Miałem ochotę zostać u Kariny cały dzień, ale musiałem nadrobić zaległości w pracy. A jeszcze Arturo dzwonił, żebym jak najszybciej pojawił się w klubie. Nie chciał zdradzać szczegółów przez telefon więc to musiał być jakiś większy problem. Gdy dotarłem na miejsce ochroniarz zaprowadził mnie prosto do piwnic.
-Arturo, co się dzieje? - zapytałem wchodząc do tajnego biura.
-Złapaliśmy kolejnego handlarza. Musimy go przesłuchać. Chłopcy już wstępnie się nim zajęli, ale nie pisnął ani słowa. Twardy skurwiel. - widziałem zdenerwowanie na twarzy brata.
-Czego mi nie mówisz?
-To tylko moje podejrzenia. Nie chcę cię ukierunkowywać. Może zobaczysz coś innego. Obejrzyj nagranie z imprezy. - po chwili wskazał palcem na monitor. - To ten, patrz teraz uważnie.
-Przekazał coś Oldze. Kurwa co ona ma z tym wspólnego?
-Nie wiem, ale się dowiem. Wysłać kogoś do Kariny?
-Tak a teraz załatwmy szybko tą sprawę.
Przeszliśmy długim korytarzem do wyciszonego pomieszczenia. Chłopak z nagrania przypięty był do łańcucha zwisającego z sufitu. Ciało miał już mocno poobijane jednak wzrok nadal hardy. Takich z bratem lubimy najbardziej.
-Przynieś narzędzia. - powiedziałem do ochroniarza stojącego za mną.
-Najpierw podamy ci bonus po nim będziesz odczuwał wszystko kilka razy bardziej. - wyciągnął strzykawkę i zrobił szybko zastrzyk.
Narkotyk podany chłopakowi to mieszanka kokainy, LSD i MDMA. To taki nasz wspomagacz dla opornych. Musimy być ostrożni z dawką, bo może umrzeć zanim nam powie prawdę. Poczekaliśmy kilka minut aż narkotyk zadziała.
-To jak powiesz nam po dobroci czy mamy ci pomóc? - zapytałem pierwszy.
-Gówno wam powiem.
-O już nam trochę wyjawiłeś. Jak dobrze słyszeć ten parszywy Irlandzki akcent.
W między czasie Arturo wyciągnął nieduży wąski sztylet i wbił go w dłoń naszego więźnia.
-Co dałeś wczoraj Oldze?
-Nie znam nikogo o tym imieniu.
-Zła odpowiedz. - powiedział Arturo i wbił kolejny sztylet w drugą dłoń. Pokazał zdjęcie dziewczyny i tym razem on zapytał. - Co jej wczoraj dałeś? - powoli kręcił sztyletami w rękach chłopaka.
-Przestań powiem wam wszystko. - powiedział wyjąc z bólu. - Dałem jej narkotyki.
-I co jeszcze? - widziałem, że coś ukrywał.
-Wiadomość od kuzyna, ale przysięgam nie wiem co było tam napisane. Blondynka ze zdjęcia to jego dziewczyna, ale nie ma na imię Olga tylko Bianka. Musieliście się pomylić. To wszystko jest jakaś pomyłka.
-A to, że handlowałeś w naszym klubie to też pomyłka? - zapytałem.
-To Bianka pozwoliła mi tu sprzedawać. Mówiła, że to klub jej znajomego. Odpalałem jej nawet dziesięć procent dla właściciela.
-Podaj adres swojego kuzyna sprawdzimy, czy potwierdzi twoje słowa. - nawet się domyślałem kogo spotkam pod podanym przez niego adresem.
-Wkręciła cię chłopcze i ty zapłacisz za to życiem, ale najpierw odwiedzimy twojego kuzyna. - powiedział wychodząc Arturo.
Poszedłem za bratem i pojechaliśmy pod wskazany adres. Zabraliśmy kilku chłopaków. Zadzwoniłem też do Iwana i kazałem przyjechać do rezydencji ojca razem z Olgą.
Zapukaliśmy do mieszkania. Otworzył nam nie kto inny jak kochanek Olgi. No i proszę tak właśnie myślałem. Był na tyle zdziwiony, że nawet nie stawiał oporu. I tak nie miał by szans. Nie miał nawet przy sobie broni. Ochroniarze zabrali go do piwnicy w klubie. A ja z bratem pojechaliśmy porozmawiać z ojcem. Na miejscu zastaliśmy już Iwana. Nie było jednak Olgi.
-Gdzie Olga? - nie miałem czasu na owijanie w bawełnę.
-Nie wiem nie mogę jej nigdzie znaleźć. Co się dzieje?
-Mam złe przeczucia. Jadę do Kariny a ty im wszystko opowiedz. - zwróciłem się do brata.
-Zabierz Gino. - wychodząc usłyszałem jeszcze brata i skinąłem tylko na zgodę.
Jadąc próbowałem dodzwonić się do Kariny i wysłanego do niej ochroniarza. Gdy po raz kolejny nie odbierali przyspieszyłem jeszcze bardziej. Coś się musiało stać.
CZYTASZ
W SIDŁACH PRZEZNACZENIA [ZAKOŃCZONE] 18+
RomanceZdradzony Matteo Russo wylądował na pogotowiu z poranioną ręką i duszą. Trafił tam pod opiekę pięknej pani doktor, która od razu wpadła mu w oko. Karina Warska nie potrafi odmówić pomocy przystojnemu pacjentowi. Jednak, gdy koleżanka opowiedziała je...