#68 Skrzydła

3.9K 83 102
                                    

Kilka miesięcy później:

Jest dokładnie tydzień przed terminem planowanego porodu. Mimo wielkiego brzucha, ciągłej potrzeby spania i jedzenia czuję się bardzo dobrze. King od czasu porwania stał się jeszcze bardziej opiekuńczy, niż przed nim. Powoli staje się to strasznie irytujące, ale moją motywacją, aby przeżyć te katusze jest Nicolas.

Wraz z Michaelem dowiedzieliśmy, że będziemy mieć syna. Wszyscy się ucieszyli z tego faktu, ale najbardziej zadowoleni byli zwycięzcy zakładu. Przez ostatnie miesiące wszyscy nam kupowali ubranka, zabawki, a nawet pomagali w wybieraniu dodatków do pokoju malucha. Ostatni miesiąc był bardzo pozytywny. Wszyscy chodzimy uśmiechnięci od ucha do ucha.

Oprócz zmianach w moim brzuchu są zmiany w naszej wielkiej rodzince. James bardzo dobrze czuje się w mafii, a szczególnie jako organizator nielegalnych walk. Matt w końcu sobie kogoś znalazł, lecz jeszcze nie wiemy kim jest jego wybranka. Brat chce, aby poznała nas po narodzinach Nicolasa. Chris, jest coraz bardziej wciągnięty przez telefon. Ostatnie dwa miesiące to ciągła wymiana wiadomościami prawdopodobnie z jakąś kobietą. Lucas, wieczny singiel, a William jest w trakcie zauroczenia. Nicole odcięła się od nas rozpoczynając swoje życie od nowa, lecz mamy z nią codzienny kontakt. Związek Maddison i Aarona rozkwita i jest coraz bardziej piękniejszy i wyjątkowy.

Dzisiaj zostałam obudzona przez Kinga. Całował moje ramię, jednocześnie muskając dłonią moją talię. Uśmiechnęłam się lekko nie otwierając oczu. Michael zauważył to śmiejąc się krótko.

-Dzień dobry diablico – powitał się.

-Dzień dobry. Która godzina?

-Dziewiąta – oświadczył.

-Klasyk – uznałam.

Powoli wstałam z łóżka. Większe trudności z moich wielkim brzuchem pokonałam już na początku ciąży opracowując z Chrisem technikę wstawania. Mimo, że więcej się wygłupialiśmy i mieliśmy z tego niezły ubaw to daliśmy radę i znaleźliśmy sposób, który jak na razie się sprawdza.

Od razu ruszyłam w stronę łazienki, aby wziąć szybki prysznic. Po nim umyłam zęby i lekko się pomalowałam. Związałam włosy w zwykłego, luźnego koka oraz zaczęłam się martwić moimi ubraniami. Mimo tego, że jest ciepło na dworze, ponieważ jest trzeci marca to bardzo nie chce mi się ubierać w niektóre rzeczy. Dla mnie wszystko powinno być luźne i szybkie do ubrania, jednak kupując je liczyłam bardziej na styl niż wygodę.

Weszłam do garderoby i wzięłam z niej jedyne rzeczy, które w ciąży są luźne. Padło na białą, zwiewną sukienkę. Ubrałam ją i zeszłam po schodach do kuchni. Wzięłam ze sobą herbatę i ruszyłam do gabinetu Michaela. Cicho zapukałam do drzwi pomieszczenia i bez większych ceregieli weszłam do środka. Tam zastałam mojego męża i Chrisa.

-Cześć Peterson – powitałam się.

-Matka od siedmiu nieszczęść przybyła - zaśmiał się. - Jak się masz krówko? - zadał pytanie, lecz nie odpowiedziałam na nie, siadając na mojej kanapie. Gdy upiłam łyk napoju znów spojrzałam na mężczyzn, których wzrok został skierowany na moją osobę. - Jak zwykle uśmiechnięta – odparł przyjaciel.

-Ciesz się, że nie mam humorków – mruknęłam popijając herbatę.

-Na szczęście – uznał pod nosem King, na co go uderzyłam dłonią w tył głowy.

-Słyszałam.

Przez następną godzinę szukałam książeczek dla niemowlaków w internecie. Ostatnio z Michaelem myśleliśmy o takich i postanowiliśmy sprawdzić taką zabawkę.

Pokonana przez miłośćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz