< Następny dzień >
- Chce ci się pić?
Pokręciłam przecząco głową przytulając się bardziej do poduszki.
- Wziąłeś sobie moje słowa do serca i postanowiłeś być milszy? - mruknęłam podnosząc się, opierając na łokciach.
- Nie, po prostu mam ochotę jeszcze raz cię przelecieć. - podniósł kołdrę i przysunął się bliżej w moją stronę.
- Co za dużo to niezdrowo Malik. - zauważyłam. Rozbawiły go moje słowa do tego stopnia, że ze śmiechem odchylił głowę do tyłu. Miałam pełną widoczność na jego szyję. Zesztywniałam na moment widząc przeciągłą bliznę.
Taką jak miał on.
Potrząsnęłam głową nie chcąc znowu zastanawiać się nad podobieństwami. Fakt, Malik przypominał pewnego osobnika z mojego życia, ale tylko przypominał. Nie pamiętałam dokładnie jego twarzy, bo miał na sobie maskę Joker' a. Westchnęłam przejeżdżając palcem po jego sutkach.
- Jestem nienasycony.
- Zauważyłam.
- Może coś z tym zrobisz? - jeździł nosem po mojej szyi, na co znowu westchnęłam.
- Nie, głowa mnie boli i jest mi gorąco. - odepchnęłam jego rozgrzane ciało od swojego. Mrukną coś pod nosem, ale kiedy usiadłam na nim podniósł głowę lekko się uśmiechając. Chciałam mu ulżyć, albo się z nim pobawić, ale przeszedł mnie dreszcz, który nie pojawił się od tak. Od razu wstałam z łóżka ciągnąc za sobą kołdrę.
- Wracaj mi tu. - udawał złego, ale nie zwróciłam na to najmniejszej uwagi. Weszłam do jego prywatnej łazienki, a kiedy zamknęłam drzwi, zjechałam po zimnych kafelkach.
Nie miałam pojęcia dlaczego Zayn tak bardzo przypominał mi Jokera.
* * *
- Obawiam się, że z waszym podejściem zwalimy całą tą akcję. - wymamrotałam pijąc soczek w kartoniku. Niall tylko westchną, a Liam popatrzył na mnie beznamiętnym spojrzeniem.
- Siedź cicho i czekaj na rozkaz. - warknął masując swoje skronie.
Prychnęłam.
- Ile wczoraj wypiliście? Jak dzisiaj rano widziałam, wszystkie flaszki wódki co kupiłam, były puste.
- Dla każdego po jednej. - westchnął blondyn. - Jeszcze Harry jeździł dokupić.
- Idioci. - pokręciłam głową wyrzucając w krzaki pusty kartonik. - Daj mi papierosa. - odwróciłam się do Zayn' a, który opierał się o maskę samochodu. Spojrzał najpierw na moją wyciągniętą dłoń, a potem na twarz.
- Daj to był chiński sprzedawca jaj.
- Śmieszne w chuj.
- Ty mi dzisiaj nie dałaś tego czego chciałem.
Przez chwilę mierzyłam go spojrzeniem równym mordercy, ale potem prychnęłam odwracając się do niego plecami. Nie to nie, łaski bez.
- Ja też mam papierosy, jeśli chcesz. - odezwał się zaspany Harry patrząc na mnie zielonymi oczami. Nie miały one takiego samego blasku jak wczoraj, ale też urzekały. Oczywiście nie podobał mi się, bo szukałam całkiem czego innego.
- Chcę. - uśmiechnęłam się do niego. Chciał zapchać rękę do kieszeni, ale zatrzymały go słowa Zayn' a.
- Ona bierze i daje mi. - Malik jakby mu się należało pociągnął mnie do tyłu, tak, że prawie siedziałam na nim. Położył paczkę fajek na kolanach, a rękę usadowił na moich plecach.
- Co to miało być? - warknęłam cicho patrząc na jego twarz. Miałam mu powiedzieć by zdjął te jebane Ray Ban' y, ale się powstrzymałam.
- Zaznaczam swoje terytorium.
- Twoje? - uniosłam brwi, po cichu wyciągając kilka papierosów z paczki, tak aby nie zauważy.
- Tak, pamiętaj, że teraz od czterech dni jesteśmy w seksualnym związku. Za niedługo seksualnie ci się oświadczę i weźmiemy seksualny ślub.
- Jesteś nienormalny. - zamknęłam oczy próbując się nie roześmiać.
- Jak kto woli. - wzruszył ramionami, a ja przytknęłam mu rękę do czoła. Sprawdzałam czy czasami nie ma gorączki i przez to mógł majaczyć, ale jednak nie. Jeszcze kilka tygodni temu za ten gest by mnie postrzelił, dzisiaj wymagał ode mnie stosunku seksualnego.
I to niby kobieta zmienną jest.
- Jeśli już wszyscy są gotowi, to powinniśmy iść. Im szybciej to skończymy tym lepiej. - westchnął Liam zamykając samochód.
- To moje codzienne motto. - powiedziałam do niego, posyłając mu sztuczny uśmiech. Zayn przysuną mnie mocno do siebie, do tego stopnia, że uderzyłam piersiami o jego twarz.
- To lubię. - szepnął ocierając się o nie.
Czasami zastanawiałam się czy dobrze zrobiłam oddając się tej niewyżytej zwierzynie.
* * *
- To ja już będę się zbierać. - delikatnie wstałam, chwytając moją kurtkę z tylnego siedzenia. - Wezmę twoje auto Niall. Wrócicie z Louisem. - popatrzyłam na Payne, by zrozumiał kontekst moich słów: Ja jadę i zabirema jeden z samochodów, a że ich jest pięciu, spokojnie zmieszczą się u Tomlinsona.
- Okej. - Horan zmarszczył brwi sięgając do tylnej kieszeni. Kiedy podawał mi klucze, nadal nie potrafiłam zrozumieć jak może je trzymać w tylnej kieszeni. Przecież to niewygodne, jak siedzi się na masie breloków. - Wróć za godzinę.
- Tak jest. - wywróciłam oczami i ruszyłam do srebrnego cacka. Ostatnio zapytałam Patrica przez telefon, czy mogłabym używać swojego auta, bo byłoby mi łatwiej i wygodniej. Jego odpowiedź : nie.
Westchnęłam ruszając, a następnie sięgając po frotkę na moim nadgarstku. Na szybko chwyciłam swoje włosy i związałam je, tak aby mi nie przeszkadzały. Nacisnęłam pedał gazu i pomknęłam znacznie szybciej. Już miałam skręcać pod mój blok, ale uświadomiłam sobie, że Sara wzięła Ninę do siebie. Dotarcie do jej domu zajęło mi tylko kilka minut więcej. Wjechałam na jej podjazd i podeszłam do drzwi. Dzwoniłam dzwonkiem kilka razy, ale nikt mi nie otworzył. Zmusiłam się nawet do walenia pięści w drzwi, ale dalej nic. Z dziwnymi przeczuciami sięgnęłam do kieszeni kurtki i wyjęłam zapasowy klucz. Nie wiedziała, że go mam, ale ja od zawsze mówiłam sobie: Najwierniej ufaj tylko sobie. I jak widać, nie przejechałam się na tym.
Weszłam do środka rozglądając się po wnętrzu.
- Sara? - zawołałam spanikowana idąc do kuchni. Nie było jej i myślałam, że jeszcze jest u mnie w domu. Z westchnieniem obróciłam się na pięcie chcąc wyjść, ale coś przykuło moją uwagę. Zdjęłam kartkę z lodówki.
Prosiliśmy cię o oddanie dziecka, ale ty jak zwykle zwlekałaś. Mieliśmy już dość i wyjecheliśmy. Nie dzwoń do nas, ani nas nie szukaj, w innym przypadku zawiadomimy policję i pójdziesz siedzieć.
Nina będzie z nami szczęśliwsza.
Sara i Adrian.
CZYTASZ
Darkness// ZM✅
FanficMroczne miasta, zbrodnie i namiętność. Ostre narzędzia, które zabijają i pozbawiają tchu. Kto rozwiąże te tajemnice? Zanim będzie za późno.... (c) H-yuna 2015