- Co ty sobie myślisz?! Że jestem wielkim kretynem. Otóż nie. Mam już ciebie ... - wetchnął.
- No powiedz mi, że masz mnie dość. Ja o tym doskonale wiem! - krzykłam takjakon przed chwilą na mnie.
- Jak?
- Kiedy rozmawiałeś przez telefon. - ściszyłam ton.
- Cass... naprawdę czasami mam dość twoich wybryków ale i tak jesteś dla mnie jak siostra. Zżyłem się z tobą. Martwię się o ciebie. Chciaż już wiem to, że sama też możesz dać radę. Wiesz za co jestem wściekły? - skrzyżował ręce na piersi.
- Za to, że wyszłam po cichu bez słowa? - kiwnął głową. - Zayn. Przepraszam.
- Dobra. Teraz mi będziesz mówić po prostu, gdzie wychodzisz. Jasne? Mark będzie jakby co z tobą.
- Byłam z Liamem. Tak samo dziś rano. Nie moglam spać to poszlam do niego. Błagam nie bądź zły.
- Dobrze. Dziękuję za szczerość. Jak idziesz do któregoś z chłopaków to weź mi tylko powiedz.
- Ok. - usłyszeliśmy pukanie do drzwi. Zayn ruszył otworzyć, a ja usiadłam na pobliskiej kanapie. Wzięłam jakieś pisemko zaczęłam je przegladać. Po chwili mój chłopak usiadł obok mnie.
- Hej. Mam coś dla ciebie. Napewno ci się to przyda. - podał mi pudełko starannie opakowane w różowy papier. Popatrzyłam na niego ze zmarszczonymi brawiami. - Otwórz. - powoli rozrywałam papier. W końcu odpakowałam je i otworzyłam.
- Boże. Dziękuję ci skarbie. - pocałowałam go w usta. Chwile później rozejrzalam się czy w pobliżu przypadkiem nie ma Zayna. Ufff... nie ma go. Chwyciłam w dłonie BlackBerry i obracałam go oglądając.
- Cieszę się, że tobie się podoba. Widziałem chyba tylko dwa razy tak zwaną twoją cegłe i doszłem do wniosku, że przyda ci się.***
Wieczorem całą szóstką postanowiliśmy zrobić sobie maraton horrorów. Fakt, boję się oglądać takie filmy ale przy nich nie zasypiam i świetnie się bawię. Harry jest tchórzem. Nprawdę, gdy zobaczył Samare Morgan z The Ring prawie popuścił ze starchu. Wiem, że to jest głupie ale taka prawda. Natomiast Niall, Louis i Zayn w kręcili się w ten film. Liam oglądał i co chwilę rzucał mi komentarze na temat filmu do ucha. Nagle zza kanapy wyskoczył Louis.
- Ja pierdziele. Louis! - krzykłam. - Jesteś ... ugh... - przez reszte seansu nie odezwałam się ani słowem. Gdy chłopacy włączyli trzeci horror pożegnałam się i wyszłam do sypialni. Przebrałam się i wskoczyłam do łóżka. Brzuch niewyobrażalnie mnie bolał. Przez cały dzień ze mną to była jakaś masakra według mnie. W końcu wykończona zasnełam.
*Liam's POV*
W nocy usłyszałem pukanie do mojego pokoju. Myślałem, że to Cass ale pomyliłem się. To Zayn. Wyglądał na przejętego.
- Chyba powinieneś spać o - spojrzałem na zegarek na moim nadgarstku. - piątej rano.
- Liam. Cassie ma temperaturę, a nie mam żadnych leków. Nie mogę jej jeszcze dobudzić. Ty jesteś ten rozsądny, wiec prosze pomóż mi. - miałem na sobie jak zwykle spodnie dresowe w których spałem. Nie potrzebowałem koszulki. Zabrałem bluzę i kartę do pokoju i wraz z Zaynem poszliśmy do mojej dziewczyny. Spała jak zabita. Mała lampka tak jak u mnie oświetlała pokój i dzięki niej zobazyłem, że policzki ma czerwone. Podszedłem do niej bliżej i położyłem dłoń na jej rozgrzanym do czerwoności czole. Była gorąca. Ona zawsze jest gorąca ale teraz to już tak na poważnie.
- Weź jakaś ścierkę i namocz zimną wodą. - przyjaciel szybko uwinal sie z prostą czynnością i przyniósł mi to o co prosiłem. Zimny materiał położyłem na czole dziewczyny i wyszedłem z pokoju. Wróciwszy do mojego przeszukałem walizkę i znalazłem tabletki. Jak jestem chory to je biore i zawsze działają. Chwyciwszy opakowanie wróciłem do Zayna i dałem mu je. - Powinny pomóc. Daj jej to i zmień okład za dziesięć minut. Jak bedziesz czegoś jeazcze potrzebował to przyjdź do mnie. Ja idę, bo przez ten maraton spałem tylko trzy godziny. Szczerze mówiąc jak wszedłem do mojej sypialni i położyłem się to nie mogłem zasnąć. Za niecałe dwa miesiące wreszcie święta i mamy wolne. Potem znowu trasa przez miesiąc po Ameryce. Czasami serio mam tego dość. W moim słowniku nie ma słowa prywatność. Bycie sławnym ma swoje plusy i minusy. Takie życie i nikt tego nie zmieni. Myślałem jeszcze trochę aż w końcu zasnąłem.
Liam, kocham cię. Zawsze będę blisko ciebie. Pamiętaj ty jesteś tym jedynym. - usłyszałem melodyjny głos Cassie. Nagle znalazłem się w szpitalu przy niej. - Aaaa... już nie mogę. Aaaaa... - jej krzyki roznosiły się po sali aż w końcu zostały przerwane przez płacz dziecka. Tak ona urodziła.
- To chłopczyk. Gratulacje. - facet w niebieskim fartuchu podał mi niemowle. Uśmiechaliśmy się prominnie z dziewczyną.
- To twój syn Taylor. - ktoś powiedział ale nie zwracałem uwagi na nic tykko na moją szczęśliwą rodzinę.
Gdy się obudziłem poczułem lrzyjemneuczucie w brzuchu. Ten sen był dziwny ale i cudowny. Ja, Cass i nasz synek Taylor. Zawsze chciałem tak nazwać nasze dziecko. No znaczy jak będę ojcem to tak je nazwę. Nie ważne czy to chłopiec czy dziewczynka będzie nazwane Taylor i to jestna sto procent potwierdzone. Gdy pomyślałem o mojej dziewczynie przypomniały mi się jej zawody. Mają się odbyć one dzisiaj, a ona jest chora. Jeszcze do tego przepadnie jej dzisiejszy koncert i chyba jutrzejszy. Mam nadzieję, że wyzdrowieje do wyjazdu do Tokio. Wstawszy z wygodnego łóżka ruszyłem do łazienki. Jak zwykle ogarnąłem się po czym ubrałem standardowy dla mnie zestaw i wyszłem z pomieszczenia przeglądając wiadomości. Piszą o mnie i o Cass. To muszą być ciekawe ploty tym razem. Zaśmiałem się pod nosem.
Liam Payne z popularnego zespołu o nazwie One Direction zdradza Danielle Peazer. Gwiazdor ostatnio był widziany z Cassandrą Wood w centrum miasta Melbourne. Są na to zdjęcia, które wszystko potwierdzają. Nie wspomne już o randce w Sydney gdzie młodzi zakochani serfowali, a właściwie to chłopak uczył serfowania dziewczynę.
Wow dodane było pół godziny temu. Mają zapłon jak żółwie. Zablokowałem telefon po czym wyszłem z pokoju uprzednio zamykając drzwi kartą. Gdy zapukałem do drzwi naprzeciwko otworzył mi Zayn.Czego ja się spodziewałem?
- Hej. I co jak się czuje? - wpuścił mnie do środka.
-Lepiej. Gorączka spadła i jak na razie jest w porządku. Idziemy zaraz na śniadanie?
- A Cass?
- Przyniesiemy jej coś. Choć. - wział swoją bluzę i wyszliśmy z pokoju. Po drodze zabraliśmy też Nialla, Harry'ego i Louisa. Windą z jechaliśmy na parter. Po chwili weszliśmy do naszej stołówki. Byli tam już wszyscy. Styliści, Paul, band, 5 Second of Summer i ochrona. W piątkę podeszliśmy do bufetu. Nialler jak to on wział co mógł, ja i reszta natomiast wzięliśmy płatki z mlekiem. Piątką przysiedliśmy się do Lukea, Michela,Caluma i Ashtona. W czwórkę śmiali się,a my zastanawialiśmy się o co im chodzi. Pewnie jeszcze dzisiaj się wszyscy dowiemy. Po śniadaniu wstapiłem na chwilę do Cassie zobaczyć jak się czuje.
- Hej. - przywitałem ją.
- Cześć skarbie. - kichnęła.
- Jak się czujesz?
- Już lepiej. Przygotowuje się do zawodów. - ona chyba straciła rozum.
- Chyba oszalałaś! - prychnałem.
- Dlaczego? - spojrzała zdziwona.
- W nocy miałaś wysoką goroczke, a teraz chcesz isc na zawody. Gratulacje. - zaklaskałem.
- Jak nie masz nic więcej do powiedzenia to wynoś się. - mruknęła. Wole jej już nie wkurzać wiec wyszedłem. Mam nadzieje, że nie pójdzie na te zawody.***
Po przygotowaniach do naszego już drugie koncertu w Melbourne wyszliśmy na scenę. Od wczorajszej kłótni z Cassie niegadałem z nią. Nie poszła na te durne zawody z czego jestem zadowolony. Jedank jwstem na nią jeszcze trochę zły tak jak ona na mnie. Z czego wiem stoi pod sceną i uśmiecha się szatańsko tak jak wczoraj nasz support. W połowie koncertu po przemowie Hazzy usłyszałem nuty Tennege Dirtbag. Uwielbiam tą piosenkę. Mimo, że to cover to najlepiej mi się ja śpiewa. Gdy skończyłem śpiewać na scenę wbiegł Josh, Danny i chłopaki z 5SOS. W rękach trzymali tacki z bitą śmietaną. Teraz już wiem o co im chodziło. Razem z resztą One Direction śpiewaliśmy końcowy refren piosenki i uciekaliśmy przed nimi. W końcu skończyło się tak, że prawie wszyscy byli brudni oprócz mnie. Na widowni wypatrywałem mojej dziewczyny ale jej nie było. Nagle na mojej twarzy wyladowała jedna z tych tacek. Starłem palcami maź z twarzy i ujrzałem zwijajacą się ze śmiechu brunetke. Podszedłem do niej od tyłu i złapałem w pasie po czym zaciągnałem pod scene. Zmiana ciuchów i no zemsta bedzie słodka. Po przebraniu się weszliśmy z powrotem na scenę. Teraz You&I. Ta piosenka jest również jedną z moich ulubionych. Jak zawsze Niall zaczął, a potem ja i wszystko sie rozkrecało. Po zakończeniu piosenki wyszedłem na środek sceny i zacząłem moją przemowę.
- Jesteście naprawdę niesamowici. Kocham was. Chciałem wam jeszcze powiedzieć i wyjaśnić coś. Może i powinien na przykład na wywiadzie to powiedzieć ale wole teraz i tutaj w tym miejscu przy was. W moim sercu jesteście wy, One Direction, rodzina, bliscy i ona. Tu nie chodzi mi o Danielle, bo rozstaliśmy się kilka tygodni temu. Tu chodzi o Cassandre Wood. Ona jest dla mnie naprawdę ważna. Jest cząstka mnie. Kocham ją. I chciałem potwierdzić te plotki. Tak ja i Cassie jesteśmy parą. - dziewczyna przy scenie rozpłakała się prawie tak jak wszystkie. Usłyszałem jeden, głośny i entuzjastyczny krzyk fanów. - Dziękuję wam. Jesteście najlepsi. Teraz Aliveee. - muzyka zaczęła rozbrzmiewać, a ja już przez reszte koncertu patrzyłem się na Cass. Widziałem, że jest szczęśliwa. Wreszcie po koncercie ponechaliśmy na lotnisko i wsiedliśmy do naszego samolotu. Po starcie zobaczyłem Zayna. Usiadł na przeciw mojej dziewczyny i mnie.
- Kiedy zamierzaliście mi wszystko powiedzieć?------------------------------------
NIE WIEDZIAŁAM CO MAM NAPISAĆ W TYM RODZIALE. AKCJA AKURAT NIE MIAŁA SIĘ TAK POTOCZYĆ. CZEKAM NA WASZE OPINIE W ZWIAZKU Z RODZIAŁEM. LOVE.XX
CZYTASZ
Cute memories /L.P./
FanficUWAGA! OPOWIEŚĆ ZOSTAŁA NAPISANA 6 LAT TEMU. MOJE ZDOLNOŚCI POPRAWIŁY SIĘ O STO TYSIĘCY PROCENT. MIMO TO ZAPRASZAM DO CZYTANIA ORAZ DO ODWIEDZENIA RESZTY MOICH PRAC I OCENIENIA MOJEJ TWÓRCZOŚCI. Jestem kuzynką Zayna Malika, a o to moja historia.