Rozdział 26

6.4K 500 21
                                    

- Dasz radę, jesteś silna. - Horan głaskał mnie po plecach w pocieszającym geście. Byłam mu wdzięczna, że cały czas ze mną był, bo chociaż wyzywałam go dzisiaj od najgorszych, by sobie w końcu poszedł, on wytrwale siedział i czekał aż mi przejdzie. - On tego żałuje, naprawdę.

- Żałuje? - prychnęłam wycierając mokre od łez policzki. - Faktycznie bardzo widać jak żałuje. - warknęłam z przekąsem.

Zbliżyłam się do Malika nawet do tego stopnia, że uprawiałam z nim seks. Myślałam, że jest tylko pojebanym dupkiem, nigdybym nie powiedziała, że to on był moim gwałcicielem. Nie potrafiłam opasać swojego stanu, chociaż po części czułam się zraniona i zła. Wiedziałam, że to przez moją opowieść tak pobladł i wyszedł z domu. Gdyby nie Niall, nigdy bym się nie dowiedziała z kim mieszkam pod jednym dachem.

Był jeszcze jeden, dość ważny szkopuł : Zayn był ojcem Niny.

Cały czas próbowałam jakoś to wyrzucić ze swojej głowy, albo nawet skłamać do Nialla że zaszłam w ciążę z kimś innym, nie po gwałcie, ale było już za późno. Spieprzyłam sprawę, chociaż wcale nie byłam winna.

- Nie skreślaj go od razu, to była lekkomyślna decyzja, poza tym...

- Nie broń go. - zamknęłam poirytowana oczy. - Nie przejmował się mną, kiedy zostawił mnie całą we krwi w tej jebanej łazience. Ty wiesz jak ja się wtedy czułam? - szepnęłam zachrypnięta od ciągłego płaczu. Miałam dość.

- Ja wiem, że źle zrobił, ale daj mu szansę jeśli zechce to naprawić.

- Jesteś śmieszny, by myśleć tak o Maliku. - prychnęłam wstając i poprawiając swoją bluzkę. - Kiedy tylko Nina się znajdzie, wyjeżdżam stąd.

- Patric ci nie pozwoli.

- Powiem mu jak było, na pewno się zgodzi. - upierałam się przy swoim, wiedząc jak żałośnie brzmiałam.

- Nie, ale tylko skarzesz Malika na chłostę. - wzruszył ramionami, przykuwając moją uwagę.

- Chłostę? - powtórzyłam, chociaż dobrze słyszałam. Kiedy jeszcze byłam w gangu Stefana, wiele razy nam tym groził, ale nigdy nie stosował. Widocznie zasady Patrica są inne. - Z resztą to i tak pikuś w porównaniu z tym co ja przechodziłam.

Niall zamilkł uważnie na mnie patrząc. Wiedziałam, że chciał coś powiedzieć, ale przerwało mu wołanie Harrego.

- Zejdźcie tu szybko!

Ze zmarszczką między brwiami otworzyłam drzwi, a chwilę później  byłam już na dole. Zaczęłam szukać Styesa wzrokiem, a kiedy znalazłam oczekiwałam wyjaśnień.

- Znaleźli ją.

O mój Boże.

Przyłożyłam sobie dłoń do czoła oddychając głęboko. Ulga, to jedyne co czułam w tym momencie. W moim brzuchu w końcu rozwiązał się bolesny supeł, a wspomnienia o gwałcie odeszły w siną dal.

- Płakałaś? - Styles podszedł bliżej patrząc na mnie badawczo.

- Nieważne, chcę do niej jechać. - wstałam cała w skowronkach, ale zatrzymał mnie łapiąc w talii.

- Liam zabronił ci opuszczać ten dom. Powiedział, że wysłał już Louisa i wiezie tutaj małą.

- Wolałaby, sama jechać.

- Nie Eleno, choć raz uszanuj jego decyzję. Chyba najważniejsze, że dziecko się znalazło.

- Tak. - westchnęłam lekko się uśmiechając. Dotknęło mnie szczęście i dziękowałam w duchu Bogu za to, że wszystko skończyło się dobrze. Moje serce znowu biło tak jak należy i nie miał wielkiej dziury w sobie.

Moja mała za chwilkę miała być przy mnie.

- A co z Sarą? - zapytałam nie wiedząc, dlaczego o niej sam nie wspomniał.

- Została zabita.

- Ona też? - pomimo iż była sprawcą porwania mojej córki, była moją jedyną przyjaciółką. Traktowałam ją jak siostrę, a wieści o jej śmierci lekko mnie dotknęły, chociaż nie powinny. 

- Tak. - mrukną powoli patrząc  na moją dłoń. - Co ty tam masz?

Podniosłam kończynę do góry pokazując mu maskę Jokera. Sama nie wiedziałam, dlaczego jej nie odłożyłam, ale powinnam była to zrobić. Styles popatrzył na mnie badawczo, a później na Nialla stojącego w drzwiach przysłuchującego się rozmowie.

- Tak Harry, to ja byłam tą dziewczyną, którą Zayn zdewastował. - mruknęłam beznamiętnie, rzucając maskę na stół. 

Nic nie odpowiedział tylko patrzył na mnie jak podeszłam do krzesła i usiadłam na nim. Nalałam sobie soku do szklanki i powoli go wypiłam.

- Nie będę ci mówił, że mi przykro, bo to trochę nie na miejscu. Miną szmal czasu, więc - nie dokończył, nie wiedząc co chce powiedziać. Usiadł na wprost mnie drapiąc się w szyję. 

- Taaa, a ja pamiętam jakby to było wczoraj. - spojrzałam na niego wrogo.  - Nie gadajmy już o tym, dobra? Już się nie mogę doczekać, kiedy zobaczę córkę. - westchnęłam.

*  *  *

Nerwowo spoglądałam na zegarek na ścianie, który wskazywał już 16:30, czyli czekałam całe trzy godziny na przyjazd Louisa z moim dzieckiem, ale jak go nie był tak nie ma.

- Coś musiało się stać. - mówiłam sama do siebie, nerwowo chodząc po kuchni i patrząc z okna do okna. Jednak jego samochodu nie zobaczyłam.

- Nie mogę się do niego dodzwonić. - Harry zmarszczył brwi patrząc na wyświetlacz telefonu. Jeszce bardziej mnie tym zdenerwował i doprowadził do tego, że zaczęłam obgryzać paznokcie, a nigdy tego nie robiłam.

- Pewnie mają coś jeszcze do załatwienia, Louis przyjedzie razem z nimi wieczorem. - Niall próbował mnie uspokoić, chociaż dobrze widziałam, że sam się denerwował.

- Chcę do nich jechać. - zażądałam patrząc to na Stylesa to na Horana, ale oboje pokręcili głowami. Byłam wściekła, że nie ruszyli swoich tyłków tak jak im kazałam tylko siedzieli bezczynnie. Jeśli Louis nie przywiezie mojej Niny, to ja pojadę do niej, żaden problem.

- Nie wiemy gdzie są, do żadnego z nich nie mogę się dodzwonić. - mrukną Harry chowają telefon do kieszeni. Coraz bardziej się martwiąc spojrzałam przez okno i jęknęłam w duchu, na ciemne chmury. Będzie lało jak z cebra, a na dodatek burza. Nerwowo stukałam paznokciem o blat stołu, dopóki nie zadzwonił mój telefon. Jak strzała pobiegłam do salonu i chwyciłam urządzenie.

- Halo? - miałam nadzieję, że to Louis z wieścią, że już jedzie i przeprosi mnie za całą zwłokę, ale to jednak nie był on.

- Eleno mamy problem.

- Nie strasz mnie Liam. - jęknęłam płaczliwie, o mało co nie rycząc. Wiedziałam, że chodzi o moją córkę. Przecież tak niewiele brakowało bym w końcu ją miała.

- Posłuchaj mnie teraz uważnie i nie krzycz. Wysłaliśmy Louisa do was już dobry kawał czasu temu. Jego auto miało nadajnik i gdy zobaczyliśmy, że jedzie tam gdzie nie trzeba, ruszyliśmy za nim. Jednak uciekł, nie zdążyliśmy go złapać.

Moje serce pękło, rozlatując się na małe kawałeczki.

Dlaczego Louis porwał moje dziecko? 

Darkness// ZM✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz