Piętnasty sierpnia...
Data, która zapadnie mi w pamięci do końca życia.
Dzisiaj jest mój ślub...
Wstałam z samego rana obudzona telefonem od Maddison. Dziewczyna bardzo ekscytuje się tym dniem. Dzisiaj również Chris pozna jej chłopaka. Z tego co słyszałam pomiędzy przyjaciółką, a Aaronem układa się wspaniale. I tego im życzę.
Zaspana sięgnęłam po telefon. Odebrałam połączenie i przyłożyłam urządzenie do ucha.
-Od kilku minut wraz z Chrisem dobijamy się do was. Waliliśmy w drzwi, dzwoniliśmy do was od piętnastu minut i do chuja pana ochroniarze nie chcą nas wpuścić. Czekaj, czekaj – przerwała. - Czy wy śpicie?!
-Taaaak? - przeciągnęłam spoglądając na Michaela, który miał zamknięte oczy.
-W tej chwili ruszacie swoje dupy i wpuszczacie nas do domu. Ja i ty zostajemy tutaj, a chłopaki jadą do nas. Macie minutę. Czas start – odparła i rozłączyła się.
Jeszcze nigdy nie słyszałam aż tak stanowczy głos przyjaciółki. Wstałam z łóżka i lekko szturchnęłam Michaela. Ten nie mógł się dobudzić, więc musnęłam jego wargi, a on momentalnie je zwilżył i uśmiechnął się w moją stronę. Ja odwzajemniłam jego gest, a następnie szybkim krokiem wyszłam z pokoju. Ruszyłam do drzwi i otworzyłam je. W przejściu ujrzałam Maddison i Chrisa. Dziewczyna siedziała, a jej brat leżał, jakby rozstrzelony na kostce. Wokół nich zebrało się trzech ochroniarzy. O mało nie wybuchnęłam głośnym śmiechem. Gdy ci zauważyli mnie, raptownie zerwali się na równe nogi i mnie dopadli. Krótko się przywitaliśmy oraz odesłałam ochronę na swoje miejsca. Weszliśmy całą trójką do domu i jak na zawołanie po schodach schodził Michael ubrany w zwykłą koszulkę na krótki rękaw i szare dresy. Pewnie wyczuł całą aluzję, gdyż w ręku trzymał garnitur schowany pod materiałową przykrywą oraz małą, treningową torbę.
-Nawet człowiekowi spokojnie nie dali pospać – mruknął w stronę przyjaciół.
-Jak widać Michael już uszykował się do wyjścia – odparła Madd. - Wy już możecie zmykać, a para młoda zobaczy się dopiero w kościele o piętnastej.
-Do zobaczenia niedługo mój przyszły mężu – powiedziałam cicho podchodząc do Kinga.
-Kocham cię – musnął moje usta. - Uważajcie na siebie – szepnął mi do ucha.
-Zapamiętam – obiecałam.
Po chwili Maddison wygoniła mężczyzn z budynku. Gdy drzwi się za nimi zatrzasnęły dziewczyna z szerokim uśmiechem odwróciła się na pięcie i spojrzała na moją osobę. Ja odwzajemniłam gest.
-Nie mogę uwierzyć, że to jest już ten dzień – powiedziałam rozmarzona.
-Ja również. Jestem taka zestresowana i szczęśliwa w jednym, mimo że to nie mój ślub – zaśmiała się cicho. - Wiesz co, jest prawie ósma, a w kościele mamy być o piętnastej. Siedem godzin, więc do jedenastej można jeszcze poleniuchować. Zwłaszcza, gdy ty masz na sobie piżamę – odparła i wskazała na moje ubranie.
Zjechałam swoim wzrokiem na dół i totalnie zapomniałam, że jestem ubrana w ciuchy do spania, czyli krótkie spodnie legginsowe i bluzka Kinga na krótki rękaw. Zaśmiałam się w myślach z własnej głupoty i ruszyłam do kuchni. Uszykowałam dla siebie i przyjaciółki mocną kawę, dzięki której musiałyśmy przeżyć długi oraz męczący i emocjonalny dzień. Natomiast Maddison sięgnęła po słodycze. Weszła na blat i wyrzuciła z szafki wszystkie słodkości. Ja spojrzałam na nią i zaśmiałam się.
-Madd, przykro mi, ale nie mogę z tobą zjeść takiej wielkiej ilości słodyczy. W normalnych okolicznościach bardzo chętnie, ale Michael zabiłby mnie, gdyby dowiedziałby się, że będąc w ciąży zjadłam duże porcje słodkiego jedzenia – zaśmiałam się.
CZYTASZ
Pokonana przez miłość
RomanceOna - dwudziestolatka, która ma mafijną rodzinę. Dowiaduje się, że jej ojciec przed nią coś ukrywa. Pewnego dnia poznaje prawdę: jest zaręczona z bossem Kingdonu'u (mafii USA) od kiedy była małym dzieckiem. On - dwudziestosiedmioletni przyszły boss...