Patrzyłem na niego jak na najpiękniejszy skarb na świecie. W jego oczach ponownie pojawiły się płonące ogniki, które migocząc i błyszcząc pełnym złotem dodawały jego spojrzeniu niesamowitej głębi. Malinowe usta chłopaka były delikatnie opuchnięte, przez co ich kolor stał się znacznie intensywniejszy. Miałem ochotę zatopić się w nich jeszcze raz, a potem znowu i znowu, i tak bez końca.
Frank był pieprzoną perfekcją. I mogłem powtarzać to jedno zdanie aż do znudzenia. Bo taka była prawda.
- Gee, ja nie wiedziałem, że ty też... To znaczy... Że my... Że ja... Byłem pewny, że... - zaczął się jąkać, nie potrafiąc poprawnie skleić zdania, co wywołało u mnie jakieś dziwnie satysfakcjonujące uczucie w środku.
Jego dotychczas bladziutkie policzki nieco się zaróżowiły. Uśmiechnąłem się tylko pod nosem i przyłożyłem wskazujący palec swojej prawej ręki do jego ciepłych warg. Automatycznie przeszły mnie dreszcze.
- Csi, wiem o co ci chodzi - wyszeptałem z delikatnym uśmiechem, nie spuszczając wzroku z tych ślicznych tęczówek - Sam byłem w szoku. Myślałem, że nie odwzajemniasz moich uczuć. Co ja gadam, byłem wręcz o tym przekonany - powiedziałem zgodnie z prawdą, odsuwając palec od ust chłopaka i przenosząc dłoń na jego kolano.
Frank na krótką chwilę oderwał spojrzenie od mojej twarzy i podążył nim za ruchem ręki, która czule głaskała jego nogę. Bez trudu dostrzegłem ten uroczy uśmieszek błąkający się pod jego nosem.
- Ale... Ale jak mogłeś tak w ogóle pomyśleć? - zapytał z niemałym zdziwieniem wymalowanym na buzi. Uniósł głowę, a jego bursztynowe tęczówki z mocą zderzyły się z zielenią tych moich - Dlaczego z góry zakładałeś, że nie jestem tobą zainteresowany?
- Och, Frankie... - westchnąłem przeciągle - To wszystko zrobiło się trochę skomplikowane... - przyznałem szczerze, spuszczając głowę i przykrywając twarz przydługimi kosmykami ognistych włosów - Po prostu... Ugh, gdy zobaczyłem jak dystansujesz się ode mnie po naszej wspólnej nocy, a później tą dziewczynę... Byłem załamany - powiedziałem bez zbędnego owijania w bawełnę, powracając spojrzeniem na jego kształtny nosek, który zmarszczył się z lekka w odpowiedzi na moje słowa.
- Czekaj, co? Jaka dziewczyna? - zapytał zdziwiony, a jego oczy momentalnie przybrały rozmiary pięciozłotówek. Uchylił w zdumieniu swoje pełne wargi i poruszył się niespokojnie - O czym ty mówisz? - wyczuwałem w jego głosie nutkę stresu i... Zdenerwowania?
- No jak to o czym - prychnąłem, posyłając mu wymowne spojrzenie - O tej pięknej, długowłosej, blond gazeli, która kopytkowała razem z tobą przez całą długość placu Roosevelta na rynku - odpowiedziałem ironiczne, przewracając oczami. Nie chciałem zabrzmieć niemiło, ale niestety nic nie mogłem poradzić na samoistną zazdrość, która pojawiała się u mnie za każdym razem, gdy przypominałem sobie o tym wydarzeniu.
- Niee - jego wyraz twarzy natychmiastowo złagodniał, a na usta wpłynął szeroki uśmiech ukazujący rządek równych zębów - Nie mów, że mówisz o Jennie! - nie wytrzymując już dłużej swojego rozbawienia, wybuchnął gromkim śmiechem, wprawiając mnie tym samym w konsternację - Kurwa, gazela! Może jeszcze antylopa! - krzyknął między napadami śmiechu, które starał się tłumić dłońmi, co niestety niezbyt mu wychodziło.
Siedziałem tam jak debil i wpatrywałem się w chłopaka przede mną, który w najlepsze turlał się po całym łóżku, nie mogąc uspokoić chichotu. Nie rozumiałem absolutnie niczego, dlatego cierpliwie czekałem aż jego napad głupawki minie.
- Nadal nie wiem, co w tym śmiesznego - mruknąłem cicho, totalnie zmieszany jego reakcją.
- Oj kochanie, nie wiedziałem, że z ciebie taki zazdrośnik i stalker - podniósł się wreszcie do siadu i wziął głęboki oddech, opanowując dzikie emocje - Już ci wyjaśniam - zrobił chwilową pauzę, przysuwając się bliżej, po czym chwycił moją dłoń i próbując zachować powagę, kontynuował - Jenna to moja znajoma z klasy. Niedawno miała egzamin poprawkowy, na który pomogłem jej się przygotować. Dziewczyna totalnie nie ogarnia chemii, więc poprosiła, abym wytłumaczył jej zagadnienia, co oczywiście uczyniłem. Sam nie spodziewałem się, że podziękuje mi za to w taki sposób - wytłumaczył, bawiąc się palcami mojej dłoni, która spoczywała na jego udzie - To tyle. Nie ma w tym żadnej filozofii - uśmiechnął się słodko w moją stronę, przez co kącik moich ust mimowolnie drgnął, piąc się ku górze.
CZYTASZ
The world is ugly | Frerard
FanfictionŚwiat jest pełen niesprawiedliwości i zła. O jego okrucieństwie przekonał się osiemnastoletni Gerard Way, który pomimo wkraczania w dorosłe życie przeszedł już naprawdę wiele. Los nie okazywał mu przychylności, zazwyczaj odwracał się do niego plecam...