7 dni do świąt...

69 12 1
                                    

one shot autorstwa lisia_mordka

        W całym Indianapolis dało się wyczuć klimat zbliżających się świąt. Wielkie bilbordy ogłaszały zimowe przeceny w sieciówkach, radia w koło nadawały świąteczne hity, a w reklamach coca-coli na powrót uśmiechał się gruby starzec w czerwonym stroju.

       Nawet najmłodsze dzieci i starcy z amnezją zaraz orientowali się, co się szykuje. Każdy z radością szykował się do nadchodzących świąt. Dorośli oblegali sklepy w celu zakupienia prezentów, a dzieci skrupulatnie spisywały listy do Mikołaja.

      Była tylko jedna osoba w Indianapolis, która nie zaznała nigdy magi świąt. Osobą tą była śliczna młódka o ciemnych oczach i długich, gęstych włosach w kolorze płynnego karmelu. Córka Atlasa i, zdaniem Leona Valdeza, najpiękniejsze zjawisko na ziemi. Przez to, że urodziła się około 500 lat przed samym narodzeniem Chrystusa, czyli wydarzeniem obchodzonym w to właśnie święto, a w dodatku spędziła ponad dwa milennia na wyspie odciętej od świata zewnętrznego, nie miała pojęcia o czymś tak wyjątkowym i wspaniałym jak Boże Narodzenie.

      — W takim razie co zamierzasz jej kupić?

      Przy kuchennym stole w Stacyjce Jo wraz z Leonem zastanawiali się wspólnie, jakie prezenty przygotować reszty domowników. Chłopak miał z tym pewien problem, ponieważ postawił sobie wysoką poprzeczkę — zamierzał urządzić dla Kalipso takie Boże Narodzenie, dzięki któremu pokocha to święto tak samo jak on.

      — Nie wiem! Kal powinna dostać wspaniały prezent, ale co jeśli się jej nie spodoba?

      — Z pewnością się jej spodoba. Przyznaję, że trudno trafić w gust kobiety, ale akurat Kalipso nie wzgardzi swoim pierwszym gwiazdkowym prezentem od swojego chłopaka. Musisz mi uwierzyć na słowo.

      Leo tylko westchnął, wciąż niepewny co do reakcji Kalipso na podarunek, którego tak właściwie jeszcze nie przygotował, co nie było dobrą oznaką. W końcu do świąt został tylko tydzień! Josephine zdawała się prześwietlać na wylot myśli chłopaka (co raczej było tylko złudzeniem bądź oznaką dobrej intuicji Josie, bo nic nie wskazywało na to, że dzieci Hekate są w stanie również czytać w umysłach innych). Zadała więc pytanie oczywiste, kiedy się próbuje pomóc młodemu chłopakowi w wyborze prezentu idealnego dla wybranki:

      — Co lubi Kalipso? Ma jakieś hobby, zainteresowania? Tym powinieneś się kierować.

      — No ba, i to ile! Świetnie gotuje, fenomenalnie tańczy, ma talent ogrodniczy i prześliczny głos! — zaczął wymieniać Leo, uświadamiając sobie przy tym, jak prostym zadaniem będzie kupienie czegoś, co będzie włączało się w zakres pasji Kalipso.

       — Super. W takim razie chyba nie muszę ci już pomagać, bo właśnie wymieniłeś kategorie, w których powinieneś szukać prezentu. Powodzenia, młody! — rzuciła Josie, wstając od stołu i kierując się do pokoju Georginy, która wołała, prosząc ją o pomoc w stworzeniu karki świątecznej dla słonicy Livii.

      A Leo wpadł w tamtym momencie na wspaniały pomysł, który mógłby urozmaicić pierwsze święta Kalipso.

      Cztery dni przed świętami Kalipso usłyszała od swojego chłopaka:

      — Dzisiaj zabieram cię na randkę-niespodziankę!

      Zaskoczona Kal z wielkim zaskoczeniem i zainteresowaniem podeszła do sprawy. Bez zbędnych pytań dała się zaprowadzić swojej drugiej połówce do niespodziankowego miejsca.

Kalendarz Adwentowy || RiordanverseOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz