•mr loverman•

297 31 13
                                    

⚠️TW:⚠️
- wulgaryzmy

"Ranboo nie odbiera." Tommy zameldował, chowając usta w wąską kreskę.

George westchnął, chowając twarz w swoje dłonie.

"Myślisz, że powinniśmy polecieć do Nowego Yorku?" Tommy spytał George'a, czekając na odpowiedź.

Dom wypełniała cisza, każdy oddech był słyszalny, lecz zagłuszany przez myśli.

"Co ja miałbym tam niby robić? Klaskać jak uda się operacja? Powinienem mieć to gdzieś, on nie jest już nawet moim znajomym." powiedział odchodząc.

"Lecz kiedyś był ci najważniejszy, nie patrzysz na to z tej strony?"

"Nie i nie mam zamiaru." powiedział udając się na piętro, do swojego pokoju. Zamykane drzwi rozniosły echo.

Po chwili dzwonek od telefonu rozniósł się chaotycznie głośno, Tommy spojrzał na telefon, widząc numer Wilbur'a. Jego ręka uniosła się nad telefon, klikając zielony przycisk.

"No więc, jak sytuacja Tommy? Przylecicie?" usłyszał głos przyjaciela w słuchawce.

"Nie, George ma racje. On już nie ma z nim nic wspólnego. Minął rok Will, oni nie są przyjaciółmi by wydawać tysiące na loty. Przykro mi, nic z tym nie zrobimy." powiedział, wstawiając wodę na herbatę.

Wilbur zamilkł, jego głowa rozniosła wiele myśli i emocji towarzyszących mu.

"Dream ma operacje za godzinę i 40 minut." powiedział po chwili ciszy.

"A lot trwa pół doby."

"Operacja też może tyle trwać." Wilbur powiedział, wywołując przemyślenia w głowie Tommy'ego.

"Nie. Nie, nie, nie, nie Will. To się nie uda, ich życie to ich decyzja. George został zraniony i ma nowe życie, nie zmienisz tego, ja również." Powiedział po minucie.

"A ty może byś przyleciał w któryś dzień? Dawno się nie widzieliśmy." Wilbur zaproponował.

"Ta, ale mam teraz dużo zajęć jako streamer, może za jakiś czas by się udało." Blondyn uśmiechnął się delikatnie.

"Nie ma sprawy, zadzwonię potem i dam znać co po operacji, będę się już zbierał do szpitala powoli." poinformował, wstając z kanapy.

"Nie ma sprawy, do usłyszenia Wilbur."

"Do usłyszenia Tommy." powiedział, zakończając połączenie.

Telefon wyświetlił komunikat, świadczący o rozłączeniu. Telefon Tommy'ego opadł na blat. Po czym, zalał herbatę odstawiając ją na ladzie i idąc do pokoju George'a.

Jego kroki wywoływały skrzypienie schodów wyłożonych wykładziną, gdy jego oczy namierzyły drzwi po lewej stronie, jego ręka opadła na nie kilka razy, pukając.

"Wejdź." George powiedział. Siedział na łóżku, przeglądając coś na telefonie.

"George, wiesz, że jeszcze możemy zdążyć na zakończenie oper-"

"Ale czy ty rozumiesz, że to osoba nie uczestnicząca w moim życiu?" przerwał mu z podniesionym tonem.

"Ależ owszem, uczestnicząca, ponieważ to on spowodował, że siedzisz teraz w Londynie na studiach. A nie gnijąc w Nowym Yorku, bez jakiegokolwiek wykształcenia. Więc przemyśl co mówisz." powiedział również krzycząc. "I to on kurwa teraz cierpi, bo może się okazać, że obudzi się bez jebanej pamięci, albo bez nogi, albo bez jebanego życia."

"Sprawił twoje życie lepszym, a teraz umiera, przez jebanego debila, który stwierdził, że podpali wieżowiec." dodał.

"Ale to on mnie zranił Tommy."

"Ale czy to było celowe!? Chronił cię, pilnował tego jak najdłużej."

"Mógł mi nie robić nadziei."

"Obaj se robiliście." szepnął.

George zamilkł, wpatrując się w okno.

"Czy mam kupować jebany bilet na późny lot? Bo akurat jakby przeznaczenie chciało, jest jeszcze 5 wolnych miejsc na Nowy York za cztery godziny."

George się nie odzywał, czy on tego chce? Ma tu studia i życie, nie może tego zostawić.

"Tylko na weekend." George powiedział, na co Tommy wyszedł z pokoju z zamiarem kupna biletów.

Nie zostało mu nic poza pakowaniem się.

♤♤♤

Z każdą sekundą George coraz bardziej nie chciał jechać. Co mu powie? Jakie będzie ich pierwsze słowo gdy się zobaczą. Jego serce na samą myśl zaczynało bić lekko szybciej, dodawając objawy stresu.

"Jesteś gotowy George? Taksówka będzie za siedem minut." poinformował Tommy.

"Ta, chyba." powiedział, zmuszając się na lekki uśmiech.

Tak bardzo nie chciał opuszczać tego miejsca na ten weekend.

Rozglądnął się jeszcze raz po pokoju, upewniając się, że nic nie zapomniał. Do lotu zostały im dwie godziny, co się z tym wiąże, że Dream od dwudziestu minut przechodzi operację.

Zszedł na dół z walizką, gdzie Tommy już oddawał klucze Tubbo, który przyszedł się pożegnać.

"Czyżbyś oddawał dla Tubbo nasz dom?" George zaśmiał się łagodnie.

"Stawiam mu wyzwanie patrzenia od czasu do czasu czy wszystko okej w naszym domu."

George pokiwał głową, witając się z Tubbo, po czym rozległ się dźwięk klaksonu, wydany przez taksówkarza.

Obaj pożegnali się z brunetem, wychodząc z domu. George czuł, że to nie będzie zwykły weekend.

an: tytuły to piosenki bo nie mam na nie pomysłu :D, kolejny rozdział będzie mocny jak się nie mylę.

725 słów

Miłego dnia/nocy!<33

Liberty •Dreamnotfound• (Sometimes2)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz