#11 Karina

6.9K 224 1
                                    

Jakie to wszystko dziwne. Stoję właśnie obok Matteo i przyjmowałam gratulacje od nieznanych mi osób a on wyglądał jakby był zszokowany moją obecnością.

-Braciszku uśmiechnij się trochę to twoje zaręczyny. - poklepał go po ramieniu przystojny brunet. - I widzisz odnalazła się panna od samochodu. Zabieram ją do tańca a ty się ogarnij. - i dodał, gdy byliśmy na parkiecie. - Witaj Karino jestem Arturo. Ten mądrzejszy z braci Russo.

-Nie będę kłamać, że miło mi poznać. - chociaż trochę rozweselił mnie jego komentarz.

-Wiesz, Matteo szukał cię, ale zrezygnował, gdy ojciec znalazł mu nową narzeczoną.

-O jakie to dobroduszne z jego strony.

-Nie rozumiesz. On nie chce tego ślubu tak samo jak ty.

-A czy jemu grozi śmierć?

-A jak myślisz co by zrobił nasz ojciec jakby mu się postawił? - milczałam, bo nie chciałam odpowiadać na to pytanie. Łatwiej mi jest nienawidzić niż mu współczuć.

Arturo też już nic nie mówił. Po tańcu odprowadził mnie do stołu, bo za chwilę miała być podana kolacja. Siedziała z daleka od mamy, Iwana i Olgi, którą poznałam przedwczoraj. Po chwili obok usiadła Matteo a z drugiej strony pojawiła się młoda dziewczyna.

-Cześć jestem Marisa. Siostra Matteo. Przykro mi z powodu tych zaręczyn. Jakbym mogła ci jakoś pomóc to mów.

-A możesz mnie gdzieś ukryć? - zapytałam ze śmiechem.

-Nie tego nie dam rady, ale zawsze mogę sprać mojego brata, gdyby ci zrobił krzywdę. Mam czarny pas w karate.

-To jednak się zaprzyjaźnimy. Takiego sprzymierzeńca szukałam. - roześmiałam się na dobre.

Rozmawiałam z Marisą bardzo swobodnie. Była kilka lat młodsza, ale jakby doroślejsza. Do Matteo nie odezwałam się ani jednym słowem. Zresztą on też nie próbował zagadywać do mnie. Po kolacji znowu wzniesiono toast za nasze zdrowie. Ktoś zawołał " gorzko, gorzko" a reszta gości zawtórowała. Matteo przyciągnął mnie do siebie i szepnął do ucha.

-Przepraszam, ale muszę cię pocałować. - skinęłam mu delikatnie głową na zgodę.

Niby nie pytał jednak widziałam w jego oczach niepewność. Myślałam, że to będzie delikatne muśnięcie warg no i może początkowo tak było. Jednak szybko zmienił się w namiętny pocałunek. Było mi przyjemnie i ten dreszcz biegnący przez moje ciało. Było jeszcze bardziej intensywnie niż w jego mieszkaniu. Staliśmy obok siebie głęboko oddychając a goście klaskali i wiwatowali.

-Chcesz stąd wyjść na chwilę? - zapytał po chwili Matteo.

-Tak. - wyszeptałam.

Przeszliśmy długi korytarz i weszliśmy do biblioteki. Takiej jeszcze nie widziałam. Pomieszczenie było duże a na każdej ścianie ciągnęły się regały od podłogi po wysoki sufit. Na środku stały dwie sofy i dwa fotele.

-Usiądź. - zaproponował mój narzeczony. - Mam coś dla ciebie. Może to zła kolejność, ale lepiej późno niż wcale. Czy zostaniesz moją żoną? - uklęknął i wyciągnął w moją stronę pierścionek.

-Przecież i tak nie mam wyjścia.

-Pytam poważnie, bo chciałbym stworzyć zgodny związek. Proponuję ci małżeństwo na twoich zasadach. Nie możesz mnie tylko zdradzać i ja też obiecuję być wiernym.

-Nawet jeśli nie dopuszczę cię do mojego łóżka?

-Możemy uprawiać seks w innych miejscach. zażartował a po chwili dodał poważnie. - Zrobisz jak zechcesz do niczego cię nie zmuszę.

-W takim razie zgoda. - nałożył mi na palec piękny pierścionek.

Nasycony intensywną granatową barwą kamień otoczony był rozetą błyszczących diamencików które jeszcze bardziej podkreślały jego barwę.

-Miałem przygotowany inny pierścionek, ale ten będzie bardziej do ciebie pasował. To pierścionek po mojej prababce. Przechodził z pokolenia na pokolenie.

-Bardzo ładny. - to mało powiedziane, ale postanowiłam ukrywać moje prawdziwe myśli. Może i pięknie do mnie mówi i proponuje układ jednak to może być tylko zagrywka. - Wracajmy mama się będzie o mnie martwiła.

-Chodźmy więc.

W SIDŁACH PRZEZNACZENIA    [ZAKOŃCZONE] 18+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz