12.

736 45 21
                                    

Kilka dni później Luke zaczął się pakować w trasę w którą mieli nie długo ruszyć. Niestety gdy tylko w przedpokoju stanęły zapakowane walizki Mike zaczął wypytywać Luke'a o wszystko

- Gdzie jedziesz?

- Razem z Calem i Ashton'em jedziemy w trasę po Ameryce

- Długo? - drążył temat

- Z miesiąc o ile wszystko pójdzie jak trzeba

- A ja? Mam się spakować?

- Nie Mike, ty zostaniesz z opiekunką

- Nie chcę - burknął - chce z wami w trasę. Będę bardzo grzeczny

- Nie Mikey, nie możesz z nami jechać. Tam będziemy ciągle w busie, będę miał dla ciebie mało czasu i lepiej jak zostaniesz tutaj

- Ale ja chciałem z tobą - wymamrotał a jego oczy się zaszkliły. Dopiero co dostał dominata i już miał go stracić na kolejny miesiąc. Michael naprawdę liczył że kiedy ktoś weźmie go z ośrodka spędzą razem dużo czasu

Michael bardzo podłamany wrócił do swojego pokoju i się w nim zamknął. Otulił się kołderką i zaczął cicho płakać

______________________________________

Michael niezadowolony siedział przy stole przerzucając makaron z jednego końca talerza na drugi. Westchnął cicho widząc jak jego dominat siedzi obok a to ostatni posiłek który jedzą razem.

Luke złapał go za dłoń i pocałował w czoło chcąc dodać mu trochę otuchy

- Szybko zleci kochanie. Przecież to tylko cztery tygodnie a potem spędzę z tobą bardzo dużo czasu

- Ale ja wolałbym żebyś teraz został - wymamrotał - kto ze mną zostanie?

- I tu mam dla ciebie niespodziankę skarbie. Znalazłem super opiekunów

- W porządku - wymamrotał nawet na niego nie patrząc

- To twoi opiekuni z ośrodka skarbie. Aiden i Brandon. Już z nimi rozmawiałem, przyjadą i tutaj się tobą zaopiekują

- Naprawdę? - pisnął ucieszony słysząc o swoich opiekunach - bardzo, bardzo dziękuję Lukey

- Nie ma sprawy skarbie. Wszystko żebyś lepiej się poczuł

- Dziękuję - pisnął i znów go objął

Luke mocno go przytulił aż usłyszał dzwonek do drzwi. Razem z Michaelem uwieszonym na szyi otworzył je widząc jego dwóch opiekunów

- Mikey! - Aiden pisnął i mocno go przytulił tak samo jak drugi mężczyzna. Po chwili przywitania Luke pokazał im cały apartament i zostawił wszelkie wytyczne

- Pa kochanie - pocałował uległego w czoło i mocno przytulił - bardzo, bardzo cię kocham. Szybko zleci i się zobaczymy, dobrze?

- Okej - westchnął cicho wiedząc że wszystko już postanowione i nie ma o czego zmieniać. Luke po raz ostatni pocałował go w czoło nim wstał i wziął swoje torby. Pod jego blokiem właśnie zatrzymała się taksówka która miała zawieść go na lotnisko

- Pa księżniczko, kocham cię - powtórzył i  z usmiechem wyszedł z mieszkania. Michael odkrzyknął mu to samo i wtulił się w Brandona. Ten pogładził go po plecach i mocno przytulił

- Będzie fajnie kochanie, rozmawialiśmy z Lukiem. Pozwolił nam zabrać cię w parę miejsc także nie będziemy się nudzić. Co powiesz żeby dzisiaj zrobić sobie maraton Disneya a jutro gdzieś jechać... Może do zoo?

- A kupimy ciasteczka i lody na maraton? Lody ciasteczkowe i smerfowe? - zapytał cicho i otarł łzy

- Pewnie że tak. Ja mogę naszykować nam wygodne miejsca a ty z Aidem pójdziecie na zakupy, w porządku?

-Tak - pokiwał głową od razu - chodźmy po ciasteczka i lody

Dominat uśmiechnął się i po zostawieniu rzeczy w ich tymczasowej sypialni zabrał portfel i razem z Michaelem zeszli na parter wieżowca. Tam po kilku minutach spacerku dotarli do sklepu gdzie kupili sporo przekąsek a następnie wrócili do mieszkania by móc spędzić w nim resztę dnia
________________________________________

W ciągu dwóch tygodni od kiedy Michael był z opiekunami spędzili wiele dni w ciekawych miejscach. Zaczynając od zoo po muzea i parki rozrywki. Praktycznie codziennie wychodzili z domu i zapewniali najmłodszemu rozrywkę by przestał myśleć o braku dominata

Wtedy również mniej restrykcyjnie niż w ośrodku pilnowali by jadł regularnie chociaż małe posiłki. W końcu nastąpiła sobota i minęły dokładnie dwa tygodnie od nieobecności Luke'a

Michael jak zwykle wieczorem rozmawiał z nim na Facetime i opowiadał co się wydarzyło, co zobaczył oraz nawet jakie rzeczy jadł. Zwykle była to krótka rozmowa ponieważ Michael i Luke po koncercie byli bardzo zmęczeni ale to był ich mały nawyk by razem rozmawiać

Tym razem jednak Luke zadbał by reszta zespołu była przy rozmowie i uśmiechnął się do swojego skarba po drugiej stronie

- Kochanie, rozmawiałem z menagerem i mam dla ciebie małą niespodziankę

- Niespodziankę? Co to jest?

- Otóż skarbie, dogadaliśmy się żebyś przyjechał do nas. Mamy teraz lżejszy czas bez wywiadów i mniej koncertów. Mógłbyś przyjechać do nas jutro i być już do końca trasy, co ty na to?

- N-naprawdę? - jego oczka się zaszkliły i on sam zaczął płakać - b-bardzo chcę, proszę!

- Zabukowałem ci bilety do nas, jesteśmy aktualnie w Seattle kotku. Jutro Aiden i Brandon zawiozą cię na lotnisko i przylecisz do nas, weź sobie słuchawki bo masz dość sporo lotu ale jesteś duży i dasz radę prawda?

- Tak! Nigdy nie leciałem samolotem ale się nie boje. Będę bardzo grzeczny obiecuję!

- To super kotku, będziemy na ciebie czekać na lotnisku, kocham cię skarbie. Lot masz przed ósmą, wyśle Brandonowi wszystkie informacje na pocztę a teraz leć spać żebyś się wyspał

- Dobrze Lukey, kocham cię!

- Dobranoc słodziaku

- Dobranoc - posłał mu pocałunek zanim Luke się rozłączył w on zaczął piszczeć i skakać ucieszony - Jadę do Lu!

- Czyli już wiesz? - uśmiechnął się opiekun - bardzo się cieszę że się z nimi zobaczysz

__________________________________________

Siemka skarby?

Jak wam się podobał rozdział?

Jak wasz dzień? Macie ferie?

Mi akurat zostały trzy dni ferii ale na szczęście mamy zdalne :D i jutro egzamin na prawo jazdy!

Miłego dzionka skarby 🥰

Ps. Może się umówimy że 30 gwiazdek i 30 komentarzy dzisiaj to od razu next?😁

Michael, please eat /Muke/Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz