Tej nocy Artur nie spał za dobrze, cały czas męczyły go koszmary. Nie mógł czekać zbyt długo. W każdej chwili mogło być już za późno.
Wstał wcześniej i od razu zaczął się szykować. Gdy plecak miał już spakowany, szybko się ubrał i sprawdził, czy o niczym nie zapomniał. Był gotowy do drogi. Jeszcze śniadanie i zebranie większej ilości prowiantu, który skrupulatnie gromadził, odkąd tu trafił.Szybkim krokiem ruszył w stronę namiotu Jakuba.
- Stary! Rusz dupę i wstawaj, słyszysz?!
- Co... Po co ten pośpiech... Ty wiesz, która jest godzina? - wymamrotał zaspany chłopak.
- Czas już nie istnieje, pamiętasz? Nikt tu go nie liczy tak, jak wcześniej. Jest tylko poranek i zmierzch, a teraz właśnie jest rano i mówię ci wstawaj, a nie przekręcasz się na drugi bok!
- Ale no po co? Pali się, czy co?
- Może i tak - odparł zirytowany Artur. - Gdzieś na pewno...
- Dobra, to jak nie masz ważniejszego powodu, to sobie idź I daj spać.
- To dziś.
Na te słowa Kuba wyprężył się jak struna i od razu usiadł na materacu. Zaczął coś na szybko liczyć, ale widocznie miał jakiś problem. Popatrzył tylko tępym wzrokiem na przyjaciela.
- Ale jest za wcześnie... Mieliśmy wyruszyć do Krakowa dopiero za tydzień.
- Masz rację. Z tym, że nie idziemy teraz do Krakowa. Idziemy do Lublina.
- Czyś ty oszalał, chłopie?! - Wykrzyknął zdziwiony student. - Przecież to w drugą stronę, a poza tym, tam nic nie ma. Po jaką cholerę chcesz tam leźć?
- No pomyśl, głąbie. Tylko jedno mi tam zostało... Muszę ją zlaezc, rozumiesz?
Powaga w jego głosie sprawiła, że chłopak natychmiast się podniósł. Włożył na siebie skafander, do plecaka wrzucił wszystkie naboje, jakie udało mu się zgromadzić. W rękę wziął gogle i ruszyli na śniadanie.
Obaj jedli bardzo szybko i kiedy nikt nie patrzył, część posiłku chowali w swoich plecakach.
Jakiś czas później stali już przy drzwiach wyjściowych, lecz oczywiście nie mogło być tak łatwo...
- Stać! Dokąd to?
Nie zabrakło też strażników, którzy pilnowali, aby nikt nieproszony nie mógł wejść ani, ani też bez pozwolenia wyjść...
- Na zwiady, a co, nie wolno? - Odparł beztrosko Artur.
- Ty wiem, ale ten drugi? O ile mi nie wiadomo, to nie deklarował się jako Poszukiwacz.
Strażnik był nieco niższy od obu mężczyzn, ale też grubszy. Teraz przyglądał się badawczo wyższemu z nich.
- On? Biorę go do pomocy. Kawałek stąd znalazłem ciekawą skrzynię, ale nie otworzę jej na zewnątrz, bo jest zamknięta na kłódkę, a sam jej tu nie przytargam. Za ciężka jest... Już próbowałem.
Najwidoczniej miał dar przekonywania, bo stróż jeszcze chwilę ich obserwował, aż w końcu otworzył ciężkie drzwi.
Byli wolni. Tylko czy wiedzieli dokąd iść...? Mieli cel i to się liczyło.
Wyruszyli na wschód. O dziwo droga mijała im całkiem spokojnie, bez większych niespodzianek. Kierowali się głównymi ulicami, żeby nie zgubić drogi. Mijali jedynie ruiny, gruzy i pogorzeliska. Czasami pojawiały się pojedyncze ocalałe budynki i nieliczne, zmutowane psy lub koty. Momentami ciężko było odgadnąć, czym owe stworzenia były...
![](https://img.wattpad.com/cover/280656672-288-k721979.jpg)
CZYTASZ
Fiołkowa kraina| ZAKOŃCZONE
AventuraArtur to energiczny dwudziestolatek, któremu przyszło zmagać się z Wielką Wojną. Jakie będą jej skutki? Czy da sobie radę? Czy stawi czoła przeciwnościom jakie zgotował mu los? I najważniejsze... Czy odnajdzie swoją ukochaną i dotrą razem do Krakowa?