Rozdział 22 - Oszukać śmierć

0 0 0
                                    

     Kuba wraz z dziewczynami ostrożnie posadzili Artura na koniu.
Oparli go delikatnie o jego szyję a za nim usiadł przyjaciel. Wszyscy
jednogłośnie uznali, że tak będzie bezpieczniej, gdyż jako mężczyzna,
miał analogicznie więcej siły niż kobiety i mógł bezpiecznie go
asekurować.

    Bez cienia zwłoki pognali przed siebie.

     - Widzę szpital! – Po kilku metrach Weronika próbowała przekrzyczeć
wiatr.

     Rozpaczliwie poganiali konie próbując wygrać wyścig ze śmiercią.

     Dziewczęta dotarły na miejsce szybciej, więc z pośpiechem uwiązały
wierzchowca i z impetem wpadły do opuszczonego budynku.

     Na ich szczęście, lub też i nie, nikogo w środku nie było. Natychmiast pobiegły na poszukiwanie miejsca, w którym mogłyby opatrzyć rannego.

     - Mam salę operacyjną! – Krzyknęła Weronika.

     - A ja magazyn! – Odkrzyknęła jej przyjaciółka. – Zaprowadź Kubę na trakt, ja wezmę potrzebne rzeczy.

     Wszyscy zgromadzili się w jednym pomieszczeniu. Asia przyprowadziła
wózek medyczny, który gdzieś po drodze znalazła. Poukładała
na nim przyrządy operacyjne, jakie jej zdaniem mogłyby się przydać. Znalazła się też duża porcja morfiny i czyste strzykawki zapakowane hermetycznie. Jednak czegoś brakowało…

     - Cholera, nie ma tu nic do odkażania – zakomunikowała zielonooka
z przejęciem.

     - Ja mam! – Krzyknął Jakub. – Artur znalazł kilka butelek wódki i wzięliśmy je ze sobą, na wszelki wypadek.

     Chłopak wyjął z plecaka alkohol i podał kobiecie. Ta odstawiła go na bok i delikatnie zaczęła zdejmować górę skafandra z dwudziestolatka.
Następnie pozbyła się jego koszulki. Lekko zakręciło jej się w głowie. Nie lubiła zapachu krwi, ani jej widoku. Zwłaszcza u kogoś bliskiego.

     - Słuchaj, ty byłaś lepsza z anatomii, a ja trochę oglądałam seriale medyczne… Musimy mu pomóc, proszę – zielonooka z nadzieją spojrzała na koleżankę.

     - I uratujemy – odpowiedziała czarnulka z przekonaniem w głosie.

     Kuba wyszedł pod pretekstem sprawdzenia, czy nikt się nie kręci
w pobliżu, ale było widać po nim, że nie chce patrzeć na całą tę operację.

     - Dobra, widzę, że kula ominęła aortę, więc nie jest najgorzej. Musimy ją teraz tylko wyjąć… - Kontynuowała Weronika.

     - Masz, zdezynfekuj tym okolice rany, a ja zrobię to samo z narzędziami.

     Kobieta podała przyjaciółce wódkę, a sama otworzyła drugą i zaczęła polewać nią przyrządy.

     - Są jakieś szczypce? – Czarnowłosa ze stoickim spokojem zabrała się za swoją część pracy. – Trzeba wyjąć ten pocisk.

     - Tak, proszę.

     - Nie mieszczą się… Daj skalpel!

     Dziewczyna ostrożnie nacięła skórę u wlotu rany, aby nieco ją powiększyć, a następnie wyciągnęła kulę.

     - Wstrzyknij mu teraz dawkę morfiny, jak się ocknie to nie będzie
tak bolało – poleciła Asia.

     - Co? Ale ja nie umiem… Nie dam rady…

     - Dobrze, ja to zrobię, a ty poszukaj igły i nici w tym wózku. Przydałoby
się to zaszyć.

     Tymczasem Artur zaczął powoli odzyskiwać przytomność. Jednak
zobaczywszy nad sobą igłę, znów zemdlał.

     Kobieta wstrzyknęła lek przeciwbólowy i zabrała się za zszywanie rany. Przypomniała sobie, jak mama uczyła ją trochę krawiectwa.
Przecież to prawie to samo, prawda?

     Po wszystkim wspólnie opatrzyły ranę i założyły opatrunek. Następnie
Asia podeszła do plecaka, w którym znalazła niewielki koc i okryła nim mężczyznę.

     - Weronika?

     - Tak?

     - Dziękuję.

     Przyjaciółka tylko się uśmiechnęła i zostawiła parę samą. Zielonooka
usiadła na jakimś krzesełku i złapała chłopaka za rękę.

     - Nie zostawiaj mnie teraz… Nie możesz, słyszysz? Masz z tego
wyjść. Proszę… - Wyszeptała a po jej policzku spłynęła pojedyncza
łza.

Fiołkowa kraina| ZAKOŃCZONE Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz