22 dni do świąt...

144 20 4
                                    

one shot autorstwa Wandixx

        Nico był radosnym i głośnym dzieckiem. Zawsze, a szczególnie gdy mówił o czymś, co go ekscytowało, na przykład o Magii i Micie albo o świętach Bożego Narodzenia. Tym drugim zaczynał się cieszyć już dwa miesiące przed samymi obchodami, co było wcześnie nawet jak na włoskie tradycje. Zdarzało się, że już na początku listopada słychać było pytanie:

        – Mamma, mamma, kiedy będziemy robić ceppo?

        – Jeszcze jest za wcześnie, Nico. Zrobimy to w grudniu - odpowiadała, ciepło się uśmiechając.

        Jednak to uciszało go w tej kwestii tylko na kilka dni. Wtedy znów pytał:

        – Mamma, mamma, kiedy będziemy ro...

        – Cicho bądź, Nico. Mamma jest zajęta. Nie przeszkadzaj jej.

        – Ale...

        – Po prostu jej nie przeszkadzaj. Jeszcze jest za wcześnie na ceppo, a teraz mamma nie może się tobą zająć. Jesteś chyba już dość duży, żeby zająć się chwilę sam sobą.

        – No dobrze. Pograsz ze mną w Magię i Mit?

        – Nie mogę, mam zadanie domowe do zrobienia.

        – Ale Bianca...

        – Nie, nie mogę zrobić tego później. Pobaw się sam.

        Jednak jego siostra zwykle w tej kwestii nie była lepsza. Wprawdzie czekała z pytaniami znacznie dłużej, ale gdy już się zaczynały, były chyba jeszcze bardziej natarczywe niż te zadawane przez jej brata.

        – Mamma, kiedy zrobimy panettone i pandoro?

        – Jeszcze nie dzisiaj. Zepsułoby się do świąt.

        – A chociaż troszeczkę? Proszę mamma, proszę, proszę, proszę?

        – Proszę, proszę, proszę – dołączył do niej młodszy brat. Stali przed mamą zadzierając głowy i starając się wyprosić u niej takie drobne odstępstwo od tradycji, a co za tym idzie, zjedzenie trochę pysznego, świątecznego, słodkiego chlebka.

         Jednak kobieta pokręciła głową.

        – Nie, bambinos, nie wolno. Zrobimy na święta. Jeśli zrobimy wcześniej, to przestanie być wyjątkowe.

        – Dobrze, mamma– powiedzieli razem zawiedzeni. Chodzili później smętnie przez dobre pół godziny, ale potem im przeszło, bo mimo wszystko byli beztroskimi, nadpobudliwymi, nieco rozpieszczonymi dziećmi. Nie potrafili smucić się zbyt długo.

        Jednak apogeum radości i ekscytacji następowało zwykle na początku grudnia, gdy rozpoczynały się faktyczne przygotowania. Zbierali się wtedy w salonie, a Maria wyciągała zabraną wcześniej ze strychu około metrową drewnianą ramę z trzema półkami w środku. Na początku uzbrojeni w szmatki i miski wody, starli kurz, zeszłoroczną farbę, pozostałości wosku oraz całą resztę brudu, który zaległ na ozdobie od poprzedniego użycia. Było to dość męczące zadanie, szczególnie dla Nico, który właściwie niewiele przewyższał czyszczony przedmiot. Co nie zmieniało faktu, że robił to z entuzjazmem równym jego siostrze, jeśli nawet nie większym.

Kalendarz Adwentowy || RiordanverseOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz