#33 Krwawa wojna

5.2K 114 65
                                    

Tydzień później, niedziela:

Dzisiaj będzie miała miejsce kolacja u mojego ojca. Moje, jak i Michaela podejście do niej jest takie samo.

Po prostu nam się nie chce.

Wstałam o szóstej tylko po to, aby wyładować swoje emocje, by nie wybuchnąć wieczorem. Mam nadzieję, że pomoże mi to, ponieważ od razu gdy otworzyłam oczy już miałam ochotę coś rozwalić. Nim się obejrzałam przebrałam się w strój sportowy i zabrałam rękawice.

-Si no le pego algo ahorita será malo, muy malo (Jeśli zaraz w coś nie uderzę, będzie źle, bardzo źle) – tiaaa. Zawsze gdy mam niezbyt dobry humor lub jestem za szczęśliwa pierdolę po hiszpańsku.

-Co ty tak popierdzielasz w innym języku – zaśmiał się za mną głos. Gdy się odwróciłam zauważyłam Chrisa, a obok niego Michaela.

-Już z samego rana jestem wkurzona, więc muszę na czymś wyładować emocje, a jeśli będzie tak dalej to na kimś – uśmiechnęłam się cwanie.

-Będziesz wyżywać się na worku treningowym?

-A żebyś wiedział – odwróciłam się na pięcie i weszłam do sali.

Założyłam swoje rękawice i podeszłam do worka. Wzięłam lekki zamach i z całej siły uderzyłam w przedmiot.

-Słodko wyglądasz jak tak się wkurzasz – powiedział King.

-Uroczo – sarknęłam.

-Zaraz się połamiesz – odparł Chris.

-Nic mi nie będzie – powiedziałam.

Po małej rozgrzewce przeszłam już do większych ćwiczeń. Z tego co widziałam King i Peterson co jakiś czas przeglądali się mnie i szeptali do siebie.

-Mogę z którymś z was zawalczyć – mówię z uśmiechem.

-Ja odpadam. Nie chcę być połamany – uniósł ręce w geście poddania się Chris.

-Nie możesz się bić, kochanie – mruknął King.

-Ja nie mogę – prychnęłam. - No to patrz – weszłam na ring i uderzyłam Kinga w brzuch.

Ten się skulił, ale nie padł na podłogę. Wleciał we mnie całej siły i przycisnął do ziemi. Próbowałam się wyrwać, lecz nic to nie dało. Gdy nabrałam lekko siły uderzyłam go w krocze, co spowodowało chwilę nieuwagi ze strony przeciwnika. Szybko nas przewróciłam i to ja byłam na górze. Uśmiechnęłam się cwanie, a ten spojrzał na mnie i cicho warknął.

-Dwa, zero dla Aurory – zaśmiał się Chris.

Wstałam z narzeczonego i lekko otrzepałam kolana. Podałam mu rękę, którą niechętnie przyjął. Wstając syknął z bólu.

-Przepraszam – dodałam widząc jak łapie się za krocze.

Gdy ten tylko spojrzał na mnie zabijającym wzrokiem zeszłam z ringu. Skierowałam się do mojego pokoju zamierzając wziąć ciepłą kąpiel. Gdy już to zrobiłam przebrałam się w szerokie jeansowe spodnie oraz bluzkę na krótki rękaw. Od kilku dni w domu, jak i na dworze jest coraz cieplej, więc powoli rezygnuję ze swetrów oraz ciepłych bluz. Upięłam włosy w niedbałego koka i zrobiłam makijaż. Wyszykowana zeszłam na dół w celu sięgnięcia kawy. W kuchni zastałam Petersona pijącego whisky z Kingiem.

-Zachciało się diabelskiej kawy – zaśmiał się Chris.

-Otóż to – odpowiedziałam. - Tobie też zrobić? - zapytałam z widocznym sztucznym uśmiechem, nutką sarkazmu, trzepocząc, jak jakaś dziwka rzęsami na co Chris odpowiedział pokazując język.

Pokonana przez miłośćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz