Rozdział 5

8.9K 555 29
                                    

Na początku nie mogłam uwierzyć w to co się stało. Dostrzegłam, że Liam kątem oka podarł głowę do góry by zobaczyć co się stało, a kiedy już się dowiedział pokręcił nią tylko, znowu zatapiając się w ekranie swojego laptopa.

- Zabiję cię. - warknął Zayn, wycierając twarz z bitej śmietany i dżemu. - Zabiję cię kurwa! - wrzasną popychając mnie do tyłu. Zacisnęłam zęby, kiedy uderzyłam plecami o wyspę kuchenną.

- Uspokój się idioto. - zaśmiałam się nerwowo. Jego klatka unosiła się i opadała ciężko. - Skąd niby mogłam wiedzieć, że będziesz wtedy szedł? - mój ton był ostry, by nie dać nic po sobie poznać.

1 zasada : Nigdy nie pokazuj że się boisz.

- Co tu się dzieje? - na moje szczęście Niall wparował do kuchni, z uniesionymi brwiami patrząc na podłogę, na której leżało szkło i moje grzanki.

- Zrobiłaś to celowo. - biło od Zayn' a gorąco, a żyły na jego szyi uwydatniły się.

Przerażał mnie, ale nie mogłam się do tego przyznać.

- Zayn, odsuń się od niej. - Niall delikatnie chwycił ramiona przyjaciela próbując odsunąć od mojego ciała. 

Na marne. Nawet nie drgnął posyłając Horanowi wściekłe spojrzenie. W tamtej chwili zastanawiałam się czy Malik jest normalny.

Zaskoczył mnie kiedy nieoczekiwanie pociągną za moje włosy, tak abym poczuła mocny ból. Wygięłam się do tyłu pod wpływem jego siły mocno zaciskając zęby.

- Zostaw ją do cholery! - Niall próbował jakoś zareagować. Malik ciągną moje włosy z taką siło iż myślałam, że wyrwie mi wszystkie.

- Sam tego chciałeś. - syknęłam cicho i z całej siły kopnęłam Malika w krocze. Puścił mnie i pochylił się nieznacznie, a następnie oberwał ode mnie jeszcze jednego kopniaka tym razem w mostek. Zgiął się, a mi nie pozostało nic innego jak popchnąć go, by następnie runął na podłogę.

Niall stał zszokowany, a Liam otworzył usta.

- Niech wasza sprzątaczka to posprząta. - zażądałam i wyszłam z kuchni.

Straciłam apetyt na wszystko.

                                                                                         *  *  *

- Wychodzimy Elena. - Liam pojawił się w salonie, kiedy wyglądałam przez okno, chcąc być bliżej Niny. Mocno zastanawiałam się nad oddaniem jej Sarze, ale jakaś cząstka mnie tego nie chciała.

- To idźcie. - mruknęłam nawet na niego nie spoglądając.

Prychnął.

- Tyle, że ty idziesz z nami. Przebierz się w jakieś dresy, za chwilę będę z powrotem.

Usłyszałam jeszcze pisk jego butów, zapewne Nike. Poszedł sobie.

Z westchnieniem odwróciłam się rozmasowując nadal bolące nadgarstki. Co jak co, ale te kajdanki dalej dały mi się we znaki.

Moja walizka leżała za kanapą w salonie, bo w takim gigantycznym domu nie było pokoju wolnego.

Pierdolenie.

Oczywiście, że był, ale znając życie zajęty był jakimiś gównianymi sprzętami: bombami, broniami i nie wiadomo czym jeszcze.

Wyciągnęłam z torby czarne legginsy i szarą bokserkę. Nie fatygując się pójściem do łazienki po prostu rozebrałam się tutaj i przebrałam. Na koniec wyjęłam trampki i rozpinaną bluzę. Byłam gotowa i po zawiązaniu koka wyszłam przed dom. Zgadywałam że będą mnie ćwiczyć. Żałosne

- Niezły pokaz. - Niall klepnął mnie w tyłek zbiegając ze schodów. 

Zamarłam.

- Nie rób tego więcej. - warknęłam chwytając go za nadgarstek. Zmarszczył brwi widząc mój nieprzyjemny wyraz twarzy.

- Sorry, myślałem, że znasz się na żartach.

- Znam się na ludziach. - uśmiechnęłam się ironicznie. - Znamy się trzy dni, to że mi pomogłeś nie oznacza, że masz się przyzwyczajać i pozwalać sobie na za dużo.

- Okej, wyluzuj. - uniósł ręce w geście obronnym.

Nie odpowiedziałam, po prostu wsiadłam do tego jebanego czarnego Jeepa.

Musiałam się trochę naczekać zanim raczyli usadowić swoje dupy w aucie. Liam zajął miejsce kierowcy, a Louis obok mnie, bo Niall siedział na miejscu pasażera. Chciałam się zapytać czy mój towarzysz siedzący obok jest niemową, ale w porę się powstrzymałam. To by mogło źle się dla mnie skończyć biorąc pod uwagę jego wyraz twarzy.

- Gdzie jedziemy? - zapytałam po dłuższej chwili milczenia.

- Na obrzeża potrenować, - Liam założył przyciemniane okulary kiedy słonko zaczęło dawać się we znaki.

Do końca drogi milczałam. Payne zaparkował na poboczu. Otworzyłam sobie drzwi i gdybym szybko z powrotem nie wsiadła do samochodu zostałabym potrącona przez białe Ferrari, które zaparkowała tuż przed nami. Prychnęłam, kiedy z niego wysiadł Zayn no bo kto inny może przejeżdżać ludzi od tak?

Ja na jego miejscu czułabym się upokorzona całym zajściem w kuchni, no bo jak nie patrzeć został powalony przeze mnie. PRZEZ KOBIETĘ. No dobra, może nie jestem jakaś zwykła, nie potrafiąca się bronić, bo ćwiczyłam z najlepszymi. To oni uczyli mnie co to ból. Niestety żaden z nich już nie żyje, przez co mam i będę miała do nich szacunek.

Jednak te czopki Patrica myślą, że czegoś mnie nauczą. Chyba odwrotnie.

Bez poinformowania ich o moich zamiarach, przeszłam przez ulicę na rozległy, obrośnięty trawą teren. Czułam jak ich wzroki śledził mnie, dopóki się nie odwróciłam. Wtedy zauważyłam, że Zayn trzymał broń, by po chwili rozległo się jej przeładowywanie. Na mnie nie zrobiło to żadnego wrażenia.

- Chyba potrafisz się bronić, prawda? - Liam staną na wprost mnie patrząc spod ciemnych okularów. Reszta też przyszła siadając wygodnie na trawie.

- Dałam ci niejasny pokaz powalenia Malika? - uniosłam brwi, na co jego usta ułożył się w wąską linię. Dobiegł mnie z tył odgłos wciąganego powietrza przez zaciśnięte zęby.

- Tak, dość jasny. - mruknął

Nie chciałam widzieć twarzy Zayna.

- Chyba ten punk możemy pominąć i...

- Możecie pominąć wszystkie te wasze zasrane punkty? Nie mam pojęcia po co mnie tu zabraliście, skoro i tak wiecie, że jestem od was lepsza. Należę do Night Wave, a każdy wie, że tam są ci niezwyciężeni. Od tak nie wysyłaliby mnie na tajne misje, nie? - warknęłam. Słońce już zachodziło, więc chciałam jeszcze przed  nocą odwiedzić Ninę. Jednak ci idioci wymyślili sobie to.

- Twierdzisz, że wszystko potrafisz tak?

Zacisnęłam mocniej zęby słysząc głos Zayna.

Zemsta.

Kieruje nim zemsta za upokorzenie.

- Tak. - odwróciłam się w jego stronę. Wstał i podążył do mnie, by położyć dłoń na moich plecach i popchnąć mnie mocno do przodu.

Kretyn.

- Stań pod tamtym drzewem.

Wywróciłam oczami posłusznie opierając się o drzewo, które swoją drogą było 4 razy grubsze ode mnie. Zayn z kamienną twarzą wyciągnął 6 noży i już wtedy wiedziałam co chce zrobić. 

Mój oddech był szybki i naprawdę bałam się, że specjalnie może trafić mi w udo, ramię, albo i lepiej : w twarz.

- Nawet nie drgnij. - uśmiechnął się ironicznie, rzucając mocno pierwszy nóż. Wbił się tuż obok mojej głowy.

Darkness// ZM✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz