•and hide the truth•

225 28 17
                                    

Lights are on - Tom Rosenthal

Pierwsza pojedyncza łza.

Druga.

Upadek.

Histeria.

Cierpienie.

Ból.

Krzyk.

Przeszywający krzyk, w którym znajdowały się wszystkie emocje. Płacz, szloch i tęsknota. To powoduje miłość.

Marzec - trzy miesiące od odejścia od Clay'a.

Niby nic, lecz nocami cierpiał. Nie miłosiernie cierpiał.

Osunął się po drzwiach swojego pokoju, wpatrując się w okno na przeciwko. Łzy przysłaniały mu widok blasku księżyca, przekręcił zamek w drzwiach i sięgnął po raz kolejny po leki.

___

Właśnie wracali z basenu, cały dzień zleciał nie miłosiernie szybko

Po drodze planowali zatrzymać się na pierwszej lepszej autostradzie, by zrobić przerwę.

W aucie jedyne co było słyszalne to pierwsza lepsza piosenka z radia. Wszyscy po za dwoma osobami spali. Cisza towarzysząca im była cholernie głośna i powodująca ból głowy. To tak jakby ona dosłownie krzyczała o jej przerwanie.

George skupiał się na widokiem za oknem, w którym było tylko widać książyc i pojawiające się powoli gwiazdy.

Po jego głowie krążyły myśli dotyczące zaczęcia rozmowy, na temat statusu ich relacji. Okropne było to, że była ona jednym wielkim bałaganem. Może dało się nazwać ją niedopracowaną.

"George." usłyszał głos Clay'a, na co obrócił głowę w jego stronę. "Czym my jesteśmy?" spytał, na co wszystkie myśli bruneta rozwiało w inne strony. Już nie było nic. Myśli, pomysły i rozważania zniknęły.

"Możemy o tym pogadać jak wrócimy?" mruknął, opadając głową na krzesło.

"Jasne, przepraszam."

"Nie masz za co. To logiczne, że trzeba tu postawić odpowiedź." powiedział tu, a te słowa włączyły dosłownie spowrotem ciszę.

George wrócił wzrokiem na widok za oknem. Po chwili jego ręka zalała się natychmiastową falą ciepła, czując na niej rękę blondyna. Splótł ze sobą ich ręce, wzmocniając uścisk.

Nie zależnie jakby miała się skończyć ta historia, nie chciałby być w niej z nikim innym.

___

Cały czas po jego głowie chodziła czekająca ich rozmowa.

Nie wiedział czy bał się jej, czy jej skutków.

Wchodząc do mieszkania, jego oddech coraz bardziej drżał. Gdy Dream zamknął za nim drzwi, spojrzał na niego, topiąc się w jego oczach. Przekluczył drzwi, po czym pochylił się lekko, przybliżając do siebie ich twarze. George czuł jak jego oddechy się mieszały, wszystko w tym momencie znikło. Byli tylko oni. Dzieliły ich milimetry, po chwili George przerwał dzielącą ich odległość.

Ich usta toczyły naprawde delikatną walkę. Ich pocałunki nigdy nie były dynamicznie. Przeważnie była to przelewanka i mieszanka uczuć.

George lekko opadł na drzwi za nim, zakładając swoje ręce na szyję blondyna. Jego palce przeplatały się przez końcówki jego włosów.

an: malo weny na pisanie ostatnio ale przez ostatnie nie orzespane noce mam trch na zapas

Ej jezu na ten pocalunek tak z dupy jeblam nir wiem co ze mna XNSJDS

Liberty •Dreamnotfound• (Sometimes2)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz