•but it was not ur fault but mine•

209 27 21
                                    

Wkoncu scena na dachu jezu ile czekac mozna bylo pierdole

Ale obiecuje wam jedno - ta ksiazka zakonczy sie na dachu z piosenka forever, tego nie zmienie

Gdy George się finalnie obudził, Dream zaproponował powrót do domu. Dochodziła godzina dwudziesta. Na mieście ruch był ogromny, ciągłe klaksony, piski opon i tłumy na chodnikach nie znikały od kilku godzin.

Dream zaparkował w podziemnym parkingu, po czym wraz z George'm opuścili samochód.

Gdy zmierzali do windy, ich kroki odbijały się echem, dosłownie każdy ruch i szelest był słyszalny.

Blondyn kliknął przycisk, przywołujący windę. Przez ten czas George stanął koło niego, łapiąc jego dłoń. Clay umocnił delikatnie uścisk, uśmiechając się w jego stronę. Gdy drzwi windy się otworzyły, weszli do środka. Pomimo stania na przeciwnych stronach, ich ręce się nie rozłączyły. Dream wybrał najwyższe piętro, na co George posłał mu pytające spojrzenie.

"Czemu tak wysoko? Nie mięliśmy iść do domu?" mruknął, odchylając głowę do tyłu.

"Ohh, nie marudź." przewrócił oczami lekko rozbawiony, zamykając dalsze ciągnięcie konwersacji.

Midnight city - M83, ta piosenka poza forever daje najlepszy vibe do tego - proszę

Gdy winda się zatrzymała, Dream zaprowadził George'a w stronę schodów, prowadzących do drzwi na dach.

Brunet uśmiechnął się delikatnie widząc, co ma na myśli jego towarzysz.

Dream mocno pchnął stalowe drzwi, a przed nimi ukazała się przepiękna panorama Nowego Yorku.

"Siedzieliśmy tu ostatnio rok temu." zaczął George, spoglądając w piekielnie limonkowe oczy.

"Teraz z innymi okolicznościami." uśmiechnął się do niego delikatnie, całując przelotnie jego usta.

Dream ruszył bliżej krawędzi, prowadząc za sobą George'a. Po chwili, gdy był wystarczająco blisko po prostu usiadł na betonowej powierzchni.

Brunet usiadł pomiędzy jego nogami, a Clay oparł swoją głowę o jego.

Dosłownie tak samo jak przy ich pierwszych dniach znajomości.

Widok przed nimi był dosłownie niesamowity. Setki wieżowców na horyzoncie, w tym ruch na ulicach. Wszystko było oświetlone, w oko nie wbijało się żadne ciemne miejsce. Niebo było bezchmurne, wszystkie gwiazdy były widoczne. Nów księżyca zdawał się być naprawdę jasny.

Wszystko było idealne.

Dosłownie wszystko.

___

"Dreamm, gdzie jesteś?" spytał Sapnap, rozglądając się po jego mieszkaniu. Dochodziła godzina dziewiąta, dzisiaj sylwester. Mieli jechać w trójkę na zakupy z rana, lecz Clay i George nie odbierali, więc Sap postanowił złożyć im wizytę. "C'mon." powiedział wchodząc do sypialni, w której obecnie mieszkał brunet. "O Boże." przewrócił oczami, podchodząc i zrzucając z nich kołdrę. "Pobudka!"

"Czego chcesz i jak tu wszedłeś." mruknął Dream, chowając twarz w klatkę piersiową bruneta.

"Chce pieniędzy i wszedłem oknem." odparł sarkastycznie, zmierzając po patelnię i nabierkę do sosów. 

Chwilę zajęło mu rozglądanie się po kuchni, by znaleźć wybrane rzeczy.

"POBUDKA SZMATY" wszedł do pokoju krzycząc, uderzając metalowymi przedmiotami o siebie.

"Zamknij ten pusty ryj." mruknął Dream, rzucając w niego poduszką.

"Dzisiaj sylwester."

"O dwudziestej pierwszej, nie teraz."

"Mieliśmy iść zrobić zakupy."

"Weź Karl'a, spotkamy się za trzydzieści minut."

"Pożyczam portfel, znam pin do karty kredytowej." wzruszył ramionami, opuszczając pomieszczenie.

"Nawet mi się nie waż." rozniósł się po mieszkaniu donośny głos blondyna, który dynamicznie wstał z łóżka, zmierzając w stronę szatyna.

"Odsuń się ode mnie z tą klatą zboczeńcu." zakpił Nick, prychając śmiechem.

"ZAMKNIJCIE RYJE" krzyknął George z pokoju, próbując ponownie uciec w krainę snów. 

an: CO JA TAK SZYBKO JADE Z TYMI ROZDZIALAMI, JA WSTAWIALAM RAZ NA POL TYGODNIA A TERA POL KSIAZKI W JEDEN DZIEN

Dzien drugi pisania: chcialam wqm podziekowac za to ze jestescie, kocham was

Liberty •Dreamnotfound• (Sometimes2)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz