Rozdział 23 - „Jesteśmy w piekle"

0 0 0
                                    

     Weronika co jakiś czas zaglądała do przyjaciół, sprawdzając czy wszystko jest w porządku. Gdy przyszła po raz kolejny, zauważyła, że Asia zasnęła, trzymając dłoń ukochanego i opierając się głową o jego bark.

     Po cichu wyszła z pomieszczenia, tak aby ich nie zbudzić. Potrzebowali
odpoczynku. Oboje. Przecież kobieta jeszcze do końca nie wyzdrowiała a już miała tyle kolejnych zmartwień.

     Czarnowłosa usiadła na podłodze, oparła się o ścianę i przymknęła oczy.

     - Co z nim?

     - Hm? – Zdezorientowana szatynka nawet nie spostrzegła, kiedy Kuba usiadł obok niej.

     - Pytałem, co z Arturem? Wyjdzie z tego?

     - Mam nadzieję, że tak. Co prawda spędzimy tu kilka dni, musi dojść do siebie, ale raczej wszystko będzie dobrze.

     - To dobrze.

     Więcej nikt już się nie odezwał.

     Oboje delektowali się ciszą i spokojem, przerywanymi tylko miarowym chrapaniem dwudziestolatka.

     Nawet nie zorientowali się, kiedy ich także zmorzył sen. Zostali z niego wyrwani dopiero przez nagłe rżenie koni.
   
     Student natychmiast chwycił broń i ostrożnie ruszył w kierunku wyjścia.
Z zewnątrz słychać było oddalone, ale dość donośne głosy, które najwyraźniej się zbliżały.

     - Cholera jasna, załatwiła nas suka! Lepiej, żeby tu było coś przeciwbólowego, bo mnie zaraz chuj strzeli!

     - Zamknij łeb! Trzeba było ją też załatwić, jak szef tamtego chłopaka,
a nie wpatrywać się, jak w obrazek, kretynie!

     - Ale no co chcesz? Niezłe dupy się trafiły. Wiesz jak dawno się nie ruchałem?

     - Idioto, ty myśl czasem, ale nie tylko swoim kutasem!

     - Ohoho, jakie rymy.

     - Zamknij się i idź szybciej, kuternogo! – Dało się słyszeć zirytowanie w drugim głosie.

    Kuba zorientował się, że muszą to być ci dwaj mężczyźni, których
postrzeliła Asia. Najwidoczniej oni też potrzebowali pomocy medycznej.

     Chłopak gestem przywołał Weronikę, jednocześnie nakazując jej ciszę.

     Obserwował intruzów z ukrycia i chciał ich unieszkodliwić z zaskoczenia, jednak był mały szczegół…

     - Ty, patrz! Konie! – Usłyszał głos z zewnątrz.

     - Kurwa… - Zaklął pod nosem Jakub. – No tak, chuj mi w dupę…

     Dwudziestotrzylatek postanowił się ujawnić, skoro i tak zapomniał o koniach, które już zdradziły ich obecność.

     Celując bronią przed siebie, wyszedł na dwór, naprzeciwko bandytom.

     - No proszę, proszę, proszę… Kogo my tu mamy – odezwał się nieznajomy.

     Był to średniego wzrostu mężczyzna. Dobrze zbudowany, łysy i w czarnych okularach przeciwsłonecznych. Do tego cały był w tatuażach. Na głowie dało się zauważyć pajęczynę, którą już przecinały blizny, co świadczyło o tym, że rysunek nie był nowy. Na dłoniach
z kolei można było dostrzec róże, a dalej, na przedramieniu czaszkę, na której zawijał się wąż wychodzący ze szczeliny oczodołowej. Na drugim z kolei był smok oplatający całą rękę i chowający się pod podwiniętym rękawem skafandra. Na pierwszy rzut oka tatuaż wydawał się być czerwony, jednak po dokładniejszych oględzinach,
można było zauważyć, że zabarwienie, to jedynie krew, spływająca z okolic ramienia. Po głosie natomiast dało się wywnioskować, że to on był teraz szefem.

     Drugi z nich był kompletnym przeciwieństwem tego pierwszego.
Wyglądał, jak chucherko. Nie miał ani grama mięśni, a blond włosy kłóciły się z czarnymi oczami. Utykał na jedną nogę.

     - Wynoście się stąd – odezwał się Jakub.

     - Bo jak nie to co? – Zaśmiał się w odpowiedzi łysy mężczyzna. –
Nie masz jaj, żeby do kogoś strzelić.

     - On może i nie, ale ja tak – usłyszawszy głos zielonookiej, wszyscy
spojrzeli w jej stronę.

     Asia stała z pistoletem w dłoni i mierzyła prosto w przybyłych mężczyzn.

     - Laluniu… Krzywdę sobie zrobisz… - Zaczął blondyn, ale nie dane mu
było dokończyć zdania.

      Nastolatka nacisnęła spust, a kula pomknęła wprost w jego ranną
nogę.

     - Nie nauczysz ty się, żeby zamknąć mordę?! Nie drażnij jej do chuja wafla – odezwał się ten wytatuowany.

     -O żesz kurwa! Zwariowałaś?! – Wykrzyczał czarnooki.

     - Wypierdalać – wycedziła przez zaciśnięte zęby.

     Weronika chciała ją jakoś uspokoić, ale widząc, że znów wzbiera w niej wściekłość, postanowiła się nie wtrącać.
Uznała, że tak będzie lepiej dla wszystkich, no może poza bandytami,
ale w końcu im się należało. To przez nich Artur teraz walczy o życie, więc rozumiała złość przyjaciółki. Nie widziała, jak sama postąpiłaby na jej miejscu.

     Konie niespokojnie parskały, chcąc znaleźć się z dala od potencjalnego
zagrożenia.

     - wynoście się stąd natychmiast, albo poślę was do piekła! – wykrzyknęła
zielonooka z gniewem.

     - Kochanieńka… Już jesteśmy w piekle.

     - Pieprzcie się.

    Rozległy się pojedyncze strzały a po nich nastąpiła już tylko głucha cisza, przerywana jedynie rżeniem rumaków.

Fiołkowa kraina| ZAKOŃCZONE Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz