#47 Żywy przykład?

3.7K 85 52
                                    

Minął dokładnie jeden dzień od mojego wyznania. Lucas nie spuszczał mnie z oka odkąd powiedziałam mu prawdę. Nie chciał, abym cierpiała.

Ale chyba trochę za późno...

Wstałam wcześniej od chłopaka. Ubrałam się w spódniczkę w kolorze pudrowego różu, która jest jedyną rzeczą w tym kolorze oraz biały top z bufiastymi rękawami. Swoje włosy wyprostowałam i ozdobiłam opaską w perły. Wykonałam szybki i lekki makijaż. Całość szykowania zajęła mi czterdzieści pięć minut. Z prędkością światła skierowałam się do kuchni po schodach i zaczęłam robić śniadanie dla przyjaciela. Padło na jajecznicę. Gdy ją skończyłam chłopak dołączył do mnie i zjedliśmy ją jak najszybciej mogliśmy. Dzisiaj wyjątkowo szybko wykonujemy codzienne czynności, ponieważ już o dziesiątej rano cała młodzież chcąca się wybawić zbiera się na plaży i robi imprezę przez dwadzieścia cztery godziny. Mając pięć minut do planowanego wyjazdu włożyłam na siebie białe buty i zgarnęłam torebkę, w którą włożyłam telefon, pieniądze, kilka kosmetyków oraz okulary. Wyjechaliśmy równo o dziewiątej czterdzieści pięć i za pięć dziesiąta całą paczką zebraliśmy się na plaży. Podeszliśmy do mini drewnianej sceny, na której stanął Theo, nasz znajomy od imprez.

-Witajcie kochani! Dzisiaj jest ten dzień. Z czasem robi się coraz cieplej, a więc dzisiejszy dzień jest wyjątkowy na całodobową imprezę. Macie na plaży trzy bary wyposażone w niezliczoną ilość alkoholu i innych używek – zaśmiał się. - Dla osób zainteresowanych robieniem czegoś gorętszego tylko dla dwójki – na chwilę przerwał swoją wypowiedź śmiejąc się pod nosem – lub trójki, czy nawet czwórki można wejść do budynku tuż przy plaży, gdzie można również załatwić swoje potrzeby. Ja zatem nie przedłużam, godzinę na wyświetlaczu macie centralnie za mną, a takowa pokazuje, iż wybiła już godzina dziesiąta. Miłego imprezowania i mam nadzieję, że wyjdziecie stąd z najlepszymi wspomnieniami tego roku.

Po miłym przemówieniu poszliśmy się napić.

-Ja odpadam – odpowiedziałam od razu.

-Ja również – powiedział William. - Ktoś w końcu musi zawieść wasze dupy do domów – zarzucił.

Impreza rozpoczęła się na całego. Ja z Willem rozmawialiśmy, a reszta naszych przyjaciół piło już czwartą kolejkę. Po kilku minutach poszliśmy tańczyć.

Impreza trwała już dobre dwie godziny. Tańczyliśmy, rozmawialiśmy i śmialiśmy się całą paczką bez wyjątków. Gdy popijałam wodę z lodem i miętą przez złotą, papierową słomkę przysiadł się do mnie Mike.

-Cześć – przywitał się.

-Hej. Znowu się spotykamy – zaśmiałam się.

-I znów na imprezie – odwzajemnił mój gest. - Nie pijesz? - wskazał na szklankę w mojej ręce.

-Nie. Dziś wolę być trzeźwa – odparłam.

-Jakieś konkretne plany? - dopytał.

-Istnieje taka możliwość.

-Ach tak? To co zamierzasz zrobić?

-Niespodzianka – odpowiedziałam szeptem.

Po kilku minutach poszliśmy tańczyć. Na parkiecie było pełno osób. Ruszaliśmy się w rytm muzyki dudniącej przez wielkie głośniki. Gdy taniec mi się znudził postanowiłam pospacerować. Przechodząc brzegiem plaży mijając tłumy ludzi opalających i bawiących się w wodzie, rozmyślałam nad powrotem do New Yorku.

Jak dam radę spojrzeć mu w oczy?

Muzyka była coraz dalej, a ja słyszałam tylko ciche jej dudnienie. Wyłączyłam całkowicie myślenie. Przestałam całkowicie słuchać co się wokół mnie dzieje. Zatapiając moje stopy w ciepłej wodzie ktoś dotknął mojego ramienia. Odwróciłam się w jego stronę.

Pokonana przez miłośćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz