#67 To nie może być prawda

3.3K 84 114
                                    

Prawdopodobnie o szóstej obudził mnie trzask metalowych drzwi na korytarzu. Otworzyłam powoli oczy i spojrzałam na Jamesa. Mój wzrok widocznie pytał o wytłumaczenie dźwięku. Wiedziałam, że mężczyzna nie śpi już od dłuższego czasu. Miałam wielką nadzieję, że wytłumaczy mi to.

-Ten krzyk Elizawiety obudził wczoraj całą rodzinę. Z tego co słyszałem z rozmowy straży uznałem, że śnił jej się koszmar. Ktoś zamazał całe jej lustro krwią, a w wannie były jakieś szczątki – odparł wzruszając lekko ramionami. - Rano, gdy wstała, sen się sprawdził. Wszystko zamazane krwią oraz czysty napis „Zawiśniecie". W jej wannie znajdowało się serce. Wszyscy teraz panikują. A tymi drzwiami pierdolnął Remo. On najbardziej się przejął całą tą sytuacją.

-Myśli, że to ja – powiedziałam leżąc na podłodze.

-Oby nie. Wczoraj i tak mocno cię poturbowali.

Gdy chciałam usiąść przy ścianie moja głowa zaczęła mnie boleć. Złapałam się za nią, ale nie poprzestałam wykonywanej czynności. Gdy oparłam się, głęboko odetchnęłam i zaczęłam intensywnie myśleć.

-Ile dałbyś, aby twoja druga połówka stała się wolna od wrogów? - zaczęłam po krótkiej ciszy.

-Wszystko – odparł cicho chłopak.

-Miłość to wspaniałe uczucie – powiedziałam uśmiechając się lekko. - Odkąd poznałam mojego męża po latach braku kontaktu nie mogłam w to uwierzyć. Z jednej strony byłam wkurzona, a ta druga, przygłuszona strona cieszyła się i płakała ze szczęścia, że w końcu jesteśmy razem, blisko siebie po takim czasie nieobecności. Z czasem coraz bardziej się go wypierałam, gardziłam nim, ale po czasie. Miłość do tego mojego diabła stała się tak silna, że jego szczęście zaczęło być dla mnie ważniejsze niż moje. Aż wszystko prysło, przez mój błąd. Jakby nie patrzyć, przez nasz błąd. A teraz... mogę powiedzieć, że przez kilkanaście lat żyłam w wielkiej pomyłce. Cały czas nie wierzyłam w miłość od pierwszego spojrzenia, aż do tego jednego dnia, w którym odbył się jego bal...

-Widać, że go kochasz – uznał.

-Bo kocham – oświadczyłam. - Jest dla mnie dosłownie wszystkim.

Naszą rozmowę przerwało pośpieszne otwieranie drzwi. W przejściu pojawił się Alex oraz Remo. Mierzyli nas obydwóch wzrokiem. Do czasu.

-Ty – wskazał na mnie – za chwilę pójdziesz ze mną. A twoja psiapsiuła idzie z moim bratem.

-Wyciągnę nas stąd – odparłam cicho do ucha Jamesa, gdy wstawał, aby ruszyć za jednym z braci.

Gdy drzwi się zamknęły pośpiesznie wstałam ze swojego miejsca i ruszyłam do rozwalającej się szafy. Wyjęłam z niej broń i schowałam sobie w wewnętrzną kieszonkę w moich spodniach. Gdy usłyszałam zbliżające się kroki szybko wróciłam na swoje miejsce i czekałam, aż drzwi się otworzą. Otworzył i stanął w nich Remo.

-Idziemy – mruknął w moją stronę.

Powoli wstałam z wilgotnej podłogi i ruszyłam w stronę mężczyzny. Razem skierowaliśmy się w kierunku ich salonu. Dokładnie znałam mniej więcej rozkład ich pomieszczeń, mimo że długo w tej części domu nie pomieszkałam. Gdy weszliśmy do pomieszczenia po raz setny zauważyłam ich całą rodzinkę. Usiadłam na jednej z kanap pomiędzy Nicole, a moją matką. Wygodnie siedząc spojrzałam na każdego po kolei. Od wkurwionego Alexa, po Rose, która siedziała roztrzęsiona z czerwonymi oczami, pewnie od płaczu.

-Powiesz nam coś? - zaczął Laur.

-Hej – odpowiedziałam patrząc tępo w jeden punkt.

-Nie to słonko – mruknęła do mojego ucha matka.

Pokonana przez miłośćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz