< Perspektywa Eleny, następny dzień >
Schodząc na dół dostrzegłam grupkę facetów, całkiem mi nieznajomych i Patric' a w salonie.
- A tu co takie zbiorowisko? - wymamrotałam wchodząc do pomieszczenia. Wzrok wszystkich trafił na moją osobę, ale nie przeszkadzało mi to. Od zawsze lubiłam być w centrum uwagi.
- Nie pojechałaś z chłopakami na akcję? - dziwi się Patrc podchodząc bliżej mnie.
- Najwyraźniej nie jeśli tutaj stoję.
- To niedobrze. Przecież kazałem im zabrać cię ze sobą.
- Niall powiedział, że nie muszę wstawać tak wcześnie, bo doskonale sobie poradzą sami. - powtórzyłam słowa blondyna. Miałam nadzieję, że nie wkopałam go tym.
- Okej. - zmarszczył brwi przejeżdżając dłonią po swojej lekko już łysawej głowie. - Nie pozostaje mi nic innego, jak zapoznać cię z moimi ludźmi. - chwycił mnie ręką w talli i przysunął do swojego boku. - To Dez, Alan, James i Jackson. - pokazywał dłonią na każdego z nich. Kojarzyłam ich ze zdjęć biura Stefana. Od zawsze przestrzegał mnie przed nimi, bo mieli nietypowe zajęcia. Różnili się trochę od "paczki" Liama, przynajmniej tak mi się zdawało.
- Miło mi. - powiedziałam sztucznie się uśmiechając i wyciągając, do pierwszego z brzegu rękę. Jego wzrok od razu poleciał na mój tatuaż, ale podał mi swoją.
- Nam również. - mruknął.
Po przywitaniu się z pozostałymi, zasiadłam na fotelu nie pytając o zgodę Patrica.
- Nie krępujcie się. Nikomu nie powiem, przecież należymy do jednego gangu. - zamachałam śmieszni rękami, na co kąciki ust Alana drgnęły.
- Wracając. - przerwał szef siadając na swoim wcześniejszym miejscu. - Nie będziesz z nimi pracować Eleono, tak jak myślisz.
- Dlaczego? - zmarszczyłam brwi.
- Ich zadaniem jest bycie w terenie. Ciągłe wyjazdy i zerwane nocki. Wątpię, aby ci to pasowało, nie wspominając że jesteś kobietą.
- Uważasz mnie za gorszą?
- Oczywiście że nie, po prostu jesteś tutaj świeża i mam dziwne przeczucie, że jak pozwolę ci na jedną z takich akcji, chłopcy dadzą ci popis swoich umiejętności, a wtedy coś może pójść nie tak. Wróg zauważy nasz błąd i po nas.
Widziałam ich znudzone miny, zresztą moja była taka sama. Co jak co, ale Stefan na pewno ma coś lepszego do roboty niż wysyłanie swoich ludzi do pilnowania Darkness' ów. Chociaż miał czasami odchyły i robił dziwne rzeczy.
- Może przynieść wam coś do picia? - zmieniłam temat uśmiechając się najlepiej jak potrafię. Chłopcy byli naprawdę przystojni i nie wydawali się tacy popierdoleni jak Zayn, czy Louis. - Piwo, albo sok?
- Piwo. - odpowiedzieli chórem, na co wstałam i kręcąc tyłkiem weszłam do kuchni. Czułam na sobie ich wzrok, ale nie przeszkadzało mi to.
* * *
- A wtedy on zapytał skąd ty się tu wzięłaś, a ja na to wyczarowałam kurwa. - wszyscy wybuchli gromkim śmiechem, tak samo jak ja. No dobra, nie znalazłam piw w lodówce, ale z przyjazdu Harrego została wódka. Postanowiłam, że pożyczę kilka flaszek, bo chyba się nie obrazi, co nie?
Patric pojechał, już ponad godzinę temu w ważnej sprawie, a chłopcy zostali, dotrzymując mi towarzystwa. Alen i James leżeli rozwaleni na kanapie, Dez szukał czegoś w lodówce, a Jackson, czy jak mu tam było, już od dłuższego czasu zajmował łazienkę.
CZYTASZ
Darkness// ZM✅
FanfictionMroczne miasta, zbrodnie i namiętność. Ostre narzędzia, które zabijają i pozbawiają tchu. Kto rozwiąże te tajemnice? Zanim będzie za późno.... (c) H-yuna 2015