#38 On się bał...

4.6K 106 79
                                    

Dzisiejszy dzień zapowiada się wspaniale. Za oknem świeci słońce, ptaki śpiewają, a przyroda budzi się do życia. Przewracając się na drugi bok zauważyłam spokojną twarz Michaela. Jednak coś przeszkodziło mu w spaniu. Zaczął dzwonić jego telefon. Zanim się obudził spojrzałam na wyświetlacz.

-Wyłączcie kurwa to cholerstwo – warknął zaspany mężczyzna.

-Michael – powiedziałam cicho. - To mój ojciec – ten bez zastanowienia zerwał się do pozycji siedzącej i odebrał telefon.

-Tak? - zaczął.

Przez dłuższą chwilę nie odzywał się. Uważnie słuchał co mówił mój ojciec. W pewnym momencie w jego oczach zauważyłam smutek związany z radością, wyższością i wkurwieniem.

To tak się w ogóle da?

Nim mój rodziciel skończył mówić Michael rozłączył się. Wyszedł z łóżka i bez słowa ruszył do łazienki. Wziął szybki prysznic i ruszył do garderoby. Po pięciu minutach wyszedł. Bez spojrzenia na mnie, czy pożegnania się wyszedł.

Teraz poczułam, jak nic nie znacząca kobieta.

A kurwa za kilka miesięcy się pobieramy!

Wyszłam z łóżka i wzięłam szybką kąpiel. Ubrałam czarne legginsy, czarny top oraz koszulę w kartkę, którą przywiązałam. Ruszyłam do kuchni, gdzie czekała na mnie kawa. Gdy lekko ochłonęłam z korytarza, gdzie mieści się gabinet Michaela wyszedł Chris.

-O co do kurwy nędzy chodzi Peterson – warknęłam.

-Nasz boss – zaczął.

-Co z nim. Co z Phylipem Kingiem kurwa?!

-Zgłosił się na wykonanie akcji i on... zabito go – powiedział Chris.

Zakryłam ręką usta, aby nie wydać jakiegoś niezidentyfikowanego dźwięku. Chris wyszedł z domu, a ja postawiłam kawę na blat i ruszyłam prosto do gabinetu.

Jeśli ktoś mi jeszcze ich postawi na drodze to nie ręczę za siebie.

Przed drzwiami do pomieszczenia znów stali ci sami ochroniarze co przy ostatnim incydencie, w tym mój ulubieniec, z którym lubię dyskutować.

-Raz dwa trzy wpuszczacie mnie tam kurwy – powiedziałam.

-Teraz nawet ciebie nie możemy wpuścić – odpowiedział mój ulubiony.

-Nie przypomina mi się, że jesteśmy na ty, ale na razie ci to odpuszczę, a teraz. Wpuścić – warknęłam.

-Nie – odpowiedział drugi.

Cóż trzeba wejść inną drogą.

Gdy już miałam odchodzić mężczyźni stracili swoją czujność. W ostatnim momencie rozbiegłam się i przywaliłam w drzwi. Otwarłam klamkę i weszłam do gabinetu Kinga.

-Muszę chyba potroić z tobą ochronę, ponieważ za każdym razem się przedostajesz – usłyszałam za sobą głos, który bardzo dobrze znam.

-Przede mną nie musisz się chować Michael – powiedziałam spokojnie.

-Peterson ci powiedział? - uniósł brew.

-Tak mi przykro – odparłam.

Podeszłam do mężczyzny i przytuliłam go z całych sił. Ten podniósł mnie na biurko, a ja oplotłam go nogami. Zaczęliśmy się zachłannie całować. Gdy nie mogliśmy złapać tchu oderwaliśmy się od siebie. Brakowało mi tych malinowych ust.

-Nie wyobrażam teraz życia bez ciebie. Zostałaś mi tylko ty – powiedział opierając swoje czoło o moje.

-Ale razem damy radę – uśmiechnęłam się pokrzepiająco.

Pokonana przez miłośćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz