#6 Powinnyśmy stąd uciec.

8.7K 157 4
                                    

Dzisiaj wstałam o dziewiątej. Jest sobota rano, co oznacza, że dzisiaj będzie moja impreza w klubie. Z dziewczynami umówiłam się na piętnastą. Wstając z łóżka kierowałam się do łazienki, aby się umyć. Po drodze zgarnęłam świeżą bieliznę, szare dresy i bluzkę Lucasa.

Po godzinnym ogarnianiu się postanowiłam zrobić sobie śniadanie. Otwierając lodówkę zauważyłam, że jest kompletnie pusta. Trzeba wyjść na zakupy. Ubrałam swoją czarną kurtkę i tego samego koloru buty. Zgarnęłam torebkę oraz swoje klucze i wyszłam z domu. Kierowałam się do najbliższego sklepu, który znajdował się pięć minut piechoty od mojego domu. Wchodząc do niego uderzyła mnie fala gorąca. Rozpięłam swoją kurtkę i zabrałam koszyk. Miałam zamiar kupić coś na jajecznicę, słodycze, napoje oraz coś na następny tydzień. Będąc na dziale z ciastkami zauważyłam Lucasa.

-Cześć Luckie – przywitałam się z przyjacielem.

-O hej Auro! Jak zwykle przyglądasz się słodyczom, myślisz które kupisz, ale potem i tak wszystkie kupujesz – powiedział sarkazmem.

-Dokładnie tak – potwierdziłam jego słowa robiąc to co powiedział. Obydwoje się zaśmialiśmy.

-Jak widać przygotowujesz się na przyjście dziewczyn.

-Tak, ale też do swoich celów to wszystko kupuję – nagle usłyszałam dźwięk SMS-a.

-Dobra muszę iść - powiedział Luck.

Po zapłaceniu za zakupy i wróceniu do domu zrobiłam sobie jajecznice oraz kawę, która postawi mnie na nogi. Dzisiaj jeszcze przed przyjściem dziewczyn mam zamiar pograć na fortepianie. Kocham komponować własną muzykę. Gram tylko dla siebie lub przyjaciołom. Nigdy nikomu więcej nie grałam. Czasem Matthew nalegał, gdy byliśmy sami w domu, ale niezbyt mu to wychodziło.

Nawet nie wiedziałam kiedy, zauważyłam, że zbliża się godzina piętnasta. Wyłożyłam na swoją toaletkę wszystkie moje kosmetyki. Było ich bardzo dużo mimo tego, że nie maluję się mocno. Chwilę później usłyszałam dzwonek do drzwi. Otworzyłam, a w drzwiach stały Rose i Nicole.

-Hejka, jesteś już uszykowana – zapytała mnie Nic na powitanie tuląc się.

-Tak, jestem gotowa – powiedziałam witając się tak samo z Rose.

Dziewczyny rozsiadły w salonie, a ja poszłam do pokoju po wszystkie kosmetyki. Zabrałam największe pudło jak tylko miałam i spakowałam tam wszystko co miałam do robienia makijażu. Każda z nas ma swoje słabe, jak i moce strony w robieniu makijażu. Ja bardzo dobrze maluję oczy oraz kreski. Nicole bardzo dobrze maluje usta. Jej konturówki to cudo, dlatego zawsze w prezencie chce jakieś z jej konturówek, jeśli pyta się co chcę na urodziny lub inne święta. Z tego co się dowiedziałyśmy to Rose bardzo dobrze robi brwi. Sama zauważyłam, że robi je niemal perfekcyjne.

Podczas robienia makijaży opowiadałyśmy swoje ciekawe historie z życia, jadłyśmy i czasem śpiewałyśmy. Po trzech godzinach, które właśnie tym zastępowałyśmy byłyśmy gotowe. Ja miałam na sobie czarną sukienkę do kolan z wcięciem na placach która nie miała rękawów. Moje buty były zwyczajne – czarne szpilki, a makijaż tym razem był wyrazisty. Nude usta, złoto-pudrowe oko komponujące się z moimi kreskami wyglądało nieziemsko. Nicole miała czarną spódniczkę i białą koszulkę zawiązana powyżej pępka. Ten strój razem ze szpilkami, ciemnym makijażem i czerwonymi ustami wyglądał przepięknie. Rose natomiast wyglądała inaczej. Z miłej i lekko niewinnej dziewczynki stała się przepiękną kobietą. Pudrowa sukienka do kolan zakończona koronką była bardzo ładna. Do tego lekki makijaż, ponieważ nie potrzebowała większych poprawek w swoim wyglądzie.

Gdy wszystkie trzy stoimy przy lustrze przeglądając się swoim odbiciom nie mogłyśmy uwierzyć własnym oczom.

-Wow – odparła Rose. – Nigdy tak nie wyglądałam. Dzięki.

Pokonana przez miłośćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz