one shot autorstwa zagubionaheroska
❆
Uwielbiałem być Najwyższym Władcą Łazienki. Prysznic w naszym mieszkaniu na Upper East Side wyglądał, jakby dotknął go król Midas. Dno było pokryte złotymi drachmami wrzuconymi tam przeze mnie, gdy próbowałem skontaktować się z moim młodszym bratem, niestety bez skutku. Czyżby Iris miała do mnie jakiś problem? Ta, to bardzo możliwe. Nie byłoby żadną nowością, miałem na pieńku z dość dużą częścią bóstw greckich. A może w podwodnych kuźniach był kiepski zasięg? Zacząłem się zastanawiać, jakie jest prawdopodobieństwo, że Hermes jako posłaniec bogów posiada numer telefonu do mojego taty, gdy promyki słońca padły na strumień wody z prysznica. Chyba Apollo w końcu się nade mną zlitował.
Na mokrych kafelkach pojawił się obraz cyklopa pracującego w kuźni. Nareszcie! Uderzał młotkiem w jakieś żelastwo, pewnie element uzbrojenia dla herosów. Pospiesznie odmówiłem dziękczynną modlitwę skierowaną do bogini tęczy.— Hej, Tyson! — próbowałem zwrócić uwagę mojego przyrodniego brata, który był tak skupiony, że nawet mnie nie zauważył.
W końcu musiał mnie usłyszeć, bo przerwał pracę i zaczął się rozglądać.
— Percy!
Był mile zaskoczony, gdy wreszcie skierował na mnie swoje jedyne oko. Na twarzy cyklopa zagościł szeroki uśmiech. Mój Brat. Super jest mieć brata, nawet kiedy rzadko się go spotyka.
— Hej, wielkoludzie! —odwzajemniłem uśmiech machając do jednookiego. — Wiesz, zbliżają się święta i eeee… czy nie macie może przerwy świątecznej?
— Mamy!— potwierdził z radością.
— To chciałbym cię zaprosić do mnie i mamy na święta, co ty na to?
— Dziękuję, Percy! Chętnie przypłynę! — z oka wzruszonego Tysona wypłynęła jedna duża łza.Wcześniej był taki samotny, każde święta spędzał sam, marznąc na ulicy Nowego Jorku. Serce mi się krajało jak o tym myślałem. Jak dobrze, że to wszystko było już tylko przeszłością. Teraz miał mnie, jako brata i przyjaciela w jednym, a przecież nikt nie mógłby kupić tak cennej wartości nawet za tysiąc razy więcej pieniędzy niż te kilkanaście marnych monet na dnie prysznica. Nie mogłem sobie wybaczyć, że traktowałem go jak kula u nogi, gdy pierwszy raz zawitał w Obozie Herosów. Nie powinno się myśleć gorzej o innych ze względu na coś, na co nie mają żadnego wpływu. Przecież tak modlił się do taty, aby przysłał mu przyjaciela. Mnie. To właśnie ja byłem jego pierwszym kumplem, a nie chciałem wierzyć, że jesteśmy spokrewnieni. Na szczęście odpychający dla niektórych wygląd zewnętrzny cyklopa był tylko przykrywką. Miał miękkie serce i już nie miał mi nic za złe. Pomyślałem, że nie zasługuję na tak kochanego brata.
. . .
Ciekawe, co widzą śmiertelnicy włóczący się po plaży. Pora roku sprzyjała wizycie Tysona, ponieważ zimą spacerowiczów nad oceanem było naprawdę niewiele. Większość z nich zostało w ciepłych domach, bo kto w grudniu idzie na plażę? No, może znalazło się tam trochę morsujących śmiałków. Wchodzenie do lodowatej wody było niepojęte nawet dla mnie, syna Posejdona, jednak mojemu bratu płynącemu na grzbiecie kolorowego hipokampa bynajmniej to nie przeszkadzało.

CZYTASZ
Kalendarz Adwentowy || Riordanverse
FanficA więc oto nadchodzi czas adwentu, a wraz z nim tworzony w wiele osób, riordanversowy kalendarz adwentowy! Codziennie, aż do 24 grudnia, pojawiać się będą nowe, ciekawe i różnorodne one shoty różnych autorów. Każdy z nich starał się jak najlepiej od...