#62 Francuska mafia

3.2K 80 49
                                    

Dziś nadchodzi czas pełen emocji. Mam zaplanowany cały dzień w biegu. Jedyny wypoczynek, który zostanie mi dany, będzie podczas grilla u mojego ojca. Nie powiem, że jestem bardzo ciekawa tego wydarzenia, ponieważ chcę zobaczyć jak wielcy ludzie mafii są ubrani w normalne bluzki, a nie wielkie i pokaziste garnitury, a kobiety w suknie do ziemi. 

Obudziłam się dzięki Michaelowi. Zostałam rozbudzona pocałunkami od mojej skroni, po żuchwę, kończąc na moim brzuchu. Uśmiechnęłam się nieznacznie na ten gest, co nie umknęło uwadze Kinga. Złapał mnie w talii i mocno przytulił.

-Zejdź ze mnie - zaśmiałam się cicho nie otwierając oczu.

-Nie ma mowy - odparł do mojego ucha.

-Dzisiaj dużo do zrobienia- uznałam.

-Do spotkania się z Mattem masz jeszcze trzy godziny - mruknął.

-Jak to trzy godziny?! Japierdole ja myślałam że jest ósma.

-Dziewiąta osiemnaście.

Otworzyłam szeroko oczy i napotkałam czarne tęczówki mojego męża. Jednak gdy otrząsnęłam się z transu zauważyłam jego całe ciało. Włosy były mokre i porozrzucane w każdą stronę, usta były mocno malinowe. Jego ręce, miedzy którymi znajdowała się moja głowa napinały się, ukazując żyły.

Po chwili opamiętałam się przypominając sobie, że przez dłuższą chwilę przyglądam mu się w totalnej ciszy.

-Napodziwiałaś się - mruknął z uśmiechem.

-Nie ma co tutaj kochanie podziwiać - odparłam dotykając palcem jego torsu.

Pospiesznie zrzuciłam go z mojego ciała i wyszłam z łóżka. Weszłam do łazienki i zabrałam szybki prysznic. Następnie ruszyłam do garderoby, w której wybrałam czarną, zwiewną sukienkę, a na nią różową marynarkę. Do całości dołożyłam okulary przeciwsłoneczne oraz biżuterię. Wyprostowałam włosy i zaczęłam robić makijaż. Dzisiaj postanowiłam ze względu na wielkie spotkanie u mojego ojca nałożyć więcej kosmetyków niż w inne dni lata. Na swoją twarz wtarłam krem. Zaczęłam korektorem poprawiać moje niedoskonałości, następnie wykonturowałam twarz, pomalowałam powieki cieniami, narysowałam kreski oraz rzęsy przejechałam tuszem. Na usta nałożyłam nude pomadkę i dołożyłam błyszczyk.

Gotowa zeszłam po schodach i ruszyłam w stronę kuchni. Tam gotowała Ophelia.

-Dzień dobry - odezwałam się.

-Cześć, kochanie. Ślicznie wyglądasz!

-Dziękuję - odparłam z uśmiechem. - Jest kawa?

-Słońce, nie możesz pić tyle kawy - mruknęła niezadowolona. - Jesteś w ciąży. Michael ma w swoim gabinecie dla ciebie herbatę.

-Dziękuję - odparłam znudzona. - Do zobaczenia.

Znów szybkim krokiem ruszyłam do garderoby przypominając sobie, że nie zabrałam ze sobą szpilek. Weszłam po schodach i zgarnęłam buty. Z nimi w ręku zaczęłam kierować się w stronę gabinetu Michaela. Nie pukając weszłam do pomieszczenia. Tam zauważyłam męża przeglądającego dokumenty.

-Masz moją herbatę? Koniecznie muszę się czegoś napić - mruknęłam padając na moją małą kanapę.

-Proszę - powiedział, podając mi kubek z gorącym napojem. - Od dzisiaj zero kawy lub ograniczyć się do maksimum dwie tygodniowo.

-No chyba cię piorun trzasnął i jakiegoś urazu dostałeś - odparłam.

-Aurora jesteś w ciąży. Nie możesz się denerwować, ani pić dużo kawy. Widać twój brzuch i jesteś w trzecim miesiącu ciąży.

Pokonana przez miłośćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz