dwunastej.
- Tak. Razem z chłopakami będziemy ci kibicować. Wierzymy w ciebie.
- Powiesz mi dlaczego płakałeś? - tym pytqniem zbiłam go z tropu.
- Ja nie - spojrzałam na niego - dobra. Potem ci powiem. - z pod poduszki wyciągnął jakąś koszulkę. Zauważyłam, że to ta sama w której spałam w Sydney po imprezie. - Masz. Mozesz sie przebrać, bo wątpię, że w jeansach śpi się wygodnie. - wzięłam T-shirt i poszłam do łazienki. Zostawiłam tylko majtki założyłam ubranie. Siega mi do połowy ud czyli nie jest aż tak tragicznie. Przynajmniej nie zobaczy mojej blizny. Po składałam moje ubrania i wróciłam z nimi do pokoju. Położyłam je na krześle obok szafy i położyłam się obok bruneta. Biło od niego przyjemne ciepło, które uspokajało mnie. Zasnęłam patrząc się na śpiącego już obok mnie Liama. Jestem pewna, że on jest najlepszym w życiu co mnie spotkało.

Na zajutrz wstałam dosyć wcześnie. Chyba po ósmej. No co? Jak dla mnie to wcześnie. Mój chłopak nadal spał. Się ułożył. Głowę ma na moim brzuchu, rękami oplótł mnie całą, a nasze nogi splótł. Nie miałam jak iść do mojego pokoju, żeby się przebrać. Leżałam tak jakąś gidzinę bawiąc się jego krótkimi włosami aż w końcu usłyszałam pukanie. Spanikowałam. Brunet otworzył oczy, wstał i poszedł otworzyć drzwi. Do pokoju wpadł jak burza Horan.
- Niall. Co ty tu robisz o tej godzinie. Powienieneś jeszcze spać. - zdziwił się Liam.
- Wsta... boże Cass co ty tu tobisz? - wybauszył oczy. - Zayn się wścieknie jak się dowie.
- Przestań. Błagam. Zayn ma się o niczym nie dowiedzieć. - powiedziałam i tym samym wpadłam w kłopoty.
- O czym Zayn ma się nie dowiedzieć?
- No właśnie?
- Harry, Lou to nie tak. Po prostu...
- Jesteśmy parą. - zakończył za mnie mój chłopak, którego katowałam wzrokiem.
- Wiedziałem, że coś z tego będzie. Jesteście dla siebie stworzeni. - Harry zwyczajnie wszystko podsumował i wyszedł z pokoju, a za nim także zszokowany Louis.
- Ja wam tylko gratuluje. Nic nie powiem Zaynowi chociaż będzie to trudne. To mój przyjaciel. Prawie brat. Ja idę, bo głodny jestem. Pa. - i już go nie było.
- Wiesz, że kiedyś cię zamorduje? - powiedziałam ironicznie.
- Za bardzo mnie kochasz by mnie zabić. - podszedł do mnie i cmoknął w usta. - Mam na dziś plany wiec za pół godziny przyjdę po ciebię. - wstałam z łóżka i podeszłam do drzwi.
- Będę czekała. - zamknęłam drzwi i udałam się do mojego pokoju. Kurde. No nie drzwi są zamknięte. Jak ja teraz wejdę do środka? Jak mnie Zayn zobaczy w koszulce i w majtkach nieźle się wkurzy. Zapukałam i po chwili drzwi zostały otworte. W progu stanął mój kuzyn. Gdy na mnie spojrzał wystraszyłam się. Chwyciłmoj nadgarstek i wciagnał za niego do sypialni. - Zanim coś powiesz ide się ubrać. - z walizki wyciągnęłam zwykłe czarne rurki, różową bluzkę z napisem ONE THINK i czysta bielizne. W łazience wzięłam szybki prysznic i ubrałm się. Włosy wysuszyłam, rozczesałm i zostawiłm rozpuszczone. Udekorowałam je tylko czarna kokardką z boku. Zrobiłam jak zwykle lekki makijaż po czym wyszłam z pomieszczenia. W salonie siedział Zayn z telefonem przy uchu. Rozmawiał z kimś.
- Rozumiem mamo. ... Tak powiem jej ... Wsadze dziś Cass w najbliższy samolot do Londynu. ... Tak jest pełnoletnia.... Dzieki mamo. Kocham cię i tęsknię. - gdy usłyszałam urywki rozmowy wiedziałam co on miał w zamiarze zrobić. Ubrałam zwykłe, czarne koturny i zabrałam beżowy sweterek zarzucając go przy okazji na ramiona. Wyszłam po cichu uprzednio zamykając drzwi i używając karty do pokoju Li otworzyłam i wpadłam do niego jak petarda. Chłopak akurat kończył przygotowania. Biała koszulka doskonale opinała jego cudowne mięśnie i doskonale przy okazji pasowała do czarnych rurek oraz białych Jordanów.
- To chyba ja powinienem po ciebie przyjść? - podszedł i objął mnie w pasie.
- Nie chciało mi się czekać to przyszłam. Idziemy? - Liam założył tylko szarą bluzę i wyszliśmy. Po wejściu na główny hol przy recepcji portier podał chłopakowi kluczyki, a ten tylko skinął głową w podziękowaniu. On naprawdę lubi mnie zaskakiwać. Przed hotelem stało białe Porshe. Te samochody zawsze były u mnie na drugim miejscu, bo na pierwszym był mój ulubiony Range Rover, którym jechałam tylko raz ... po polu. Tak wiem jestem szczera do bólu. On otworzył mi drzwi jak gentleman i pomógł wsiąść. Obiegł samochód po czym usiadł na fotelu kierowcy. Włączył muzykę, która grała cicho w tle. Opuścił dach i po chwili usłyszałam ryk silnika. Chwilę później ruszył ulicami Melbourne. To naprawdę piękne miasto. Dłoń chłopaka wylądowała na moim udzie. Onieśmieliło mnie troche to ale w końcu jestem z nim w związku. Uśmiechnęłam się jedynie i odwróciłam głowę w kierunku krajobrazów, które mijaliśmy autem. - Gdzie jedziemy? - spytałam.
- Daleko. - jechaliśmy nie więcej niż pół godziny i w końcu stanęliśmy pod galerią handolwą.
- Serio? Galeria?
- Musimy zrobić małe zakupy, a potem ... - przerwał - dobra nieważne. Choć. - chwycił moją dłoń i pociągnął za sobą. Wow. Ten budynek jest ogromny. W środku jest fontanna z prawdziwą trawą i kwatami do okoła. Jest również dużo sklepów i oczywiście nie brakuje jakiś fast foodów i kawiarenek. Obeszliśmy chyba połowę galerii aż w końcu weszliśmy do elektronika. - Posłuchaj mnie teraz. Obok jest fajny sklep. Kup sobie ładne ubranie. - podał mi kartę. Chciałam mu ja zwrócić ale popatrzył na mnie zabójczym wzrokiem więc uległam. Pocałowałambgo przelotnie w usta i ruszyłam do sklepu z ciuchami. Faktycznie obok był taki sklep. Miał jakąś dziwną nazwę wiwc po prostu weszłam. Ruszyłam na sukienki. Tak bardzo je lubię ale nie mam gdzie ich założyć. Odrazu w oczy rzucił mi się piękny błękitny materiał. Jednak, kiedy zobaczyłam ją całą zrezygnowałam z niej. Obejrzałam chyba wszystkie sukienki z tego sklepu i żadna mi się nie spodobała.
- Może w czymś pomóc? - usłyszałam głos ekspedientki. - Szuka pani czegoś konkretnego?
- Właściwie tak. Szukam wygodnej sukienki na przyjęcie. - aj tam. Skłamałam. I co z tego? Po chwili podała mi wieszak z ubraniem. Weszłam do garderoby i spojrzałam na nią prosto. Prosta, czarna sukienka bez ramionczek siegajaca za kolana ze złotym paskiem. Jest piękna i w moim stylu. Przymierzyłam ją. Leży idealnie. Poprosiłam ekspedientke o policzenie kwoty i zapakowanie jej. Ubrałam się i odrazu skierowałam do kasy. Zapłaciłam odpowiednią sumę. Fakt jest droga ale ... sama nie wiem jak się usprawiedliwić. Liamowi napewno się spodoba. Po wyjściu ze sklepu, którego nazwy nie umiem wymówić usiadłam na ławce przed elektornikiem. Mój chłopak wyszedł kilka minut później.
- Choć. Coś zjemy. - okazało się, że na pierwszym pietrze z wielu jest naprawdę dobra chinszczyzna. Pogadaliśmy jeszcze trochę i w końcu postanowiliśmy wracać. - Mam do ciebie małe pytanie. Opowiadałem o tobie rodzicom i chcą, żebyśmy przyjechali do nich na święta. Co ty na to? - kurde miała bym poznać jego rodziców. Tak wcześnie. Ugh...
- Dobrze. Niech Ci bedzie. Jeszcze o tym pogadamy. - całą droge śpiewaliśmy i Wygłupialiśmy się w samochodzie. Po powrocie do hotelu chłopak zwrócił portierowi kluczyki i winda udalismy się do aszych pokoi. - Wpadnij jak możesz. - powiedział i zniknał za drzwiami swojego pokoju. Natomiast ja weszlam za pomocą karty do mojego apartamentu ajciszej jak mogłam ale coś mi yo nie wyszło.
- Cassie?! - usłyszałam wściekły ryk Zayna. Wiem, że jest mega wkurzony na mnie. W tej chwili, gdy wszedł do salonu przeraził mnie.

-------------------------------
I CO MYŚLICIE O TYM ROZDZIALE? ? JA OSOBIŚCIE UWAŻAM, ŻE GO SKOPAŁAM. CZEKAM NA WASZE OPINIE. Gwiazdkujcie. LOVE.XX

Cute memories /L.P./Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz