#46 Łzy demona

3.8K 84 31
                                    

Wstałam o godzinie szóstej. Odwracając się na drugi bok napotkałam puste miejsce. Gdy moje oczy całkowicie się otworzyły, a słuch wytężył usłyszałam ciche szepty, które dochodziły z salonu Lucasa. Zeszłam z łóżka i szybkim krokiem skierowałam się do łazienki. Umyłam ciało. Pachnąc, jak czekolada wysuszyłam włosy i lekko je pokręciłam. Wracając do pokoju w głowie ustalałam sobie dzisiejszy ubiór. Dziś stawiłam na brązowe, szerokie spodnie z jeansu oraz białą bluzkę za krótki rękaw z napisem „Se tu mismo bebe" ("Bądź sobą, kochanie"). Zrobiłam lekki makijaż i poprawiłam swoje włosy.

Kilka dni temu, a dokładniej trzy odbyła się pierwsza impreza, na której byłam ja. Przez innych była nazywana "Imprezą anioła". Jeden z uczniów odpowiedzialny za bardziej rozrywkową stronę naszej szkoły postanowił zinterpretować tą nazwę.

Interpretacja była taka: Jest to pierwsza impreza od około czterech miesięcy, na której pojawiłam się i brałam udział. Anioł może mieć dwa powiązania ze znaczeniami. Pierwsze z nich jest moje imię. Aurora, jak mówią – imię godne anioła, a dodatkowym szczegółem był klub, w którym całe wydarzenie miło miejsce. Mimo, że nie ma tu wielkiego znaczenia, jednak jakieś powiązanie tutaj się znajduje. Większość uczniów zdecydowanie zgodziło się z tym stwierdzeniem, ale nie znaczy to, że wszyscy. Głównie zdania są podzielone.

Uszykowana do wyjścia z pokoju Lucasa skierowałam się do schodów. Rozmowy powoli zaczęły być coraz głośniejsze i wyraźniejsze. Gdy weszłam do salonu ujrzałam całą paczkę kartkującą zeszyty. Nawet robiła to Rose. Widać było, że nieźle wkuwali materiał.

-Dzień dobry. Niedługo dojdzie siódma, a wy już na nogach? I jeszcze kurwa z książkami - zdziwiłam się.

-Dzisiaj jestem ten dzień, w którym niestety przymusowo musimy pojawić się w szkole – odparła Nicole.

-Egzamin – westchnął William. - A najgorsze jest to, że później musimy zostać w szkole na lekcjach.

-To mogę pójść z wami – rzuciłam. - Jestem pomalowana, ubrana oraz doprowadzona do stanu dobrego.

Na wieść, że wraz z przyjaciółmi pójdę do szkoły cała czwórka się ucieszyła. Po krótkiej pogawędce i zjedzeniu dobrego śniadania oraz wypiciu kawy postanowiłam szybko wrócić do pokoju Lucasa. Na usta naniosłam szminkę oraz błyszczyk, a do ręki zabrałam torebkę, do której spakowałam okulary, telefon i inne rzeczy potrzebne mi na dzisiaj. Przejrzałam się w lustrze i wróciłam na dół.

-Godzina siódma trzydzieści osiem – zaczęłam wkładając na siebie buty. - Czas na szkołę kochani – odparłam z uśmiechem na twarzy.

-Widać, że humor ci dopisuje – zauważył ze spokojnym wyrazem twarzy Will.

-Dokładnie – potwierdziłam.

-I czego się kurwa szczerzysz. Przecież lubisz patrzeć, jak się męczymy i nadmiernie myślimy – zarzuciła Nicole.

-Ja – prychnęłam. - Nigdy – pokręciłam głową.

-Tak, tak, a ja to papież – odparł rozbawiony Lucas.

Wsiedliśmy do swoich aut i ruszyliśmy w stronę budynku. Parkując i wychodząc z samochodów wszystkie spojrzenia skierowały się ku mnie. Wśród uczniów coraz bardziej górował mój temat. Weszłam do budynku i rozejrzałam się po wnętrzu. Mimo tego, że nie znosiłam tego miejsca, wrócenie do niego daje mi ogromną radość. Skierowaliśmy się pod drzwi sali, w której odbędzie się pierwsza lekcja. Usiadłam koło Lucasa w ławce czując na sobie ciekawski wzrok moich rówieśników. Po chwili wygodnie się rozsiedliśmy i zaczęliśmy między sobą rozmawiać. Gdy rozbrzmiał dzwonek, do klasy weszła nauczycielka Cassie Peterson.

Pokonana przez miłośćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz