Rozdział 3

9.8K 588 46
                                    

- Wiedziałem, że nie jesteś głupia. - Patrc uśmiechnął się uwalniając moje stopy od okropnie wrzynającego się sznura.

- Powiedział brat mojego szefa, zmuszając swojego wroga by dla niego pracował. - prychnęłam nie mogąc ukryć podziwu do jego osoby. Nie miałam pojęcia czy jest tak głupi, czy po prostu udaje. Wydawało mi się, że on tylko czekał aż skontaktuję się z Night Wave i powiem im gdzie jestem. Przyjadą po mnie, a ci wtedy ich zaatakują. Za długo siedzę w tym bagnie, by się teraz nabrać na takie coś.

- On nie jest już twoim szefem, teraz pracujesz dla mnie. - jego ton był chłodny. Ułożyłam usta w wąską linię.

- A nadgarstki? - warknęłam podsuwając kajdanki bliżej jego okropnego ryja.

- Na serio myślisz, że to zrobię? - prychnął pociągając mnie, tak, że stanęłam na równe nogi. Brzuch zaczął mnie boleć, a stopy piekły, jakby sobie je czymś sparzyła. - Musisz coś zjeść. - otworzył mi drzwi, tak abym mogła wyjść.

- Nie jestem głodna. - przeszłam przez próg i nie czekając na niego postanowiłam pozwiedzać sobie ich dom. Zeszłam schodami na niższe piętro i prychnęłam. Mają więcej pieniędzy niż rozumu. Zauważyłam, że nikogo nie było, przez co miałam wolną rękę.

- Nie pytałem o zdanie. - był tuż za mną. Wyminął mnie i wcisnął jakiś przycisk w ścianie. Od razu usłyszeć można było głos kobiety, która standardowo, jak w tych wszystkich restauracjach, pytała co podać. Patric złożył zamówienie, które nazwą nie przypominało mi niczego. - Usiądź, za chwilę otrzymasz kurczaka. - wskazał niedbale na stołek barowy. Westchnęłam wykonując jego polecenie.

- Kiedy będę mogła wrócić do domu?

- Nigdy.

- Jak to nigdy, w co ty do cholery grasz? - byłam wściekła. Musiałam wrócić do domu. Do Niny i Sary.

- W nic skarbie. Zostajesz tu na tak długo, aż odwołam moje słowa, zrozmuiano? - nachylił się nad blatem blisko mojej twarzy. Śmierdział whiskey.

Nie odpowiedziałam, na co się uśmiechną. 

Pierdolony idiota.

- Jutro zaczniesz treningi przygotowujące do walki, a teraz możesz iść do salonu, lub porobić co innego chcesz. - odepchnął się rękami i wyprostował. Wyszedł z kuchni nawet się nie oglądając, a następnie z domu. Dobrze słyszałam dźwięk zamykający dom jak azyl.

Porozglądałam się po pomieszczeniu w poszukiwaniu telefonu, bo w mojej kieszeni mojego nie było. Któryś z nich musiał go wyciągnąć. Westchnęłam nie widząc tutaj żadnych kamer, chociaż mogłaby być tak ukryte, że nawet specjalista by ich nie zobaczył. Syknęłam kiedy zrobiłam gwałtowny ruch szyją. Dotknęłam bolącego miejsca na niej i zalała mnie fala zimna. Od razu odsunęłam dłoń czując pieczenie. Musiałam nieźle sobie ją rozwalić wczoraj.

Chwilę później usłyszałam jak ktoś wchodzi do domu. Przybliżyłam się do ściany wychylając lekko głowę, ale jak mi się zdawało była to zwykła dziewczyna, a w rękach niosła moje danie. Położyła je na stole i wyszła jak gdyby nigdy nic.

Byłam bardzo głodna i tylko dlatego skusiłam się coś zjeść. Wzięłam swoje zapakowane żarełko prosto do sypialni, w której mnie zostawili. Zaburczało mi w brzuchu kiedy rozpakowywałam kurczaka. Na sam jego zapach moje śliniaki zaczęły pracować. Niechcący, kiedy otwierałam dość pikantny sos, wylał mi się na kołdrę i prześcieradło. Próbowałam jakoś go zetrzeć ręką, ale postała jeszcze gorsza plama.

Z resztą, nic mnie to nie obchodziło. To nie był mój pokój ani łóżko żebym się przejmowała.

Z każdym kęsem mięsa czułam się coraz bardziej ospała, aż w końcu zasnęłam, padając bezwładnie na poduszki. Mogłam się domyśleć, że nafaszerują prochami moje żarcie.

Darkness// ZM✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz