Rozdział 17

1.6K 78 9
                                    

Ten rozdział dedykuje kilku wspaniałym osobom, które jako czytelniczki znaczą dla mnie wiele. Jest to m.in. : xgutka, michasia2000, MagdaMalik19, cichapisarka, AnnaKaz, lilith2707, halkahalcia, DarkFlame96, gsjsgsix, xxrosaliexxx, Wheremybooks. Dziękuję wam za komentarze i votes. Liczę, że spodobają wam się nowe rozdziały. LOVE.XX.

*Liam's POV*

Wszyscy czekamy łącznie z rodzicami Cass w szpitalu przed salą. Ręce trzęsą mi się, a w głowie cały czas mam obraz tego jak upada na ziemię.

- Jest tu ktoś z rodziny? - rodzice Cass podnieśli się.

- Proszę za mną. - weszli do pomieszczenia przed nami. Udałem na ziemię całkowicie bezsilny. Zayn podszedł do mnie i usiadł.

- Nie martw się. Wszystko będzie dobrze. - pocieszał mnie klepiąc po ramieniu. Może zachowuje się teraz jak baba ale no cóż wrażliwy człowiek to dobry człowiek. Słone Łzy zostawiały mokre ścieżki na moich policzkach.

- Boję się, że ja stracę. Że mi ją odbiorą. Ona jest najlepszym co mnie w życiu spotkało. - nagle drzwi się otworzyły i wyszli smutni rodzice mojej dziewczyny.

- Co się jej stało? - otarłem Łzy i z chłopakami przeszliśmy do nich.

- Zemdlała z powodu zmęczenia i odwodnienia. Już się obudziła. Możecie do niej wejść. Za godzinę powinni ja wypuścić do domu.

- To ja idę. - szybkim krokiem weszłem do sali. Na łóżku leżała Cass. Przez kroplówkę nabrała kolorów z czego się cieszę. Odsunąłem krzesło i usiadłem na nim chwytając dziewczynę za rękę. Obroniła głowę w moją stronę i spojrzała na mnie. W oczach miała łzy tak samo jak ja. - Martwiłem się. - pocałowałem jej dłoń, gdzie ma wbitą igłę od kroplówki.

- Kocham Cię. Nie martw się. Wszystko jest dobrze. Wypuszcza mnie ze szpitala niedługo.

- Też Cię kocham. Jak się czujesz.

- Lepiej. - gadaliśmy tak przez blisko godzinę aż w końcu wypisali ja z tego szpitala. Gdy wróciliśmy jej rodzice poprosili wszystkich o rozmowę. - Po co tu przyjechaliscie? - zapytała Cass siedząc mi na kolanach i tulac się do mnie.

- Chcemy Cię zabrać do domu. - odezwał się mężczyzna niskim głosem.

- Do Ameryki. - przytakneli. - Nie pojadę nigdzie z wami. - powiedziała ostro.

- Chcemy spędzić z tobą święta. Twoje rodzeństwo pyta się o Ciebie. - jej usta tak jak i moje uformowaly się w literę O. Dziewczyna popatrzyła się na mnie.

- Niestety ale Cassandra jedzie ze mną do Wolverhampton. Sylwestra mamy również zaplanowanego. Chyba, że przed trasą jakby oczywiście chciała to odwiedzi Państwo. - wytlumaczyłem.

- Dobrze. Niech ci będzie.

*CASSIE'S POV* Ranek KILKA DNI PÓŹNIEJ.

Wszyscy już wyjechali na święta do swoich rodzin i tylko ja z Liamem jeszcze się szykujemy. Chłopaki mnie przez te kilka dni pilnowali z jedzeniem i z trenigami, żebym sie nieprzemęczała. Doceniam to ale to jest wkurzające.

- Spakowana już? - objął mnie w talii szepcząc namiętnie do ucha.

- Tak. Jedziemy? - cmoknęłam go w usta.

- Za chwilkę. - mruknął i położył mnie na łóżku całując szyję. Cichutko jęczałam. Ściągnął moją koszulkę, rozpiął stanik, zsunał ramiączka po czym rzucił go w kąt gdzie leżała bluzka. Powoli zdjął moje spodnie z majtakami, skarpetki. Pozbył się swoich butów i skarpetek.

Cute memories /L.P./Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz